Blueberry: Złamany Nos. Długi marsz. Plemię widmo – recenzja
Data premiery w Polsce: 7 października 2015Jeśli ktoś ma słabość do westernów, to komiksowa seria Blueberry dziejąca się na Dzikim Zachodzie z pewnością trafi w jego gusta.
Jeśli ktoś ma słabość do westernów, to komiksowa seria Blueberry dziejąca się na Dzikim Zachodzie z pewnością trafi w jego gusta.
Album Blueberry #5: Złamany nos. Plemię widmo. Długi marsz jest 5 tomem przygód dzielnego porucznika (aktualnie banity) Mike’a Blueberry’ego. Zawiera trzy oryginalne zeszyty, których tytuły są wymienione w tytule. Co istotne, historie te są bardziej powiązane ze sobą niż z wcześniejszymi losami dzielnego bohatera (chociaż w kluczowym momencie odbijają się one Blueberry’emu czkawką), więc można ten album czytać niezależnie od wcześniejszych, nawet nie znając żadnych komiksów o postaci wykreowanej przez Jeana-Michela Charliera i Jeana Girauda (znanego także pod pseudonimem Moebius).
Seria Blueberry utrzymana jest w konwencji westernu. Te konkretne trzy historie koncentrują się na konflikcie pomiędzy Apaczami a armią USA. Zaczyna się od mieszanki przypadku i złej woli, która doprowadza do zagrożenia dla całego plemienia. Indianom grozi masakra, ale pojawia się światełko w tunelu: po ich stronie jest Tsi-Na-Pah, Złamany Nos, czyli ukrywający się przed władzami były porucznik Blueberry. Jego pomysłowość i spryt dają nadzieję zagrożonym Apaczom.
Z jednej strony cała seria jest teatrem jednego aktora. Blueberry to zawadiaka i kobieciarz. Pełen pomysłów, zawsze jest w stanie wymyślić fortel, który pozwoli mu wynieść cało głowę z opresji lub pomóc tym, na których mu zależy – i to zwykle w przypadkach, w których okoliczności działają przeciwko niemu. Z drugiej strony jednak narracja wcale nie koncentruje się na nim od początku do końca. W albumie Złamany Nos. Długi marsz. Plemię widmo wiele od niego zależy, ale nie oznacza to, że wybija się na pierwszy plan. Zanim pojawi się na planszach, dość długo – ale zgrabnie – budowane jest tło historii, a i później dużo miejsca poświęcone jest postaciom drugoplanowym. Rozbudowane wątki poboczne i małe historie w większej opowieści sprawiają, że komiks czyta się z dużym zainteresowaniem.
Innym atutem tego albumu są ciekawie odwzorowane realia Dzikiego Zachodu. Od razu budzą się skojarzenia z twórczością Karola Maya (i podobna sceneria, i Apacze, i wykorzystywane podobne archetypy), ale twórczość duetu Charlier-Giraud jest znacznie mniej naiwna. Oczywiście nad całością wisi awanturniczy duch westernu, więc nie należy spodziewać się przesadnego tragizmu, ale rozwiązania fabularne są sensowne i logiczne. Czytelnik jest w stanie uwierzyć, że przedstawione wydarzenia mogły mieć właśnie taką sekwencję, a zachowania jednych postaci mają wpływ na losy innych.
Z całością fabuły dobrze współgra kreska Girauda, dość realistyczna i pełna detali. Co prawda układ kadrów czasem wprowadza w konfuzję, jeśli chodzi o kolejność ich czytania (i autor jest tego świadom, skoro zamieszcza, choć nie zawsze, pomocnicze strzałki). Plansze zostały kolorowane oszczędnie, bardziej bazują na rysunku niż barwach - są w nieco starym stylu (zeszyty z tego albumu ukazywały się w latach 1980-82), ale nic nie straciły z kunsztu.
Jeśli ktoś lubi westerny, scenerię Dzikiego Zachodu i nieco zwariowane historie pełne zwrotów akcji, niebezpieczeństw i wyrazistych postaci, to śmiało powinien sięgnąć po przygody Blueberry’ego. Jeżeli nie ma pod ręką wcześniejszych tomów, to Złamany Nos. Długi marsz. Plemię widmo nada się w sam raz na początek.
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat