Bo kluczem do sukcesu jest rodzina
Data premiery w Polsce: 24 listopada 2024Na wstępie od razu zaznaczę, że film sam w sobie jest dość przeciętny, a jak na komedię w ogóle nie śmieszy. Mimo to po jego obejrzeniu totalnie się w nim zakochałam i nic na to nie poradzę.
Na wstępie od razu zaznaczę, że film sam w sobie jest dość przeciętny, a jak na komedię w ogóle nie śmieszy. Mimo to po jego obejrzeniu totalnie się w nim zakochałam i nic na to nie poradzę.
Choć produkcję zakwalifikowano jako komedię, to jednak bliżej jej do bycia pojedynczym odcinkiem jakiegoś amerykańskiego sitcomu aniżeli komedią jako taką. Niestety działa to na jej szkodę, gdyż humor sytuacyjny nie jest najwyższych lotów, a większość dialogów, które z pozoru miały śmieszyć, jest po prostu niesmaczna.
Najjaśniejszym punktem całego filmu jest obsada (poza jednym wyjątkiem). Główną bohaterkę, Imogene, zagrała Kristen Wiig i niestety wypada ona najgorzej. Miałam wrażenie, że aktorka za bardzo próbuje być drugą Jennifer Aniston. Problem tej postaci polega bowiem na tym, że nie da się jej polubić. To tak zapatrzona w siebie egocentryczka, że samo obserwowanie jej poczynań jest po prostu frustrujące. Zaskakuje to o tyle, że jej upośledzony brat, Ralph, okazuje się być dużo bardziej złożoną i ciekawą postacią, a jego przemianę śledzimy z zapartym tchem. Początkowo jawi się on jako typowy słodki nieudacznik – a przynajmniej tak postrzega go starsza siostra – który nie posiada żadnych przyjaciół, a cały swój wolny czas poświęca studiowaniu życia krabów oraz budowie pancerza ochronnego. Ot, zwyczajny nieszkodliwy dziwak. I to chyba właśnie z tego powodu cenię tego bohatera dużo bardziej niż Imogene. Jego przełomowa podróż do Nowego Jorku tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że wolałabym obejrzeć film z Ralphem w roli głównej aniżeli perypetie jego siostry, która na własne życzenie zrujnowała sobie życie.
Fenomenalnego występu Annette Bening w roli mamy Imogene, Zeldy, byłej tancerki go-go, nawet nie będę komentować. To po prostu trzeba zobaczyć. Poznajemy również jej chłopaka, którego zagrał Matt Dillon. I muszę powiedzieć, że postać, którą odgrywa, skradła moje serce i za każdym razem, gdy pojawiał się na ekranie, wywoływał u mnie salwy niekontrolowanego śmiechu. Aktor wcielił się w rolę (uwaga!) podróżującego między wymiarami samuraja – tajnego agenta CIA o pseudonimie George Bousche (przeczytajcie to na głos). Jego postać jest tak cudownie przerysowana, że po prostu nie sposób jej nie uwielbiać. A kiedy cytował mądrości samurajów, turlałam się ze śmiechu.
Również postacie drugoplanowe wypadają zaskakująco dobrze i wprowadzają do filmu odpowiedni poziom dziwności. Diane Raphael w roli najlepszej przyjaciółki Imogene z Nowego Jorku jest ukazana jako stereotypowa przedstawicielka klasy wyższej, a Natasha Lyonie w roli ukochanej Ralpha udowadnia, że w Ocean City mieszkają sami dziwacy.
Szkoda, że film nie próbował był czymś więcej niż tylko komedią. Twórcy mieli szansę na stworzenie satyry, która piętnowałaby wyższe sfery, a tak konfrontacja na linii bogacze - klasa średnia wypada dość nijako. Wszyscy są wyjątkowo antypatyczni i na swój sposób zachowują się jak banda ignorantów, dla których najważniejsze są pieniądze. Sposób ich przedstawienia nie sprawił, że zaczęłam odczuwać jakiekolwiek emocje w tym względzie. Po prostu było mi zupełnie obojętne, jaką rolę odgrywają i co powiedzą, a powinno mi być ich choć trochę żal. Szkoda, że twórcy zamiast potraktować ten wątek w ironiczny sposób, zrobili to zupełnie na poważnie, przez co produkcja wiele traci.
Dlaczego więc pokochałam ten film, choć składa się praktycznie z samych wad? Ponieważ w genialny wręcz sposób przypomina każdemu z nas, że o marzenia trzeba walczyć do końca, a kluczem do sukcesu zawsze okazuję się być rodzina, nieważne jak bardzo pokręcona by nie była. To przy jej wsparciu jesteśmy w stanie osiągnąć wszystko, zawsze możemy na nią liczyć, nawet gdy cały świat zawali się nam w ułamku sekundy. Sama posiadam dość ekscentryczną rodzinę, ale w przeciwieństwie do głównej bohaterki dość szybko zrozumiałam, że gdyby nie jej wsparcie i dziwactwa, nie byłabym w miejscu, w którym znajduję się obecnie. Może morał sam w sobie wydaje się być ckliwy i banalny, fabuła jest sztampowa i przewidywalna, a głównej bohaterce nikt nie współczuje poza nią samą, ale jednak film przypomina nam o rzeczach, o których większość z nas już dawno zapomniała. I choć jest wiele dużo lepszych produkcji na ten sam temat, to jednak Nieprawdopodobna dziewczyna jak na razie jest najbliższa memu sercu.
Wydanie DVD |
Dodatki: zwiastun, zapowiedzi |
Język: angielski - DD 5.1, polski (lektor) - DD 5.1 |
Napisy: polskie |
Obraz: 16:9 |
Dystrybutor: Monolith |
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1974, kończy 50 lat