Boku no Hero Academia - sezon 5, odcinki 10-11 - recenzja
W Boku no Hero Academia rozegrano ostatni międzyklasowy mecz, w którym zamanifestowała się nowa moc głównego bohatera. Nie brakowało emocji i efektownych walk między postaciami. Oceniam.
W Boku no Hero Academia rozegrano ostatni międzyklasowy mecz, w którym zamanifestowała się nowa moc głównego bohatera. Nie brakowało emocji i efektownych walk między postaciami. Oceniam.
W końcu w Boku no Hero Academia rozpoczął się najbardziej oczekiwany mecz między klasami A i B, w którym zmierzyć się mieli m.in. Deku z Shinso. Ekscytacji też dodawało w tym pojedynku to, że główny bohater sam nie był pewny swojego daru, który wcześniej zamanifestował się w niekontrolowany sposób. Oczekiwania były wysokie, a anime sprostało wyzwaniu.
W dziesiątym odcinku Deku skonfrontował się z Neito Monomą, który już nie tylko zagadywał w prowokującym stylu, ale też użył swojego daru. Co ważniejsze, w tym pojedynku Izuku bardzo szybko stracił kontrolę nad swoją mocą. Niezwykle klimatycznie pokazano to w anime, że aż ciarki przechodziły po plecach. Sytuacja stała się naprawdę groźna, gdy chłopak nie potrafił opanować nowej umiejętności. Zagrażał sobie i otoczeniu. Emocje wzmagała ekspresja Deku, który zaczynał wpadać w panikę. Na ratunek rzuciła się heroicznie Uraraka, która desperacko nakazała Shinso, żeby wyprał mózg Midoriyi. Scena zapierała dech w piersiach i zakończyła się w doskonały sposób, gdy Hitoshi wyzwał na pojedynek Izuku.
Dzięki temu moc Deku dezaktywowała się, ale to jeszcze nie był koniec emocji. Bohater znowu miał wizję – tym razem dobrych rad w używaniu daru próbował mu udzielić inny z wcześniejszych użytkowników One for All. Daigoro Banjo zobaczyliśmy w pełnej okazałości. Okazał się specyficznym „nauczycielem”, ale mimo wszystko jego słowa trafiły do bohatera, który wyciągnął wnioski. Najważniejsze, że to kolejny krok w poznawaniu specyfiki One for All. To wzbudza ciekawość. W tym darze wciąż kryje się wiele tajemnic.
Ostatecznie nauczyciele Liceum U.A. pozwolili kontynuować mecz, choć byli w gotowości, żeby go przerwać. I bardzo dobrze, ponieważ w jedenastym odcinku bohaterowie mogli kontynuować tę widowiskową walkę. Deku opanował nerwy, żeby zmierzyć się z Shinso, który też nie miał zamiaru odpuścić. Choć Hitoshi próbował używać więzów, które są charakterystyczne dla Aizawy, a Monoma dał mu możliwość przeprowadzenia kończącego ataku (sprytne zagranie), przegrał z Izuku. Główny bohater w mig nauczył się jak wykorzystywać nową mocą, choć tylko przez krótką chwilę, ale to wystarczyło, żeby go pokonać. Jak się później okazało dla Shinso to był egzamin transferowy, który udało mu się zaliczyć dzięki szybkiej reakcji oraz chęci do dalszej pracy nad swoją umiejętnością. Dodało to odcinkowi pozytywnego wydźwięku.
Z kolei reszta postaci też walczyła między sobą i to całkiem efektownie. Ashido i Mineta poradzili sobie z Yanagi i Shodą, ale ta walka stanowiła raczej dynamiczny dodatek do głównych wydarzeń z Deku. Ponadto Uraraka obezwładniła Neito, który jeszcze próbował użyć swojej mocy przed zamknięciem go w klatce. Ten chłopak jest przebiegły. Swoją gadką trzymał w niepewności, bo trudno było stwierdzić czy blefuje czy czegoś jeszcze innego nie wymyślił.
W obu odcinkach zobaczyliśmy też sporo retrospekcji. Wartościowe były te Shinso z Aizawą i Uraraki, które wnosiły do fabuły nowe informacje oraz budowały postacie. Mniej potrzebne były te wstawki flashbacków z pojedynków z przeszłości, które też pojawiły się nie pierwszy raz. Ale przynajmniej pełniły funkcję intensyfikującą emocje, ponieważ widzowie lepiej rozumieli motywacje bohaterów. Dlatego bardziej trzymało się za nich kciuki, żeby odnieśli zwycięstwo. Drużyna Deku wygrała, podobnie jak klasa A.
To były dwa intensywne odcinki, które dostarczyły mnóstwo rozrywki i humoru. Pod względem widowiskowości oglądaliśmy wcześniej lepsze mecze, ale w tym przypadku bardziej chodziło o treść i informacje, jaką niósł. Animacja też była bardzo dobra (CGI w porządku), ale można było dostrzec pewne niedociągnięcia. Za to muzyka jak zwykle nie zawiodła, bo dynamizowała wydarzenia. Finałowa walka tej międzyklasowej rywalizacji nie zawiodła.
Dobiegł końca wątek związany z meczami. Można go zaliczyć do tych luźniejszych, w których główny bohater się rozwija wraz z pozostałymi protagonistami. To ważne, żeby Deku zdobywał doświadczenie stopniowo i budował niezłomny charakter. Arc nie powalił na kolana, ale był na tyle interesujący, że z niecierpliwością czekało się na kolejne efektowne pojedynki. Pozostała jeszcze konkluzja walk i wyciągnięcie wniosków z One for All w kolejnym odcinku. A potem możemy przejść do konkretniejszych wydarzeń w tym sezonie posuwających fabułę naprzód. W końcu nie bez powodu w dziesiątym odcinku pojawiły się ważne słowa Shimury o nadchodzącym czasie i przypomniano widzom o All For One i Lidze Złoczyńców. Będzie ciekawie!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat