

Bon Appétit, Wasza Wysokość może kojarzyć się z gatunkiem anime o gotowaniu. W koreańskim hicie kulinaria i wszelkie związane z tym szczegóły są bardzo ważną częścią fabuły. Atrakcją i zaletą serialu są sceny pracy w kuchni, wymyślanie potraw oraz ich przygotowywanie, co może pobudzić apetyt i zainspirować do wypróbowania nowych dań. Twórcy wykorzystują ten motyw z pomysłem, opowiadając historię o kucharce z 2025 roku, która cofa się w czasie o 500 lat. Przez splot wydarzeń z pierwszych trzech odcinków trafia na króla-tyrana, który jest znanym smakoszem. Fabuła jest więc wyraźnie dopasowana do motywu gotowania, a sceny rozsmakowywania się w potrawach, niczym w anime, są pełne fantazji i zaskakujących emocji. Twórcy nigdy nie przekraczają granicy dobrego smaku w pokazywaniu, jakie uczucia mogą towarzyszyć jedzeniu – robią to z wyobraźnią godną takiego serialu.
Pierwsze trzy odcinki w dużej mierze są przewidywalne, co nie jest wadą. W końcu obecność gatunkowych schematów nie jest niczym złym. Twórcy biorą to na warsztat z odpowiednim pomysłem, stylem i zaskakująco dobrze rozłożonymi akcentami, co jest ważne w prawie 80-minutowych odcinkach. Przy takim czasie trwania łatwo o dłużyzny i monotonię, ale udało się utrzymać dobre tempo. Dlatego każdy etap z tych odcinków się sprawdza: na początku brak wiary w to, gdzie bohaterka się znalazła, później poznanie króla w niekonwencjonalnych okolicznościach, w końcu – dwór, gdzie intrygi, zdrady i polityka grają pierwsze skrzypce. To są elementy oczekiwane, ale dobrze budujące emocje.
Czas trwania oraz podział odcinków Bon Appétit, Wasza Wysokość na etapy – od braku wiary, że bohaterka mogła cofnąć się w czasie, aż do akceptacji rzeczywistości – pozwala przede wszystkim dobrze ją poznać. Nie tylko w kontekście pracy w kuchni, brylowania z wymyślnymi daniami czy opanowania współpracy z kucharzami, ale właśnie jako człowieka z osobowością, emocjami i nadziejami. Da się szybko polubić tę postać pomimo dość oczywistej i schematycznej drogi, bo aktorka nadaje jej serca i charakteru. Czasem, jak to bywa w niektórych koreańskich serialach, wydaje się to przeszarżowane. Jednak twórcy wyszli z tego obronną ręką, nadrabiając mankamenty emocjami i dobrymi interakcjami między postaciami.
Niektóre seriale koreańskie mają w sobie styl naturalnie kojarzony z operami mydlanymi, choć formalnie nimi nie są. Tyczy się to oczywistego – jeszcze niezaakcentowanego – wątku romantycznego pomiędzy kucharką a królem-tyranem, który najpewniej zmieni go i tym samym historię Korei. To nie spoiler, bo taki rozwój fabuły jest naturalny. Twórcy jedynie rzucają delikatne sugestie i wcale się z nim nie spieszą. Między bohaterami jest interesująca chemia, a w opowieści nie brakuje humoru czy niespodzianek. Pojawiają się jednak sceny spojrzeń i gestów, które są kręcone w postaci bardzo długiej pauzy, co sztucznie podkręca emocje. Nie ma tego aż tak dużo, a jak już się pojawia, to bardziej bawi, niż irytuje!

Bon Appétit, Wasza Wysokość dobrze łączy całą tę przewidywalność i wydarzenia na dworze króla – mamy spiski, potencjalne zdrady i walkę o władzę. Niektóre rzeczy są zbyt przesadzone, a napięcie często jest rozładowywane przez humor, ale ogólnie wszystko jest poprowadzone z umiarem. Jest zabawnie, przyjemnie i ciekawie, bo pierwsze odcinki od razu pokazują, jakie wyzwania czekają na bohaterkę. Zakończenie trzeciego epizodu konkursem kulinarnym o wielką stawkę jest tak absurdalne, że aż cudowne.
Bon appétit, Wasza Wysokość ma zadatki na hit. Specyficzność seriali koreańskich czasem rozbawia, ale całość zachowuje uniwersalny klimat. Tę pomysłową i zabawną historię ogląda się z przyjemnością! Nie ma tu przesadnie głupich rozwiązań scenariuszowych, a uproszczenia wynikające z konwencji często są nadrabiane urokiem i dobrymi emocjami. Warto!
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/

