#BringBackAlice: sezon 1 - recenzja
Data premiery w Polsce: 14 kwietnia 2023#BringBackAlice to nowy serial HBO Max w Polsce. Czy swoim poziomem dorównuje poprzednim produkcjom tej stacji?
#BringBackAlice to nowy serial HBO Max w Polsce. Czy swoim poziomem dorównuje poprzednim produkcjom tej stacji?
„Cześć, kochane osoby” – tym zwrotem Alicja (Helena Englert) rozpoczyna każdą relację ze swoimi fanami. Tyle że nie ma w tym żadnej miłości czy życzliwości. Jest za to chęć bycia podziwianą i pragnienie zdobycia większej liczby lajków. Zagłębiamy się bowiem w świat bogatej młodzieży, której największym zmartwieniem jest to, gdzie i jak intensywnie będą danego dnia imprezować. Ich rzeczywistość to piękne uśmiechy, by zdjęcia na Instagramie wychodziły olśniewająco, i dramaty, gdy już kamerki są wyłączone. Podczas jednej z imprez Alicja, rozpoznawalna lokalna influencerka z ponad 200 tysiącami obserwujących na koncie, znika bez śladu. I nagle po roku pojawia się na obrzeżach miasta. Brudna i wystraszona. Zupełnie nie pamięta, co działo się z nią przez te 12 miesięcy. Kompletna pustka. Rodzice cieszą się z odnalezienia córki, ale entuzjazmu tego nie podzielają jej najlepsi przyjaciele, czyli Monika (Katarzyna Galazka), Michał (Marcel Opalinski), Janek (Vitalik Havryla), Patryk (Bartlomiej Deklewa) i Paulina (Mila Jankowska), którzy nie do końca byli uczciwi, jeśli chodzi o zaginięcie koleżanki. Było im na rękę, że dziewczyna zniknęła. Pytanie brzmi – czy Alicja faktycznie o wszystkim zapomniała? Co wie? I czy będzie chciała się tą wiedzą podzielić z innymi?
Dawid Nickel, reżyser dobrze przyjętego debiutu, filmu Ostatni Komers, znów zagląda do świata imprezującej młodzieży. Tyle że tym razem zamiast dramatu obyczajowego dostajemy kryminał skierowany do młodego odbiorcy. Produkcję, która jest kompilacją Riverdale, Szkoły dla elit i W głębi lasu Harlana Cobena, ale bez nadnaturalnych wątków. Akcja rozgrywa się w wymyślonym przez scenarzystów świecie – Gdańsku, który wygląda jak wymarzone miejsce do życia dla najbogatszych Polaków. Szklane domy, piaszczyste plaże z dobrze wyposażonymi barami, szalone imprezy na statkach handlowych. Tu nawet biedniejsze dzielnice i komisariaty policji wyglądają nie najgorzej. Powiem szczerze, ten świat prezentuje się bardzo po amerykańsku, co wielu widzom się spodoba. Nie jest to żadną wadą, bo nikt nie powiedział, że produkcje osadzone w Polsce nie mogą być oderwane od naszej rzeczywistości. Nickel wraz ze scenarzystami wykreował ciekawy świat, w który niejedna osoba choć na chwilę chciałaby się zanurzyć. Świetne zdjęcia Mikołaja Syguta tylko to uczucie potęgują. Gorzej, że sama główna intryga nie jest tak ciekawa. Historię o tajemnicy skrywanej przez grupę przyjaciół widzieliśmy już w kinie i telewizji nie raz; przypomnę tylko Koszmar minionego lata. Wiem więc, że trudno jest wymyślić w tym wątku coś nowego. Jakiś twist, który by zaskoczył widza i był trudny do przewidzenia. Takie produkcje zazwyczaj opierają się na ciekawych bohaterach, ich relacjach, a sama tajemnica spada na drugi plan.
#BringBackAlice radzi sobie na tym polu średnio. Sama główna bohaterka grana przez Helenę Englert nie potrafiła mnie zaintrygować. Kompletnie nie byłem zainteresowany jej historią czy tym, co się jej przydarzyło. Mówiąc szczerze, koniec 2. odcinka mógłbym spokojnie uznać za zakończenie sezonu. Na szczęście na drugim planie jest kilka aktorskich perełek – fenomenalny Sebastian Dela i partnerująca mu Mila Jankowska. Tworzą oni wybuchowy duet, który kradnie całe show reszcie obsady. Wszystko, co dzieje się pomiędzy tą parą, jest intrygujące. Mają świetnie napisane dialogi, a sposób, w jaki często przerzucają się złośliwościami, jest tak wspaniały, że można by było oprzeć na nich cały serial. Zwłaszcza Dela idealnie wciela się w buntownika Tomka, który cały czas idzie pod prąd, zaznacza swoją indywidualność i nie ma zamiaru przed nikim się uginać (nawet przed wymiarem sprawiedliwości). Podobnie jest zresztą z graną przez Jankowską Pauliną. To dziewczyna z dobrego domu, która za wszelką cenę chce pokazać swoje prawdziwe ja. Pod względem buntowniczych charakterów para znakomicie się uzupełnia, a grą aktorską daleko w tyle zostawia resztę obsady.
Uwagę przykuwa także Katarzyna Gałązka. Możecie pamiętać tę aktorkę ze świetnego serialu Klangor, w którym udowodniła, że ma talent. Cieszę się, że inni twórcy też to dostrzegają i dają jej coraz większe role do zagrania. Kreacja w #BringBackAlice nie pokazuje jeszcze pełni możliwości tej młodej dziewczyny, ale jestem pewien, że już niedługo znajdzie się produkcja, która to z niej wydobędzie.
Wydaje mi się, że największym problemem tej produkcji jest zbyt duża liczba bohaterów zamieszanych w intrygę. Część z nich praktycznie nie wnosi nic do opowieści i tylko zajmuje niepotrzebnie czas. Są też tacy, których potencjał zostaje kompletnie niewykorzystany. Przykładem może być policjantka grana przez Jowitę Budnik. Ta postać jest tak słabo napisana, że zatrudnianie do jej zagrania tak dobrej aktorki jest po prostu zmarnowaniem szansy na stworzenie czegoś ciekawszego. Resztą cały wątek policyjny w tej produkcji jest kompletnie zbędny. Funkcjonariusze ślamazarnie podążają za śledztwem, które na swoją rękę prowadzi Tomek. Ta ich bezradność jest bardzo irytująca.
HBO Max postanowiło też, że pierwszy sezon polskiego serialu nie będzie miał premiery w całości, jak to było chociażby ze Ślepnąc od świateł, a zostanie podzielony i co tydzień będziemy dostawać jeden odcinek. Problem w tym, że epizody nie są tak skonstruowane, byśmy przez te kilka dni siedzieli jak na szpilkach, czekając na kolejną odsłonę. Nie ma tu cliffhangerów, które by nas elektryzowały, a cała historia w pewnym momencie sprawia wrażenie niepotrzebnie rozwleczonej. Tempo spada, a wraz z nim spada również nasze zainteresowanie.
#BringBackAlice było zapowiadane jako serial, jakiego w Polsce jeszcze nie było, i poniekąd twórcy spełniają tę obietnicę. Faktycznie czegoś takiego jeszcze na naszym rynku nie dostaliśmy. Jednak problem polega na tym, że jako widzowie nie ograniczamy się tylko do rodzimych produkcji, a na światowym rynku takich opowieści jest od groma. Nowy serial HBO Max nic nowego do tego gatunku nie wnosi. Z przykrością muszę stwierdzić, że jest to najsłabszy tytuł od HBO, który powstał w naszym kraju. Nie jest może jakoś wybitnie zły, ale poziomem opowiadanej historii znacznie odbiega od reszty.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1957, kończy 67 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1989, kończy 35 lat