Brooklyn Nine-Nine potrafi porządnie rozbawić w tym odcinku. Gdy obserwujemy sceny z lat 80. nawiązujące do starych seriali w klimacie Policjantów z Miami, trudno nie uśmiechnąć się, jak twórcy doskonale czują konwencję. Kiedy okazuje się, że tak naprawdę obserwujemy młodość Scully'ego i Hitchocka, szybko robi się komicznie. Sam pomysł na genezę dwóch często obrzydliwych obiboków jest kapitalny. Zrobienie z nich napakowanych twardzieli niczym z old schoolowego kina akcji to strzał w dziesiątkę. Śledzenie historii ich przeszłości przede wszystkim jednak zmusza do zadania pytania, które kilka razy pada z ust Jake'a: co się z nimi stało? Ta ostatnia scena wyjaśniająca sytuację bawi do łez! Genialne.
Ważne jest też to, że twórcy wykorzystują przeszłość Scully'ego i Hitchocka nie tylko do pokazania, co było, ale też do śledztwa z teraźniejszości, które prowadzi Jake z Boyle'em. To właśnie takie momenty podkreślają kreatywność scenarzystów Brooklyn Nine-Nine, którzy śmieją się z różnych klisz gatunkowych, tworząc rozrywkę przystępną i prześmieszną. W tym równaniu jedynie Boyle i jego rozważania na temat Dragomira były niepotrzebne. Jako pomocnik Jake'a ta postać sprawdza się wyśmienicie, ale gdy twórcy muszą ostatnio dać mu solowy wątek, czuć brak pomysłu.
Wojna z komisarzem policji trwa. To buduje zupełnie inną dynamikę pracy na posterunku, który jest przepełniony chaosem, napięciem i rosnącą wrogością. Cały konflikt grup policjantów to taki typowy styl tego serialu. Z jednej strony zachowują się dziecinnie i niepoważnie, z drugiej jest to przegięte i momentami zabawne. Lepiej prezentuje się werbalne starcie Holta z komisarzem, które dobrze zaognia konflikt i buduje potencjał na przyszłość. Czuć, że w tym aspekcie jest pomysł na większą historię, która powinna napędzać rozwój serialu.
Brooklyn Nine-Nine w 6. sezonie jest tak zabawny, jak zawsze. Na razie pierwsze dwa odcinki to najlepszy poziom tego serialu: pełno dobrych pomysłów, zwariowanego humoru i niekonwencjonalnych rozwiązań. Są zgrzyty i niedopracowania, ale całokształt naprawdę cieszy.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/