Burden of Truth: sezon 1, odcinek 1 i 2 – recenzja
Burden of Truth to nowa produkcja o prawniczce, która podejmuje ważną sprawę w rodzinnym miasteczku. Jak wypadają pierwsze dwa odcinki?
Burden of Truth to nowa produkcja o prawniczce, która podejmuje ważną sprawę w rodzinnym miasteczku. Jak wypadają pierwsze dwa odcinki?
Główną bohaterką serialu Burden of Truth jest Joanna Hanley, zdolna adwokat z wielkiego miasta, dla której nie ma spraw nie do rozwiązania. Kobieta pracuje w firmie swojego ojca i jest prawdziwą perełką dla całej kancelarii – to właśnie jej powierza się najważniejsze sprawy, ponieważ ze wszystkimi radzi sobie po mistrzowsku. Jej sytuacja nieco zmienia się w momencie, gdy wyrusza w strony rodzinne, by rozwiązać pozornie błahą sprawę. Dopiero tam okaże się, że stoi za tym coś znacznie więcej, na co ambitna prawniczka oczywiście decyduje się poświęcić czas.
Pierwszy odcinek serialu doskonale pokazuje zewnętrzny świat, w jakim obraca się Joanna – widzimy jej luksusowe przestronne mieszkanie, widzimy ją w sytuacjach biznesowych i na sali sądowej, a także poznajemy jej niezłomność w dążeniu do celu. Ponadto kobieta rysuje się jako osoba, która nie ma skrupułów – w zależności od tego, jak zasobny jest portfel jej klienta, wybroni go nawet z takiej sprawy, w której ewidentnie widać jego winę. I nie ważne, że ktoś inny na tym traci. Co ciekawe, mimo dość ostrego opisu, postać bynajmniej nie jest zniechęcająca. Duża w tym zasługa Kristin Kreuk, która nadaje prawniczce ludzkiej i często empatycznej twarzy. Jej Joanna to osoba spokojna, opanowana i dla wielu sympatyczna – zdaje się, że do swoich racji przekonuje nie tylko klientów, ale także samego widza. Ponadto, w zestawieniu z małomiasteczkowością i echem przeszłości, na pierwszy plan wysuwa się jej tajemniczość – tak naprawdę o jej historii nie wiemy zupełnie nic i zdaje się, że także i ten wątek będzie kluczowy dla serialu. Wypada to naprawdę dobrze – kolejni bohaterowie są nam odsłaniani karta po karcie i nie da się ich prześwietlić na samym początku, co podtrzymuje zainteresowanie ich wątkami, a fakt, że w serialu nie ma miejsca na prywatne lęki, depresje czy miłości głównej bohaterki, pozwala skupić się tylko na tym, co jest tu kluczowe. Za to plus.
W dwóch pierwszych epizodach podręcznikowo wręcz zarysowana jest nam główna akcja – Joanna próbuje zamknąć sprawę z zapadającymi na dziwną chorobę dziewczętami i gdy tylko udowadnia niewinność dostawcy szczepionek, zawija się do domu. Wówczas sprawy przybierają niespodziewany obrót i kobieta orientuje się, że za pozornie błahą dolegliwością dziewcząt może stać znacznie większy problem. Zapewne to właśnie rozwiązywaniu tej sprawy poświęcony będzie cały pierwszy sezon – po dwóch pierwszych odcinkach wciąż idziemy po nitce do kłębka, a wraz ze zdobywaniem kolejnych dowodów, prawniczka zaczyna odkrywać niepokojące fakty z przeszłości swojej i swojego ojca. Zapowiada się to dość ciekawie, tym bardziej, że w mniemaniu dziewczyny jej ojciec jest chodzącym ideałem. Ciemne sprawki z przeszłości już teraz nieco naginają jego wizerunek i czuję się zaintrygowana prawdziwą przyczyną szybkiej wyprowadzki Hanleyów z tej małej mieściny.
Akcja serialu idzie do przodu dość ostrożnie i raczej stopniowo – częściej niż na zagadkowej sprawie skupiamy się na moralnym rozchwianiu głównej bohaterki, towarzysząc jej w rozmyślaniach czy konfrontacjach z wrogo nastawionymi sąsiadami z małego miasteczka. Czasami całość popada w lekką monotonię, jednak na starcie jest to serialowi jeszcze w pewnym sensie wybaczone – widząc, jak budowane są postaci i jak rozwijają się relacje między nimi, możemy spodziewać się, że to tylko obowiązkowy początek. Już w drugim epizodzie zaczyna dziać się coraz więcej, a do sprawy głównej dołączają kolejne zagadkowe wątki. Na tę chwilę jesteśmy w środku jednej wielkiej niewiadomej, równie zagubieni co główna bohaterka.
Odcinki serialu trwają około 40 minut, jednak nie można powiedzieć, że przemijają w mgnieniu oka. Po dwóch pierwszych epizodach serial nie porwał mnie niczym szczególnym czy wyjątkowym, ale – co najważniejsze – także nie zniechęcił. Zagadkowa sprawa ze szczepionkami ma ciekawy potencjał, a umieszczenie akcji w małym miasteczku i wplecenie do fabuły prywatnych wątków ze skrzętnie skrywanej (wstydliwej jak mniemam) przeszłości, zapewnia pewną różnorodność fabularną. Seans mija poprawnie, bohaterowie są wiarygodni, a kiełkująca intryga rzeczywiście może okazać się interesująca. Szkoda tylko, że całość jest tak spokojna. Chętnie zobaczyłabym nieco więcej akcji - o scenach napięcia trudno tu na razie mówić, a takich wyraźnie brakuje. Niemniej, daję serialowi szansę, zobaczymy, jak rozwinie się w kolejnych epizodach. Na tę chwilę poprawne 6/10.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Michalina ŁawickaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat