Castle Rock: sezon 1, odcinek 6 – recenzja
W Castle Rock coraz więcej kart zostaje odkrytych, dając nam naprawdę dobry odcinek. Oceniam nowy epizod serialu.
W Castle Rock coraz więcej kart zostaje odkrytych, dając nam naprawdę dobry odcinek. Oceniam nowy epizod serialu.
Do Castle Rock przybywa syn Henry'ego, Wendell, aby odwiedzić dawno niewidzianego ojca i babcię. Chłopiec nie jest za bardzo zafascynowany miejscem, a sam Deaver nie ma dla niego za dużo czasu. Mężczyzna w trakcie jednego ze spotkań z tajemniczym więźniem odkrywa stare kasety, które podsuwają mu trop w sprawie jego zaginięcia. Poszlaki prowadzą go w głąb lasu, gdzie spotyka pewnego człowieka, który prezentuje mu niesamowitą teorię dotyczącą działalności jego ojca. W tym czasie Alan Pangborn stara się odzyskać samochód zmarłego naczelnika więzienia na polecenie tajemniczego więźnia. Wszystko po to, aby uratować swoją ukochaną.
Bardzo dobrym wątkiem w nowym odcinku był ten dotyczący Henry'ego Deavera. Twórcy coraz śmielej odkrywają nam tajemnice poszczególnych elementów fabuły i w tym wypadku mamy do czynienia z takim obrotem spraw. Skrzętnie i przede wszystkim zmyślnie zostaliśmy poprowadzeni od tajemniczych szumów usznych bohatera do klimatycznej rozprawy o Bogu. Otrzymywaliśmy do tej pory raczej to diabelskie i mroczne oblicze Castle Rock. W tym wypadku scenarzyści bardzo dobrze zagrali na kontrze tym epizodem oferując spokojniejsze, stonowane i pełne nadziei oblicze tytułowego miasteczka. To oczywiście nie znaczy, że zaraz trzeba odpuszczać świetnie rozwijany ponury klimat snutej opowieści. Twórcy dobrze podszywają boski wątek Henry'ego tym mrokiem, który cały czas gdzieś czai się w tle i nie daje o sobie zapomnieć. Wystarczy przytoczyć tutaj scenę samego spotkania Deavera z nieznajomym mężczyzną, która bardziej niż obcowanie z boską materią przypomina sekwencję rodem ze slashera lub innych podgatunków horroru. Serial wchodzi na nowe rejony, jednak mocno trzyma się swych korzeni i za to plus.
Poświęcenie odcinka na solowe przygody Henry'ego nie pozwoliły za bardzo zgłębić jego relacji z synem, jednak ufam, że w kolejnych epizodach ta więź zostanie znacznie lepiej rozwinięta, ponieważ widzę w niej spory potencjał. Natomiast bardzo dobre wrażenie zrobił na mnie mało wyeksponowany, ale wydaje mi się naprawdę ważny wątek Wendella i Ruth Deaver. Ta specyficzna relacja sprawdziła się świetnie jako poboczny element fabuły. Tutaj również zastosowano zdecydowaną sprzeczność rysów psychologicznych, co zaowocowało dziwnym, ale intrygującym aspektem historii. Z jednej strony spokój, zagubienie i nostalgię Ruth zestawiono z młodzieńczą energią, ciekawością i lekkim sceptycyzmem Wendella w drugim narożniku. Szczególnie kwestia mamy Henry'ego wydaje się najbardziej rezonować na tę relację i nie tylko. Znamienna jest tutaj scena rozmowy Ruth i Wendella, w której kobieta opowiada o elemencie nielinearności czasu. Mimo że może się to wydawać się bez sensu, słowa te według mnie bardzo dobrze oddają charakter wszelkich zależności w przedstawianej na ekranie historii.
Dobrze prezentuje się również wątek Alana, który stał się chłopcem na posyłki tajemniczego więźnia. Postać naszego ludzkiego wcielenia diabła nie została za bardzo wyeksploatowana w tym odcinku, ale każde pojawienie się tego bohatera wywołuje nieprzejednaną, ale i niezwykle klimatyczną, ekranową grozę. W tym aspekcie Bill Skarsgard spisuje się znakomicie, powiedziałbym wręcz wybitnie. Nie mamy tutaj po raz kolejny fajerwerków i epatowania mrokiem. Dostajemy raczej grę niuansami, która znacznie bardziej intensyfikuje tę grozę. Natomiast sama relacja Alana i tajemniczego więźnia została również wygrana w punkt. Scenarzyści opierają ją bardziej na sceptycyzmie i nucie nieufności niż pełnej symbiozie. To znacznie lepiej prezentuje się na ekranie i organicznie komponuje się z resztą wątków. Do tego dodajmy świetny cliffhanger z zakrwawionym nieznajomym i Pangbornem wbiegającym do zdewastowanego domu, a naprawdę czekam na kolejny epizod.
Nowy odcinek Castle Rock utrzymuje bardzo dobry poziom poprzednich odsłon, dając interesujące rozwinięcie głównych wątków i trzymający w napięciu, doskonały cliffhanger. Tak trzymać.
Źródło: zdjęcie główne: Hulu
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat