Cena potęgi
W Once Upon a Time in Wonderland pomimo jak najszczerszych chęci i otwartego podejścia nie mogę odnaleźć zalet. Cały czas jest tak samo źle albo nawet i gorzej.
W Once Upon a Time in Wonderland pomimo jak najszczerszych chęci i otwartego podejścia nie mogę odnaleźć zalet. Cały czas jest tak samo źle albo nawet i gorzej.
Sceny retrospekcji pod wieloma względami wypadają tym razem najlepiej. W nich też poznajemy przeszłość Jaffara, która ma nam zaprezentować jego przemianę ze zwyczajnego człowieka w arcyłotra. Szkoda tylko, że Naveen Andres ponownie jest beznadziejny w tej roli - zero charyzmy, zero emocji i jeszcze mniej odpowiedniego podejścia. Jego przemiana nie przekonuje mnie w najmniejszym stopniu. Na jego tle czarownica, z którą współpracował, wygląda fantastycznie - jest mroczna, charyzmatyczna i obdarzona ekranowym magnetyzmem. Andrews stanowi niestety dowód na to, że słaby casting potrafi pogrzebać serial - bo jak można się emocjonować baśniowymi perypetiami, skoro główny czarny charakter sprawia wrażenie postaci z parodii?
Twórcy doprowadzają do ponownego spotkania Waleta Kier aka Willa z Czerwoną Królową w teraźniejszości. Szkoda, że w ogóle nie pokusili się o zasugerowanie nam, co się wydarzyło, iż ta niegdyś kochająca się para skończyła w taki sposób. Co prawda widać, że Anastazja nadal czuje do niego słabość (w końcu chce go uratować), ale to za mało.
[video-browser playlist="634003" suggest=""]
Do tego scenarzyści serwują nam najbardziej banalny, oklepany i wtórny motyw odbicia więźnia z egzekucji. Nawet nie starają się nas przekonać w tych scenach, że bohaterowie walczą o życie. Parę ciosów, pozostała grupa strażników czeka na to, co zrobią nieprzyjaciele, kiepski efekt specjalny i koniec. Gorzej chyba być nie może, a jednak mamy grupową scenę w parku-labiryncie, gdzie Jaffar nieumiejętnie próbuje wydobyć życzenia od Alicji. W tym momencie najbardziej zaskoczyła mnie Czerwona Królowa. Nie jestem pewien, czy reakcja królowej, gdy Jaffar dusi Willa, to podekscytowanie czy strach - bardzo kiepsko przedstawione emocje. Jeszcze pojawia się nowa postać, która kompletnie niczego nie wnosi do serialu.
Once Upon a Time in Wonderland razi pod każdym względem. Czasem zastanawiam się, czy twórcy wychodzą z założenia, że widz to idiota i jeśli poda mu się coś okropnie wtórnego, sztampowego i banalnego, ale związanego ze znanym tytułem (Once Upon a Time), to od razu stanie się to hitem. Mam nadzieję, że widzowie udowodnią, iż takie traktowanie nie jest w porządku, a serial szybko zostanie anulowany.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat