Charmed: sezon 1, odcinek 2 – recenzja
Charmed w 2. odcinku przestaje być absurdalnie głupią agitką polityczną. To ustąpiło miejsca po prostu kiepskiej fabule i słabo rozpisanym postaciom.
Charmed w 2. odcinku przestaje być absurdalnie głupią agitką polityczną. To ustąpiło miejsca po prostu kiepskiej fabule i słabo rozpisanym postaciom.
Charmed w pilocie był nie do zniesienia, gdzie twórczyniom przede wszystkim zależało na poruszeniu wątków molestowania seksualnego, skrajnego feminizmu i #MeToo. Wszystko to było pokazane bez przemyślenia i co najważniejsze bez wyczucia. To się zmienia w 2. odcinku tak, że po prostu jest skupienie na historii, która w poprzednim została tym totalnie przytłoczona. Gdzieś tam w tle jednak pojawiają się komentarze o tym i owym, ale tym razem nie rażą tak bardzo.
Problem w tym, że to niczego nie zmienia. Fabularnie jest tragedia, jechanie po schematach w najgorszym możliwym stylu. Wątek rzekomego ducha matki uwięzionego w planszy do Ouija to przewidywalna klisza. Każdy aspekt tego wątku jest prowadzony po linii najmniejszego oporu. Od razu wiadomo, że mamy do czynienia z demonem odcinka, a zbijanie widza z tropu tym, że bohaterki mają nie ufać Harry'emu (któremu w dość głupi sposób nadano ksywę Meghan Markle...) kompletnie nie działa. W tym był potencjał na coś dobrego, co wzniesie serial na wyżyny, ale nikt tego nie potrafił wykorzystać. Wręcz jakość wątku wraz z coraz bardziej żenującymi zachowaniami postaci, spada z minuty na minutę. Koniec końców wygląda na to na nudny zapychacz mający szczytny cel: bohaterki mają zaufać Harry'ego. Tylko ani to rozrywkowe, ani pomysłowe.
Kwestia budowania postaci też się nie zmienia. Są to bohaterki kiepsko rozpisane i nieprzemyślane. Dalej mają zlepek kilku ogólnych cech zasugerowanych w pilocie. Dalej Melanie jest irytująca, a twórczynie chcą uparcie definiować ją przez jej ultrafeministyczne poglądy i fakt, że jest lesbijką. Kompletny brak wyczucia i pomysłu, bo przez to nie poznajemy postaci jako człowieka. Maggie i Macy są sympatyczne, ale charakterologicznie stoją w miejscu i nie mają sobą nic do zaprezentowania. Gdyby nie aktorki, które potrafią zbudować dozę sympatii, nic dobrego nie mógłbym o nich powiedzieć. W porównaniu do bohaterek pierwowzoru cała rójka wypada po prostu blado i nieciekawie. Jeśli tytułowe postacie są - jak na razie - najsłabszym punktem serialu, to coś naprawdę tu nie gra.
Charmed poprawiło się o tyle, że nie raczy nas polityczną agitką bez wyczucia i pomysłu, a jedynie historią kiepskiej jakości. Najgorsze w tym, że nie mogę dostrzec jakichś oznak poprawy w przyszłości. Z taką realizacją może być tylko gorzej.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1992, kończy 32 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1980, kończy 44 lat