I tak cię kocham – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 5 stycznia 2018Według zachodnich krytyków I tak cię kocham (The Big Sick) to jeden z najlepszych filmów 2017 roku. Czy w istocie jest aż tak dobry i czy warto go obejrzeć?
Według zachodnich krytyków I tak cię kocham (The Big Sick) to jeden z najlepszych filmów 2017 roku. Czy w istocie jest aż tak dobry i czy warto go obejrzeć?
The Big Sick nie nazwałbym komedią romantyczną, a już na pewno nie taką w typowym rozumieniu tego gatunku. Jest to bardziej dramat komediowy, pomieszany z romansem, którego najsilniejszym atutem jest serce i autentyczność historii. Wiedza o tym, że oparta jest ona na życiu Kumail Nanjiani (gra także główną rolę) to taka wisienka na torcie. Czuć, że dostajemy rzecz inteligentnie napisaną, w której nie ma fałszu, dramaturgicznego naciągania czy przesady. Umiar i równowaga w tej historii jest jej chlubą, bo to ona nadaje jej charakteru i sprawia, że dostajemy coś bardzo nietypowego, a zarazem działającego na to, co najważniejsze w kinie: emocje.
Piękny przykład tego, że najlepsze historie pisze życie i to ten nieprzewidywalny los połączył parę bohaterów. Jest to opowieść, która bawi w sposób inteligentny. Nie ma tu poczucia humoru opartego na wulgaryzmach zamiast na interpunkcji. Czasem mamy tu żarty sytuacyjne, dobrze przemycone w niezręcznych i zabawnych dialogach, a czasem humor po prostu życiowy. Czuć to w życiu rodzinnym Kumaila, gdzie jego mama naciska, by żył zgodnie z pakistańską kulturą, w nawiązaniach do terrorystów podczas rozmowy, czy choćby w skeczach bohatera, który jest stand-uperem. To buduje zabawną całość, celnie trafiającą w gusta odbiorcy, który oczekuje od humoru czegoś więcej, niż oferuje przeciętna amerykańska komedia.
Jednak to część dramaturgiczna przeważa w tym filmie. To ona sprawia, że The Big Sick ma swój charakter, wyrazistość i potrafi trzymać w napięciu. Gdy obdarzona uczuciem przez głównego bohatera kobieta walczy o życie, film wychodzi z ram komedii i romansu, staje się pełnokrwistym życiowym dramatem, gdzie jest czas na śmiech i jest czas na łzy. Takim, który w wielu momentach potrafi poruszyć, powiedzieć coś mądrego i ważnego, a zarazem rozwinąć bohatera i pozwolić mu dojrzeć w sposób wiarygodny i autentyczny. Udaje się osiągnąć to z wyjątkowym wyczuciem, świetnymi, pełnymi serca kreacjami (Zoe Kazan, Holly Hunter, Ray Romano i Kumail Nanjiani zasługują na słowa uznania) i historią, która jest w stanie zaangażować od początku do końca.
The Big Sick nie jest prostą i lekką komedią romantyczną, jak wiele przedstawicieli gatunku. Jest to dobry, świetnie zagrany komediowy dramat, który potrafi równie dobrze rozbawić i wzruszyć. Taki, który stanowi rozrywkę ciut ambitniejszą, która pozostanie z nami na dłużej i da do myślenia.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat