Colony: sezon 2, odcinek 10 – recenzja
Colony nadal utrzymuje porządny i równy poziom, ale jednocześnie nie wznosi się na wyżyny, czego można było oczekiwać po kilku poprzednich epizodach.
Colony nadal utrzymuje porządny i równy poziom, ale jednocześnie nie wznosi się na wyżyny, czego można było oczekiwać po kilku poprzednich epizodach.
Cały odcinek jest dobrze przemyślany i bardzo zgrabnie wplata inne wątki w centralną oś fabuły, którą stanowi próba wydostania się bohaterów z kolonii. Pomimo braku jakiś spektakularnych zwrotów akcji świat przedstawiony ulega ciągłemu rozbudowywaniu, co z pewnością stanowi spory pozytyw epizodu.
Najbardziej interesującym dialogiem odcinka jest niewątpliwie ten między Broussardem a członkinią ruchu oporu spoza kolonii. Dostarcza dużo informacji oraz pobudza wyobraźnię widza, mimo że to tylko jedna krótka scena. Jak się okazuje, Gospodarze nie dysponują jedynie małymi latającymi dronami, ale też kroczącymi machinami. Na pewno nie bez powodu o nich wspomniano i prawdopodobnie zostaną pokazane, jak nie w finale sezonu, to w następnej serii. Ponadto wreszcie jest mowa o kimś, kto potrafi przypuszczalnie obsługiwać technologię Gospodarzy, w tym rękawicę. Pojawienie się takiej postaci to oczywista oczywistość, ale jak wiadomo, stanowi ona gwarancję udzielenia odpowiedzi na niektóre pytania, więc dobrze, że o niej nareszcie napomknięto. Wydaje się, iż wszystko idzie w kierunku unieszkodliwienia/wyłączenia maszyn najeźdźców, tylko czy dzięki temu ludzie będą mieć jakieś większe szanse przeciwstawienia się obcym? Na pewno im to pomoże, ale wnioskując na podstawie dotychczas pokazanej potęgi Gospodarzy, ludzkość wciąż pozostanie w zasadzie bez szans. Jednakże nie wiadomo na razie, w jak dużym stopniu będzie pomocna rękawica obcych, więc możliwości jest kilka Na pewno jest to obecnie najważniejsza i najbardziej interesująca część historii, która będzie centralną częścią fabuły w pozostałych odcinkach tego sezonu. Logika podpowiada, że można spodziewać się przy tym efektownej akcji, ale trzeba pamiętać, że Colony stawia bardziej na kameralność, skupiając się głównie na bohaterach i naprawdę nie da się przewidzieć rozmachu całej historii oraz sposobu jej przedstawienia. Dlatego też efektowność akcji zawsze stanowi wielką niewiadomą, ale niewątpliwie przydałby się serialowi naprawdę spektakularny epizod.
O tym, że sprawne przeplatanie i łączenie wątków to najmocniejsza strona odcinka świadczy też sposób, w jaki udzielono odpowiedzi na pytanie dlaczego dron puścił Willa wolno podczas przekraczania muru. Jego praca dla Okupantów najwyraźniej nie miała znaczenia, ale fakt, że posiada pewne cechy szczególne już tak. Will jest jedną z osób, która jest poszukiwana przez obcych do transportu ich statkiem. Można tylko spekulować na temat tego, do czego są potrzebni Gospodarzom ci ludzie i jak ważną część fabuły stanowi ten wątek. Możliwe, że cliffhangerem całego sezonu będzie złapanie i zamknięcie Willa w kapsule, tym bardziej, iż obecnie bohaterowie nie mają żadnej opcji na wydostanie się z kolonii. Byłby to dobry pomysł na większe osadzenie fabuły w „kosmicznej części” serialu.
Bez zarzutu poprowadzono też relacje między postaciami. Konflikt Maddie i Katie jest jak najbardziej zrozumiały oraz dobrze rozpisany. Nolana również można postrzegać trochę inaczej, bardziej niejednoznacznie. Wydaje się, że faktycznie kocha on Maddie i próbuje jej pomóc. Niewątpliwie charakter Nolana nie jest jednak aż tak oczywisty do określenia i rzeczywiście może jeszcze zaskoczyć swoimi działaniami. Bunt Brama również został przedstawiony wzorowo. Przede wszystkim bohater bardzo dojrzał w tym sezonie i sukcesywnie było to pokazywane. Niewątpliwie Bram czuje się obecnie niezrozumiały, jak również odsunięty na bok, ponieważ nikt nie chce skorzystać z jego pomocy, co jest oczywiste z punktu widzenia jego rodziców, którzy po prostu chcą go chronić. Jednakże ten medal ma też drugą stronę. Katie i Will chyba nie dostrzegają tego, jak bardzo Bram dojrzał podczas okupacji, czego doświadczył i faktu, że jest już mężczyzną. Skupiają się oni tak bardzo na wydostaniu całej rodziny z kolonii, iż nieco zapominają albo nie zauważają, jak się zmienił. Zdecydowanie takie prowadzenie Brama dodaje mu głębi i oby tego nie zmarnowano.
Jedyną rzeczą nieco odbiegającą od obecnych wydarzeń jest sytuacja polityczna. Aktualnie nie ma ona totalnie znaczenia dla bohaterów. Niezależnie od tego, kto rządzi w kolonii, nie wpływa to na nich w większym stopniu, a przynajmniej tak się wydaje. Dlatego też zarysowanie obalenia Alcali czy Nolana przez Alana i Helenę wypada obecnie zupełnie nieistotnie, jeśli chodzi o główną fabułę.
Po tym odcinku można już zdecydowanie snuć teorie na temat finału sezonu. Dużo się dzieje, wątki się odpowiednio zazębiają, jest kilka odpowiedzi i trochę bardziej rozbudowy świat przedstawiony. Typowy solidny odcinek, jak na drugi sezon Colony przystało. Jednakże mogło by być jeszcze lepiej, szczególnie biorąc pod uwagę to, co prezentowały poprzednie epizody.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Bartłomiej CyzioDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat