„Community”: sezon 6, odcinek 1 i 2 – recenzja
Jedna z najoryginalniejszych telewizyjnych komedii ostatnich lat powróciła z nowym sezonem i zrobiła to w bardzo dobrym stylu. Charakterystyczne dla "Community" abstrakcyjne fabuły, popkulturowe smaczki i burzenie czwartej ściany znów dostarczają świetnej rozrywki.
Jedna z najoryginalniejszych telewizyjnych komedii ostatnich lat powróciła z nowym sezonem i zrobiła to w bardzo dobrym stylu. Charakterystyczne dla "Community" abstrakcyjne fabuły, popkulturowe smaczki i burzenie czwartej ściany znów dostarczają świetnej rozrywki.
„Community” dotrwało do 6. sezonu, ale łatwa przeprawa to nie była. Już na starcie emisji twórcy obiecywali nam tyle serii i film pełnometrażowy, choć pewnie sami nie zdawali sobie sprawy z tego, ile nerwów będzie kosztować to ich i fanów. Oglądalność na NBC spadała z roku na rok, a przyszłość komedii była wciąż niepewna. Do tego doszły zakulisowe kłótnie pomiędzy Danem Harmonem, Chevym Chase'em i włodarzami stacji. W końcu zaczęli odchodzić aktorzy z głównej obsady, a wszystko zwieńczyła kasacja. Wydawało się, że kaplica i tyle w temacie, ale na ratunek przybyła platforma Yahoo! i jedziemy dalej. Bez kolejnych zmian się oczywiście nie obeszło, ale w gruncie rzeczy to nadal ten sam ekscentryczny serial, jaki pamiętamy.
Już sam początek nowej serii nastraja niezwykle optymistycznie. Sekwencja z frisbee jest super, a najlepsza jest jej końcówka i Leonard cytujący kultowe „Tears in rain” z „Blade Runner”. Tą sceną zostałem kupiony w pełni i już do końca seansu premierowych odcinków uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Jasne, nie każdy gag prezentował tu wyśmienity poziom, ale ewidentnie widać, że cała ekipa stara się, aby nie zawieść publiczności. „Community” dostało drugie życie i chce tę szansę wykorzystać, a nie bawić się w leniwe odcinanie kuponów.[video-browser playlist="674014" suggest=""]
W porównaniu z końcówką 5. serii doszło do niemałych zawirowań w obsadzie. Odeszli z niej Jonathan Banks i Yvette Nicole Brown, którzy próbują swoich sił w nowych projektach. Tego pierwszego możemy w pełni zrozumieć, bo bryluje obecnie w „Better Call Saul”, ale mam wątpliwości, czy Brown spełnia się na planie bardzo przeciętnego „The Odd Couple”. Przynajmniej uraczyła nas zabawnym cameo w 1. odcinku. W miejsce tej dwójki wskoczyli natomiast Paget Brewster i Keith David. Zobaczymy, jak rozwiną się ich bohaterowie, ale jestem dobrej myśli, szczególnie jeśli chodzi o Frankie Wells, której największą dziwacznością jest to, że była do tej pory zbyt normalna. Ciekawym pomysłem jest wrzucenie kogoś tak sztywnego do grona ludzi z takimi osobowościami. Jej relacje z Abedem już teraz ogląda się z dużą przyjemnością.
A co się w „Community” nie zmieniło? Ten cudownie abstrakcyjny typ prezentowanego humoru, który po prostu nigdy nie może się znudzić. Greendale więc nadal oferuje kursy dotyczące drabin czy naprawy magnetowidów, a historie bardzo często obierają ścieżkę meta i czujemy się, jakbyśmy należeli do tej szalonej paczki dziwaków, którzy zachowują się tak, jakby faktycznie byli jednym z elementów telewizyjnej albo filmowej produkcji. Tutaj oczywiście wyróżnia się Abed i wszelkiego rodzaju muzyczne montaże, które wymyśla na poczekaniu, aby poczuć się częścią fikcyjnego świata. Wisienką na torcie jest zaś dziekan Pelton, uzależniony od kiczowatego wirtualnego świata. Jim Rash błyszczy chyba najjaśniej ze wszystkich gwiazd komedii Yahoo!
Czytaj również: W kwietniu na FOX i FOX Comedy
„Community” powraca na ekrany w bardzo dobrej formie. Pierwsze 2 odcinki już pokazały klasę, a przecież pełniły one rolę tych wprowadzających. Dan Harmon i spółka powinni dopiero teraz zacząć się rozkręcać.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat