Concord - recenzja gry
Data premiery w Polsce: 23 sierpnia 2024Solidna oprawa audiowizualna połączona z dobrym modelem poruszania się i strzelania to przepis na sukces? Concord pokazuje, że niekoniecznie.
Solidna oprawa audiowizualna połączona z dobrym modelem poruszania się i strzelania to przepis na sukces? Concord pokazuje, że niekoniecznie.
Jakiś czas temu Jon Weisniewski z Firewalk Studios ujawnił, że Concord powstawało przez około 8 lat. Wygląda więc na to, że prace ruszyły gdzieś mniej więcej w okolicach premiery pierwszego Overwatch, który swego czasu cieszył się ogromną popularnością. Niestety wszystko wskazuje na to, że nowy hero-shooter dostępny na PC i PlayStation 5 nie powtórzy tego sukcesu, a gracze szybko o nim zapomną.
Już przy pierwszych zapowiedziach Concord jawił się jako dość typowa strzelanka online. Materiały z gry nie wyglądały źle, ale nie było w nich czegoś, co szczególnie zapadałoby w pamięć. Podobne wrażenia towarzyszyły mi podczas zabawy w ramach testów beta. Bawiłem się całkiem nieźle, ale kompletnie nie czułem, by był to tytuł, w który wsiąknę na dłużej – tak jak we wspomnianego przed momentem Overwatcha czy Destiny 2. Oczywiście istniała szansa, że to jedynie taka zasłona dymna, a twórcy szykują jakieś niespodzianki i trzymają asy w rękawie na premierę. Niestety, nie trzymali.
Skojarzenia ze strzelanką Blizzarda można mieć nie tylko ze względu na gatunek, ale też i podejście do narracji u deweloperów z Firewalk Studios. Pokusili się oni o wprowadzenie do swojej gry "elementów fabularnych". Mamy więc filmowe scenki, w których zaznajamiamy się z bohaterami, a z poziomu menu możemy uzyskać dostęp do Przewodnika Galaktycznego, czyli sporej bazy danych z opisami różnego rodzaju elementów tego uniwersum. Widać, że włożono w to sporo pracy, ale chyba pójdzie ona na marne, bo nie sądzę, by wielu graczy miało ochotę tak głęboko wnikać w ten świat i zgłębiać jego tajemnice.
Nijacy Strażnicy Galaktyki
W grze deweloperów z Firewalk Studios toczymy pojedynki w kilku trybach rozgrywki przeznaczonych dla dwóch pięcioosobowych drużyn. Trybów jest sześć, co może sugerować sporą różnorodność. W praktyce niestety tak różowo nie jest. Wszystkie są nie tylko bardzo znajome, ale też dość mocno do siebie podobne. Znajdziemy tutaj na przykład drużynowy Deathmatch, jak i aż trzy wariacje na temat przejmowania strategicznych punktów na mapach. Szkoda, że nie pokuszono się o jakieś eksperymenty i bardziej unikalną formułę zabawy.
Sytuacji nie ratują także grywalne postacie. Przykład Overwatcha pokazuje, że nawet w sieciowych strzelankach można stworzyć bohaterów wzbudzających sympatię i mających jakiś charakter. Tego samego nie można powiedzieć o tych z Concord. Wygląda to wręcz tak, jakby deweloperzy obrali sobie za cel stworzenie jak najbardziej nijakich postaci w historii gier. Na 16 dostępnych może ze dwie wywołały u mnie jakiekolwiek emocje i zachęciły do sprawdzenia ich w akcji. Całą resztę testowałem raczej z poczucia obowiązku, a nie z uwagi na design.
Concord nie można jednak odmówić całkiem przyjemnej i dobrze wyglądającej rozgrywki. Firewalk zadbało o miłą dla oka oprawę (pomijając nudny design). I gdy już trafiamy na wirtualne areny zmagań, to jest po prostu solidnie, przede wszystkim z uwagi na dobry model strzelania. Każdą z broni "czuć" inaczej, różnią się one zadawanymi obrażeniami, szybkostrzelnością czy odrzutem, a aktywne i pasywne umiejętności bohaterów dobrze sprawdzają się jako urozmaicenie, które wprowadza dodatkową warstwę taktyki. Bardzo dobre wrażenie zrobiło na mnie także poruszanie się postaci, które przypomina to z Destiny 2. Możemy nie tylko biegać i skakać, ale też wykonywać różnego rodzaju akrobacje (w zależności od tego, jakiego bohatera lub bohaterkę wybraliśmy): Haymar unosi się w powietrze i szybuje niczym Czarownicy z gry studia Bungie, a Roka może zawisnąć na moment w powietrzu, by następnie opaść na ziemię i wywołać niszczycielską eksplozję. Nie jest to może poziom Titanfalla 2, w którym można było poczuć się jako mistrz parkouru, ale jest naprawdę nieźle.
Przyzwoicie, przynajmniej pod względem "potencjału gameplayowego", wypadają też mapy. Na praktycznie każdej z nich znajdziemy miejsca dobre zarówno do walki na daleki, jak i bliższy dystans. W lokacjach nie brak ciasnych korytarzy i przejść umożliwiających przygotowywanie zasadzek na niespodziewających się niczego graczy. Nie zapomniano również o przygotowaniu czegoś dla bohaterów, którzy sprawnie poruszają się nie tylko w poziomie, ale też i pionie.
Grosza daj Concordowi
Dość ciekawym zabiegiem było postawienie na klasyczny model biznesowy. Concord kupujemy raz i dostajemy wszystkie mapy, tryby i bohaterów. To całkiem uczciwe podejście. Mogłoby dobrze sprawdzić się w grze wywołującej duże zainteresowanie, które przełożyłoby się na dużą bazę aktywnych graczy. Obawiam się jednak, że w tym przypadku może okazać się to gwoździem do trumny, a znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby wrzucenie gry do katalogu PlayStation Plus lub postawienie na model free to play z opcjonalnymi mikropłatnościami i/lub cotygodniową rotacją darmowych bohaterów. Choć niedługo po premierze na znalezienie meczu nie trzeba było czekać za długo, to nie da się ukryć, że zainteresowanie sieciową zabawą już teraz nie jest zbyt duże (w momencie pisania tej recenzji na Steam gra mniej niż 100 osób). A z czasem prawdopodobnie stanie się jeszcze mniejsze, jeśli deweloperzy nie wymyślą wyjątkowo sprawnej i skutecznej akcji ratunkowej.
Concord to gra z przyjemnym modelem strzelania, dopracowaną warstwą techniczną i uczciwym modelem biznesowym. W dzisiejszych czasach to jednak zdecydowanie za mało. Konkurencja jest spora, a na rynku znajdziemy nie tylko tytuły lepsze i oferujące więcej zawartości, ale też bezpieczniejsze, przy których nie musimy wydawać 169 zł, a następnie trzymać kciuki, że za miesiąc czy dwa nie zabraknie nam kompanów do zabawy.
Plusy:
+ przyjemny gameplay;
+ oprawa.
Minusy:
- brak charakteru;
- nic nie wyróżnia się na tle konkurencji;
- nudne postacie.
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat