Czarny ptak - recenzja serialu
Po Kulawych koniach, Rozdzieleniu i For the mankind Apple Tv+ dostarcza kolejny fenomenalny serial. Czarny ptak dobiegł właśnie końca i można z całą pewnością stwierdzić, że to jeden z ciekawszych kryminałów ostatnich lat.
Po Kulawych koniach, Rozdzieleniu i For the mankind Apple Tv+ dostarcza kolejny fenomenalny serial. Czarny ptak dobiegł właśnie końca i można z całą pewnością stwierdzić, że to jeden z ciekawszych kryminałów ostatnich lat.
Czarny ptak to historia oparta na faktach. James Keane (grany w filmie przez Tarona Egertona) po wyjściu z więzienia i resocjalizacji wydał książkę poświęconą jego filozofii życiowej, doświadczeniom i przede wszystkim diabłu we własnej osobie – Larry’emu Hillowi. Opowieści oparte na faktach mają to do siebie, że nie kokietują widowni niesamowitymi zwrotami akcji, bo życie i bez nich często pisze pasjonujące historie. Tak jest również w przypadku Czarnego ptaka. Zawiodą się ci, którzy przewidywali, że tropem kryminalnych klasyków w finale fabuła stanie na głowie, a oprawca okaże się ofiarą. W ostatnim odcinku Hill pokazuje prawdziwą twarz i jest to oblicze wściekłego wilka. Przez pięć epizodów twórcy wodzili nas za nos, sugerując, że Larry jest tylko poczciwym głupcem. Okazało się, że była to zmyślna zmyłka. Finałowe katharsis, kiedy to Hill poznaje prawdę o Jamesie, jest szokujące, bo seryjny morderca w przeciągu chwili przemienia się ze skrzywdzonego niedorajdy w agresywnego drapieżnika. Sugestywna scena może być dla niektórych oczekiwanym zwrotem akcji, bo przecież przez całą długość serialu rzucano nam tropy, że jednak ktoś inny stoi za morderstwami.
W rzeczywistości był tylko Larry Hill i jego skomplikowana, nieoczywista osobowość. W pierwszych odcinkach wydaje się on niedowartościowanym introwertykiem z kompleksem niższości i dziwnymi zainteresowaniami. Podczas długich rozmów z Jamesem wychodzi na jaw jego prawdziwa natura. Larry bardzo szybko dominuje Keene’a i to on kieruje konwersacją. Wykorzystuje rzekomego przyjaciela, żeby poczuć się lepiej. Wkrótce daje znać o sobie jego narcystyczna natura, która finalnie go gubi. Twórcy skrupulatnie budują złożoną postać antagonisty, a wykorzystują do tego właśnie formę rozbudowanego dialogu. Czwarty i piąty epizod to długa rozmowa przerywana krótkimi dygresjami. To podczas dialogów pomiędzy dwójką bohaterów dzieją się najbardziej interesujące rzeczy. Poznajemy szczegóły zbrodni, powracamy do przeszłości obu panów, a w końcu docieramy do przyczyny ich cierpień. Z czasem zaczynamy postrzegać ich zupełnie inaczej niż na początku. Trzymający przez całe życie gardę James Keane okazuje się słaby, bezsilny i skrzywdzony. Pogardzany Larry Hill uzewnętrznia cechy drapieżnika. Panowie niepostrzeżenie zamieniają się rolami. Ten pozornie słabszy staje się hegemonem. Silniejszy traci swe zalety i zachowuje się niczym zlęknione zwierzę. Pasjonująca gra osobowości podbudowana głęboką psychologiczną wiwisekcją.
Sceny dialogowe nie dłużą się ani przez chwilę. Duża w tym zasługa aktorów wcielających się w skazańców. Można odnieść wrażenie, że rola Tarona Egertona jest bardziej wymagająca od tej granej przez Paula Waltera Hausera. Interpretacja Jamesa wymaga wielu subtelności, bo przecież bohater wciąż ukrywa targające nim emocje. Postać Larry’ego to natomiast ciągła jazda po bandzie. Hauser nieprzerwanie szarżuje. Każda emocja jest przerysowana. Nawet gdy jego postać zachowuje spokój, aktor przy pomocy tonu głosu czy wrodzonej Hillowi flegmatyczności nadaje bohaterowi niepokojący wyraz. Obie postacie są bardzo sugestywne, nawet jeśli niektóre szarże aktorskie nie wydają się trafione. Literacka forma rozmów, podczas których twórcy nie boją się poświęcać czasu ekranowego na treść kosztem formy, nieprzerwanie podbudowuje charakterologicznie Larry’ego i Jamesa. Dzięki temu, gdy konwersacje stają się szokujące, a nawet obrazoburcze, czujemy podskórnie lęk jednego i chore podniecenie drugiego.
Niestety, serial ma też pewną wadę. Twórcy nie wykorzystują potencjału leżącego na drugim planie. Wydarzenia poboczne, które towarzyszą głównemu wątkowi, dobrze rokują i rozwijają się właściwie aż do przedostatniego odcinka. Więzienna codzienność i osobliwe postacie towarzyszące Jamesowi za kratkami (włoski mafioso, skorumpowany strażnik) nie tylko stanowią tło opowieści, ale mają w niej istotne znaczenie. Również losy rodziny głównego bohatera są elementem składowym całej historii. W finale jednak to dość brzydko się urywa, wynikiem czego wszystko to, co nie dotyczy gry pomiędzy Jamesem i Larrym, przestaje istnieć. Można odnieść wrażenie, że serial był rozpisany na więcej odcinków, ale z nieznanego nam powodu część fabuły została ucięta. Tracą na tym także Brian i Janice, którzy kończą opowieść jako postacie dość płaskie. Ich śledztwo również nie spełnia swojej funkcji, bo zdobywane przez nich informacje często pokrywają się z postępami czynionymi przez Jamesa. Na plus trzeba zapisać im na pewno emocjonalną konfrontację z bratem Larry’ego, Garym. To właśnie podczas tego szczerego wyznania zaczynamy rozumieć prawdziwą naturę bohatera granego przez Paula Waltera Hausera. Moment, w którym więź między bliskimi sobie braćmi zostaje zerwana, chwyta za serce.
Czarny ptak potwierdza klasę aktorską Tarona Egertona i jest dowodem na to, że Paul Walter Hauser jest jednym z najlepiej rokujących współczesnych aktorów charakterystycznych. To też przykład kryminału, który nie korzysta z klasycznej formuły i dzięki temu dostarcza widzom powiew świeżości w gatunku. Serial odnosi też sukces tam, gdzie zawiodły na przykład Schody. Mimo że brakuje tu zwrotów akcji, sensacyjnych scen i dynamiki znamiennej dla thrillerów, serial praktycznie cały czas trzyma nas w napięciu i nie pozwala oderwać się od ekranu. Czarny ptak to kolejny strzał w dziesiątkę od Apple TV+.
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1992, kończy 32 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1980, kończy 44 lat