Czarodzieje – recenzja cyklu książek
Data premiery w Polsce: 17 stycznia 2018Na pierwszy rzut oka trylogia Grossmana jest kolejnym cyklem fantasy o młodym, początkującym czarodzieju trafiającym do tajemniczej Szkoły Czarnoksięstwa – tak, oczyma wyobraźni już widzimy Harry’ego Pottera, któremu bardzo trudno znaleźć się w rzeczywistym świecie, bo wciąż żyje ukochanymi powieściami z dzieciństwa w stylu Opowieści z Narnii.
Na pierwszy rzut oka trylogia Grossmana jest kolejnym cyklem fantasy o młodym, początkującym czarodzieju trafiającym do tajemniczej Szkoły Czarnoksięstwa – tak, oczyma wyobraźni już widzimy Harry’ego Pottera, któremu bardzo trudno znaleźć się w rzeczywistym świecie, bo wciąż żyje ukochanymi powieściami z dzieciństwa w stylu Opowieści z Narnii.
Nic bardziej błędnego. Po pierwsze Brakebills nie jest baśniowym Hogwartem, a szkołą wyższą pełną barwnych, mniej lub bardziej nieszczęśliwych bądź ekstrawaganckich indywidualności – zagubionego głównego bohatera Quentina (momentami – przyznaję, nieco irytującego z tym swoim wiecznym jojczeniem), zahukanej, acz genialnej Alice, odrzuconej Julii, zagniewanego Perry’ego, dekadenckiego Eliota, czy pewnej siebie, swawolnej Janet. Po drugie młody adept magii, mimo dostania się do szkoły marzeń i przekonania, że czary istnieją, nadal jest melancholijny, rozbity i donikąd nie pasujący. Po trzecie baśniowe uniwersum Fillory, do którego nasi bohaterowie w końcu trafiają (brawa za kilka konceptów, w tym drzewa z zegarami i guziki), okazuje się zupełnie nie takie, jakiego się spodziewali, a na dawno nieżyjącego autora powieści dla dzieci pada cień strasznych, acz słusznych podejrzeń.
Cykl Grossmana nie jest łatwy, lekki i przyjemny, lecz skomplikowany, inteligentnie poprowadzony i zaskakujący. Nie waha się przed ukazaniem konsekwencji złych i dobrych wyborów, porusza kwestie złożonych relacji międzyludzkich, samotności, depresji, śmierci, zdrady, depresji, zaniechań, ucieczek i powrotów. Wydaje się nietypowy, słodko-gorzki, przewrotny. Magia w świecie Czarodziei nie przychodzi łatwo, czary nie rozwiązują wszystkich problemów, a czasem wprost przeciwnie - mnożą nowe. Dobro nie za każdym razem pokonuje zło. Brak miejsca na heroizm, nadmierną szlachetność i ludzi bez wad – wszystko jedno, czy zwykłych, czy obdarzonych talentem magicznym.
The Magicans są znakomitym wprowadzeniem i wciągnięciem w świat Quentina i jego przyjaciół (oraz wrogów). Szkoła Czarnoksięstwa Brakebills, pierwsze czary, pierwsza miłość, pierwsze sukcesy i porażki, a na koniec – otwarcie bramy do innego uniwersum.
The Magician King spełnia marzenia bohaterów, osadzając ich na tronie upragnionego, baśniowego królestwa, jednak… Biorąc pod uwagę, że do Fillory nasi bohaterowie docierają potwornie skłóceni i nie do końca w komplecie, przyszłość przed nimi nie rysuje się zbyt różowo. Podobieństwo do jednej z części Opowieści z Narnii – Podróży „Srebrnego Wędrowca” do świtu” podkreśla długa, pełna przygód podróż morska, lecz zakończenie… także przypomina Narnię, ale w jej najsłabszej, ostatniej odsłonie.
The Magicians’s Land zaczyna się twistem czasowym – w teraźniejszości, do której przez kilka kolejnych rozdziałów powolutku docieramy. Poznajemy w niej inne światy, a Fillory – tym razem dosyć klasycznie, grozi całkowita zagłada.
Całość wciąga bez reszty, nie pozwalając oderwać się od czytania, kusząc oryginalnością i świeżością, tak trudnymi do odnalezienia w klasycznych cyklach fantasy, o typowych „szkołach czarodziejstwa” i rozterkach młodych, dojrzewających bohaterów nie wspominając.
Na podstawie powieści Grossmana nakręcono serial telewizyjny The Magicians, więc w czasie lektury trudno nie dokonywać porównań – tym bardziej, że książki i film miejscami odrobinę się od siebie różnią, zwłaszcza w przedstawieniu głównych bohaterów, choć klimat i złożoność fabuły pozostały, podobnie jak owa, charakterystyczna dla autora słodko-gorzka nuta przekazu. Natomiast ci, którzy przeczytali trzecią część cyklu Kraina czarodzieja, wiedzą o wiele więcej niż oglądający serial, jako że do tej pory nakręcono tylko dwa sezony. Szczęściarze.
Wydawnictwo Młody Book przyłożyło się do publikacji trylogii Lev Grossman – wszystkie części mają ciekawe opracowane, zainspirowane serialem okładki „ze skrzydełkami”, dobre tłumaczenie Moniki Wyrwas-Wiśniewskiej i nienachalne ozdobniki w tekście. Chociaż to trzecie wydanie cyklu Grossmana, zdaje się najciekawsze pod względem graficznym. A treść – cóż, pozostała równie znakomita.
Źródło: fot. Młody Book
Poznaj recenzenta
Monika KubiakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat