„Człowiek z Ciguri” jest przykładem dzieła uważanego za istotne i klasyczne, ale obcowanie z nim przynosi czytelnikowi mieszankę fascynacji i frustracji.
Moebius (czyli Jean Giraud), francuski scenarzysta i rysownik, należy do najwybitniejszych autorów europejskiego komiksu. Nie dziwi więc, że jego albumy (chociaż, co ciekawe, bazujące na amerykańskim wydaniu), trafiły do serii „Mistrzowie komiksu” wydawnictwa Egmont.
"Człowiek z Ciguri" jest dalszym ciągiem historii opisanej w albumie „Garaż hermetyczny”, jednakże już przy tym prostym i pozornie jednoznacznym zdaniu pojawia się „ale”, bo w obu tych komiksach Moebius daleko odchodzi od klasycznej formy narracji. W rezultacie, jeśli można mówić o kontynuacji, prędzej chodzi o wspólnotę formy i przekazu niż ciągłość fabularną.
Oczywiście w komiksie pojawiają się postacie z wcześniejszej części (jak chociażby feralny major Grubert w roli głównej). Istnieją też określone ramy fabularne i światotwórcze, w których porusza się Moebius, ale to, co się między nimi znajduje, pozwala na dużą swobodę. I autor z niej korzysta, stosując - posiłkowaną w procesie twórczym środkami psychoaktywnymi - daleko posuniętą improwizację. Tworzy postacie, sceny i wątki, by je następnie porzucać i koncentrować się na następnych. I tak od początku do końca, czego efektem jest chociażby urwane, otwarte zakończenie albumu.
Moebius dwoma komiksami o majorze Grubercie z pewnością poszerzył granice komiksu; sposobu, w jaki może być w nim prowadzona narracja. Pokazał, podobnie jak dzieje się w filmie i innych sztukach wizualnych, że można sklejać różne obrazy i sceny, by za ich pomocą przekazać większą całość. Efekt ten zadziałał w „Garażu hermetycznym”, ale już w „Człowieku z Ciguri” francuski artysta podążył za daleko, odklejając się całkowicie od rzeczywistości. W historii tej próżno doszukiwać się jakiegokolwiek, choćby najgłębiej ukrytego sensu.
Tym razem eksperyment Moebiusa należy więc ocenić jako nieudany i może on stanowić co najwyżej ciekawostkę dla osób pragnących prześledzić różne oblicza twórczości francuskiego artysty. W tym miejscu jednak pojawia się drugie „ale”. Komiks to nie tylko scenariusz, ale też strona wizualna, a na tej płaszczyźnie „Człowiek z Ciguri” to nadal światowa ekstraklasa. Pięknie narysowane plansze i zaskakujące kadry podkreślone są przez dobrze nałożone kolory. Moebius potrafi świetnie połączyć pozornie surowe rysunki z fantastycznymi, zupełnie zaskakującymi wizjami. Chociaż niespecjalnie warto ten album czytać, to z pewnością przyjemnie się go ogląda.