Czwartkowy Klub Zbrodni - recenzja filmu
Czwartkowy Klub Zbrodni to nowy kryminał Netflixa oparty na książce pod tym samym tytułem. W obsadzie znaleźli się: Helen Mirren, Pierce Brosnan i Ben Kingsley. Grają w dość staromodnej rozrywce, która wydaje się idealnie pasować na streaming. Czy warto obejrzeć?

Czwartkowy Klub Zbrodni to dość klasyczny kryminał, który w żadnym momencie nie udaje czegoś, czym nie jest. Chris Columbus (Kevin sam w domu) opowiada historię rzetelnie i sprawnie. Nie próbuje eksperymentować, co łatwo mogłoby przerodzić się w przekombinowanie. To rozrywka dość typowa, ale zaskakująco przyjemna w tej swojej prostocie. Tego typu historie często były psute przez dziwne ambicje twórców, którzy zamiast trzymać się tego, co opowiadali, zaczęli podejmować niezbyt dobre decyzje. Czasem mniej znaczy więcej – i w tym przypadku wydaje się to sprawdzać. Choć nie ma tutaj niczego odkrywczego, ogląda się to bardzo przyjemnie.
To, czego się najbardziej obawiałem, nie miało miejsca. Widzowie znają tego typu produkcje, które gromadzą znanych i lubianych weteranów. Powtarzanym do znudzenia żartem jest naśmiewanie się z ich wieku. Często robi się to w niesmaczny sposób. W filmie Czwartkowy Klub Zbrodni nie ma niczego takiego, co jest odświeżające. Chris Columbus ma szacunek do postaci, które są w zaawansowanym wieku i mieszkają w luksusowym domu starości. Temat wieku nie ma żadnego znaczenia dla opowiadanej historii czy kształtowania postaci. W tym przypadku bardziej chodzi o wykorzystanie bogatego doświadczenia do osiągnięcia określonego celu, a nie o bezmyślne żarty. Ogląda się to dobrze, bo zaprezentowana grupa potrafi zaistnieć na ekranie. I na pewno nie oceniamy ich przez pryzmat tego, ile mają lat.
Helen Mirren kradnie show. Jej postać – w pewnym sensie szefowej tytułowego klubu i zarazem byłej agentki MI6 – fantastycznie wypada na ekranie. Świetnie oscyluje pomiędzy byciem miłą staruszką a wnikliwą detektyw ze zmysłami ostrymi jak brzytwa. Przeróżne perypetie pozwalają ją poznać i docenić. To taka bohaterka, której przygody śledziłoby się z niemalejącym zainteresowaniem przez kilka sezonów kryminalnego serialu. Pierce Brosnan, Ben Kingsley oraz Celia Imrie sprawdzają się dobrze, ale momentami sprawiają wrażenie wsparcia dla głównej bohaterki, która wyróżnia się na ich tle.
Wielu widzów zdziwi polski wątek. Mamy bowiem budowniczego Bogdana, którego rola w fabule jest z wielu powodów kluczowa. Niestety do tej roli zatrudniono Brytyjczyka – gdy razem z postacią graną przez Helen Mirren rozmawiają po polsku, wypada to okropnie. Aktorka mówi całkiem nieźle, ale mężczyzna recytuje polskie kwestie, co brzmi nienaturalnie. Trochę jakby przetłumaczono angielski dialog przy użyciu AI i potem wypowiedziano kwestie bez przemyślenia, jak powinno to poprawnie brzmieć. Dobrze widzieć polskie wątki, ale tego typu niedopracowania nie powinny mieć miejsca w hollywoodzkich produkcjach.
Wątek kryminalny – jak cały film – jest raczej prosty, ale poprawny. Pojawiają się odpowiednie tropy, a bohaterowie prowadzą śledztwo w sposób angażujący i czasami nawet zabawny. Reżyser skutecznie zbija nas z tropu, więc gdy dowiadujemy się, kto zabił, jesteśmy zaskoczeni. Pomimo prostoty i klasycznego podejścia do kryminału rozwiązanie zagadki jest niespodziewane. Może mało porywające, ale pozostawiające z satysfakcją.
Czwartkowy Klub Zbrodni będzie hitem Netflixa. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Dostaliśmy ciekawy film, który dobrze się ogląda. Nie jest to jakaś rewelacja, o której długo będziemy pamiętać, ale czasem solidna rozrywka to coś, co warto pochwalić.

Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1987, kończy 38 lat
ur. 1976, kończy 49 lat
ur. 1994, kończy 31 lat
ur. 1987, kończy 38 lat
ur. 1967, kończy 58 lat

