Czysta krew – 05×06
Piąty sezon Czystej krwi jest naprawdę udany. Świetnie było już podczas pierwszych czterech odcinków, a dwa kolejne, gdzie w końcu powrócił Russel Edgington, można uznać za jedne z najlepszych w całym serialu.
Piąty sezon Czystej krwi jest naprawdę udany. Świetnie było już podczas pierwszych czterech odcinków, a dwa kolejne, gdzie w końcu powrócił Russel Edgington, można uznać za jedne z najlepszych w całym serialu.
Edgington to jeden z najciekawszych bohaterów Czystej krwi. W przeciwieństwie np. do Alcide’a, to po Russelu można spodziewać się… niespodziewanego. Wystarczyło, że bohater przez krótką chwilę pojawił się na ekranie w odcinku z zeszłego tygodnia, rzucił w swoim stylu dwa, trzy zdania i już można było niecierpliwie oczekiwać kontynuacji. W niej cliffhanger z Edingtonem był jeszcze ciekawszy, bo chyba nikt nie przypuszczał, że „zmiana władzy” nastąpi tak szybko.
Główny wątek najnowszego sezonu Czystej krwi kupuję w ciemno od samego początku. Zwierzchnictwo, kanclerze, Lilith, w samym środku wydarzeń Bill i Eric, a teraz jeszcze do tego Russell. Już poprzedni epizod, kiedy bohaterowie samotnie przeszukiwali opuszczony szpital, przypominał mi mroczne i klimatyczne odcinki z pierwszego i drugiego sezonu. Dużo dają też Salome i Nora, czyli nowe, interesujące bohaterki, które w obecnym sezonie nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. Inny los czekał niestety Romana, który w końcówce odcinka – zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami - nieumiejętnie obchodził się z Russelem, co skutkowało jego prawdziwą śmiercią. Kiedy tylko Russell pojawił się w Zwierzchnictwie, a Roman zdecydował, że egzekucja ma odbyć się jeszcze tej nocy, można było przypuszczać, że to nie Edgington będzie ostateczną ofiarą.
[image-browser playlist="600772" suggest=""]©2012 HBO
Cieszy fakt, że co odcinek twórcy nawiązują do głównego wątku serialu związanego z pochodzeniem Sookie i wróżkami. Tym razem zaangażowany został w to również Jason, co zaowocowało kolejną wizytą rodzeństwa w tajemniczym, wróżkowym klubie. Jestem bardzo ciekaw, jak daleko w piątym sezonie Czystej krwi ten wątek zostanie rozwinięty.
Całkiem nieźle rozwinęła się też scieżka fabularna Terry’ego i Patricka. W poprzednich odcinkach nieco mnie nudziła, a retrospekcje z Iraku były fatalnie zrealizowane. Pojawienie się ognistego potwora sprawia jednak, że bohaterowie będą musieli się sporo napracować, by zaznać spokój. Wypada również wspomnieć o Samie i Lunie, których wątek – nieco zaniedbany na początku – powoli zaczyna nabierać rumieńców. Dobrze, że wpleciony został w niego Hoyt, którego przemiana na gorsze to jedna z większych wad obecnego sezonu.
[image-browser playlist="600773" suggest=""]
©2012 HBO
Kompletnie bez sensu jest dla mnie historia Laffayette’a. Odnoszę wrażenie, że jest dołożona wyłącznie na siłę, tylko po to by nadal mógł się pojawiać w serialu. Szkoda, bo ze świetnie kreowanego bohatera w pierwszym i drugim sezonie, teraz nie pozostało już nic. Zaniedbana jest też Jessika, na którą scenarzyści nie mają w piątej serii żadnego pomysłu.
True Blood trzyma poziom w głównych wątkach i nieco zawodzi w pobocznych historiach związanych z innymi bohaterami. Jak dla mnie to standard, bowiem jest tak co sezon. Mimo to, serial stacji HBO nadal ogląda się świetnie.
Ocena: 8/10
Źródło: Fot. ©2012 HBO
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat