Daredevil: Odrodzenie: sezon 1, odcinki 5 i 6 - recenzja spoilerowa
Data premiery w Polsce: 26 marca 2025Daredevil: Odrodzenie w 5. i 6. odcinku stara się najpierw zmienić, a później podkręcić tempo wydarzeń. Do obwieszczenia pełnego sukcesu sporo jednak brakuje, co niepokoi zwłaszcza w kontekście tego, iż do końca pierwszego sezonu pozostały zaledwie 3 odsłony serii.
Daredevil: Odrodzenie w 5. i 6. odcinku stara się najpierw zmienić, a później podkręcić tempo wydarzeń. Do obwieszczenia pełnego sukcesu sporo jednak brakuje, co niepokoi zwłaszcza w kontekście tego, iż do końca pierwszego sezonu pozostały zaledwie 3 odsłony serii.

Po seansie 5. i 6. odcinka serialu Daredevil: Odrodzenie chciałbym Wam zadać jedno fundamentalne pytanie. Czy macie wrażenie, że we wszystkich dotychczasowych odsłonach produkcji Disney+ Matt Murdock i Wilson Fisk zostali pokazani w taki sposób, iż ich długa podróż tam i z powrotem ma swoją rację bytu? Innymi słowy: czy faktycznie czujecie się zaspokojeni na polu wnikania w psyche postaci do tego stopnia, że przywdziewanie przez jednego z nich kostiumu Nieustraszonego, a w przypadku drugiego pełne dopuszczenie do głosu natury Kingpina mają z Waszej perspektywy fabularne i emocjonalne uzasadnienia? Odpowiedź ma kolosalne znaczenie w kontekście odbioru całej nowej serii MCU. Część z Was powie, że Odrodzenie to już w tej chwili znakomity powrót do wyrastających jeszcze z Netfliksa korzeni ekranowego świata Diabła Stróża. Ja jednak w tych zachwytach zachowam ostrożność. Nie jestem przekonany, czy twórcy serialu faktycznie udobruchali mnie na polu meandrowania po umysłach Murdocka i Fiska, którzy zrzucali dawne maski, zakładali nowe, by ostatecznie wrócić do status quo. Oczywiście, kilka zdarzeń i posunięć całkiem dobrze obrazuje ich motywacje, lecz w mojej opinii to za mało – te mentalne metamorfozy z perspektywy czasu wydają się pozorowane. O tym, że protagoniści nie są w stanie uwolnić się od przerażającej i brutalnej prawdy o sobie samych, wiemy już od dobrych kilku lat. W Nowym Jorku bez zmian, siłą rzeczy.
Nie mam żadnych wątpliwości, że 5. odcinek Odrodzenia podzieli widzów w odbiorze tak mocno, jak to tylko możliwe. Nie zrozumcie mnie źle: wizyta w banku New York Mutual, w którym dochodzi do próby kradzieży i uprowadzenia zakładników, sama w sobie może być magnetyczna – czarujący, po raz kolejny w MCU, na pewno jest tata Ms. Marvel, Yusuf Khan (brawa dla grającego go Mohana Kapura!). Starający się o kredyt Murdock zupełnie przypadkiem wpada w wir, wydawałoby się, niemających większego znaczenia wydarzeń, które koniec końców doprowadzają do jego mścicielsko-bojowniczego przebudzenia. Matt znów działa, gotów do brania się ze złem za bary w obronie słabszych i uciśnionych. Problem polega na tym, że z punktu widzenia całego 1. sezonu serialu Daredevil: Odrodzenie odcinek o przewrotnym tytule Z nawiązką wydaje się stanowczo zbyt daleko posuniętą dygresją. I będę się upierał, że wiedzieli o tym w samym Marvelu, co doprowadziło do przybrania mocno asekuracyjnej postawy; by zatrzeć ewentualne złe wrażenie po 5. odsłonie serii, w tym tygodniu postanowiono ją dopełnić kolejną. Trudno pozbyć się kiełkującej gdzieś z tyłu głowy myśli, że przynajmniej część pokazywanej nam opowieści jest niczym innym niż sklejkami i zrzutkami z montażowni, które nie trafiły na ekran po wciśnięciu przez Kevina Feige przycisku z napisem "reset". A może jednak to wielka metafora? Bo skoro w Murdocku i Fisku walczą dwie natury, to czemu dobro i zło nie miałyby się ścierać również w tym, co nagrane na taśmę?
Znacznie lepiej jest w Brutalnej sile, która proponuje widzom powrót na właściwe tory fabularne. Są widma zbrodniczej przeszłości Fiska, znany z Hawkeye'a Swordsman, modlitwy Murdocka, Heather przymierzająca się do napisania książki o maskach i mścicielach, a także Muza, absolutnie przerażający złoczyńca, który wydobywa krew swoich ofiar, by tworzyć nieusuwalne murale. Wszystko, co wymieniłem wcześniej, można potraktować jako katalizatory ostatecznych przemian w duszach, sercach i głowach protagonistów. Czy to jednak wystarczy, by zaspokoić nasze oczekiwania? No cóż, Muza po prostu jest – nie poznajemy jego genezy, nie przeprowadzamy wiwisekcji stanu psychicznego, a kontekst popełnianych przez niego zbrodni jest raczej dopowiedziany (pominę fakt, że ma on duży problem z selfie...). Antagonista, nawet jeśli zmierzył się w naprawdę dobrze prezentującym się pojedynku z Daredevilem, wydawał się potrzebny wyłącznie po to, by Fisk powołał do istnienia złożoną ze skorumpowanych policjantów drużynę do walki z mścicielami, a Murdock, z przekleństwem na ustach, znów mógł założyć kostium i uratować siostrzenicę zabitego White Tigera. Sumując: nawet na trzy odcinki przed końcem 1. sezonu twórcy wciąż podsuwają nam przed oczy i uszy postacie, czynniki i zdarzenia, które służą tylko wewnętrznym i zewnętrznym przemianom Nieustraszonego i Kingpina. Choć te potrafią poruszyć – vide sadystyczna ustawka Fiska z więzionym przez niego Adamem – przydałoby się jednak pchnąć całą akcję w nieco innym kierunku, pokazać Nowy Jork w stanie wrzenia, skonfrontować dwie wykluczające się wizje działania mścicieli. Najwyraźniej musimy jednak uzbroić się w cierpliwość. Gorzej, że może nawet do 2. sezonu...
W obu recenzowanych odcinkach nowego Daredevila możemy znaleźć w dodatku małe dowody na to, że poszukiwanie dróg na fabularne skróty bądź majsterkowanie przy pierwszej wersji historii doprowadziło do zupełnie nieoczekiwanych, czasem wypadających komicznie zdarzeń. Sytuacja pierwsza: spacerujący ulicą po wyjściu z banku Matt rozmawia z Kirsten, a po chwili słyszy rozmowy napadających na bank – z miejsca każe zadzwonić swojej współpracownicy pod 911. No dobrze, tylko co ta biedna kobieta ma właściwie policji powiedzieć, bo tego od Murdocka już się nie dowiaduje? Sytuacja druga: przeglądający zdjęcia z Google (!?) główny bohater odbiera telefon od pani Ayali, która zrozpaczona informuje go, że jej córka zaginęła. "Wszystko będzie dobrze, Soledad, zostań, gdzie jesteś" – odpowiada i odkłada telefon. Szach-mat(t). Protagonista nie mówi jej, dlaczego "będzie dobrze", czy coś zrobi, czy jednak nie, choć pragnienie jego działania dopowiada sobie nawet polski tłumacz, dodając słowa "Zajmę się tym", które nie padają w oryginalnym dialogu. Obie sekwencje są najlepszym dowodem na to, że w Odrodzeniu część rozmów postaci wydaje się urwana, a bohaterowie i złoczyńcy niekiedy działają podparci motywacjami, których całe spektrum musimy sobie wyobrazić lub je bezrefleksyjnie przyjąć. Na całe szczęście Fisk i Murdock założyli już na siebie te szaty, w których do twarzy im najbardziej. To dobry punkt wyjścia, choć ten wniosek powinniśmy wyprowadzić znacznie szybciej, niż powoli wkraczając do podsumowania 1. sezonu.
Poznaj recenzenta
Piotr Piskozub



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 44 lat
ur. 1980, kończy 45 lat
ur. 1957, kończy 68 lat
ur. 1964, kończy 61 lat
ur. 1984, kończy 41 lat

