Daredevil: sezon 2, odcinek 1 – recenzja
Matt Murdock, niewidomy adwokat z Hell's Kitchen i samozwańczy obrońca dzielnicy, wraca w świetnym stylu.
Matt Murdock, niewidomy adwokat z Hell's Kitchen i samozwańczy obrońca dzielnicy, wraca w świetnym stylu.
Gdy rok temu rozstawaliśmy się z Daredevil, wszystko szło naprawdę nieźle dla komiksowego superbohatera. Z trudem, ale jednak pokonał swego pierwszego wielkiego wroga i jeszcze przygotował sobie nowiutki, zdecydowanie bardziej wyjściowy superbohaterski kostium.
I oto wreszcie widzimy, co było dalej. Nowy kostium się sprawdza, a przestępcy w okolicy nie mają łatwo. Już w pierwszej scenie nowego sezonu widzimy, że to wciąż brutalne i mroczne Hell's Kitchen, ale jego obrońca jest w stanie opanować nawet trudną sytuację, a lokalna policja - podobnie jak w Gotham, mieście Batmana - ma przede wszystkim za zadanie posprzątać po wszystkim i aresztować mocno sponiewieranych złoczyńców.
Oczywiście to tylko sytuacja wyjściowa, bo przecież nowy sezon serialu powinien oznaczać nowe poważne kłopoty. Uśmiechający się ze szczerą bezczelnością Matt Murdock, który równie sprawnie unieszkodliwia różnych złodziejaszków jako Daredevil i służy ludziom w potrzebie jako adwokat, musi stanąć przed znacznie większym wyzwaniem, bo różnego rodzaju gangi chcą wypełnić pustkę po imperium Kingpina. Rzecz w tym, że ktoś im w tym morderczo przeszkadza...
Chyba żadnym spoilerem dla osób zainteresowanych tym serialem i śledzących prace nad drugim sezonem nie będzie fakt, że tym kimś jest Punisher. Marvelowski antybohater, Frank Castle, bezkompromisowy pogromca zbrodni, który wyznaje nadzwyczaj prostą filozofię: zabić wszystkich złoczyńców. Grana przez Jona Bernthala postać jest świetnie, stopniowo wprowadzana do intrygi i od razu widać, że konflikt pomiędzy metodami obu panów będzie siłą napędową tego sezonu, a przynajmniej kilku najbliższych odcinków. Bernthal faktycznie świetnie pasuje do tej postaci, charyzma wręcz wylewa mu się z butów, a pierwsza sekwencja z jego udziałem niesie wiele ciekawych konotacji do najlepszych wzorców scen kina akcji, z pierwszym The Terminator na czele.
Realizacyjnie w Daredevil znowu jest mrocznie, wiarygodnie, wyraziście, z brutalnymi, przekonującymi scenami walki, z fajnie wymyślonymi lekko humorystycznymi kontrapunktami. Postacie Foggy'ego i Karen oraz cały wątek codziennej adwokackiej pracy wprowadzają do opowieści trochę światła i lekkości, a czasem humor niesie też przerysowanie brutalności do poziomu granic absurdu, jak w scenie, gdy patrzymy na świat przez wielką dziurę, którą kule wyrwały w ciele jednego z irlandzkich gangsterów.
Pierwszy odcinek nowego sezonu Daredevil to świetny prognostyk. Jeśli cała seria trzyma to tempo i ten poziom, to mamy chyba do czynienia z jeszcze lepszym produktem niż zeszłoroczna porcja przygód tej postaci. Słowem – szykuje się naprawdę insensywny weekend, bo trudno będzie się oderwać od ekranu i nie obejrzeć wszystkiego na jeden, długi, ponad dziesięciogodzinny raz.
Poznaj recenzenta
Kamil ŚmiałkowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat