Death Does Not Exist - recenzja filmu [ANIMAFEST 2025]
Death Does Not Exist to piękny film, który podejmuje ważny temat odpowiedzialności jednostki wobec większego problemu społecznego. Czy przekazał coś nowego?
Embuscade Films i Miyu Productions
Death Does Not Exist miałam okazję obejrzeć na tegorocznej edycji festiwalu filmów animowanych Animafest. Na samym początku poznajemy grupę aktywistów, szykujących się do ataku na dom bogaczy. Młodzi ludzie wierzą w to, że w ten sposób będą w stanie coś zmienić – wprawić w ruch machinę rewolucji. Wśród nich jest Hélène, która w trakcie akcji porzuca swoich przyjaciół, niezdolna do pociągnięcia za spust po spojrzeniu w oczy zamożnej staruszce na wózku inwalidzkim. Od tego momentu widzowie razem z bohaterką wkraczają do limbo, w którym dziewczyna będzie musiała stawić czoła własnej decyzji, a także skonfrontować się z przyjaciółką, którą zostawiła w tyle.
Félix Dufour-Laperrière w Death Does Not Exist próbuje poruszyć wiele filozoficznych wątków, które sprowadzają się do dylematów związanych z aktywizmem. Główni bohaterowie desperacko pragną zmienić kierunek świata, który wydaje im się z zatrważającą prędkością zmierzać ku przepaści. Jednocześnie środki, które podejmują w tym celu, wiele osób mogłoby uznać za niemoralne. Pociągając za spust, zabijają także własną niewinność. Zdecydowanie się na taki krok, który w teorii miałby pomóc kolejnym pokoleniom w zbudowaniu nowego lepszego świata, przekreśli ich własną przyszłość grubą kreską. Hélène, która marzy o spokojnym życiu i starości u boku ukochanego, zdaje sobie z tego sprawę. Jednocześnie bezczynność nie jest rozwiązaniem, ponieważ już w tej chwili jest źle. Gdyby rzeczywiście miała dzieci, to skazałaby je na życie w umierającym świecie. Musiałyby, tak jak ona teraz, oglądać przepracowanych rodziców, powoli gasnących na ich oczach. Death Does Not Exist stara się więc podjąć temat odpowiedzialności jednostki w obliczu wspólnego problemu społecznego. Porusza przy tym kwestie konformizmu, późnego kapitalizmu i granicy między romantycznym zrywem a głupotą. Przede wszystkim jednak prosi – zarówno widza, jak i Hélène – żeby nie odwracać wzroku. Ponieważ największą zbrodnią jest bezczynność.
Embuscade Films i Miyu ProductionsTo wszystko na papierze brzmi fascynująco i ambitnie, ale na ekranie niestety nie zawsze takie jest. Scena otwierająca film jest genialna. Już na starcie rozbudza ciekawość widza. Wraz z bohaterami wkraczamy do biało-złotego świata, który zostaje splamiony krwią. Wspólnie z Hélène odczuwamy paraliż, gdy nawiązujemy kontakt wzrokowy z przyszłą ofiarą. Jednak Death Does Not Exist szybko traci swój początkowy impet. Im głębiej wkraczamy w limbo, tym bardziej mocny przekaz staje się rozwodniony. Félix Dufour-Laperrière świetnie sobie radzi, gdy opowiada historię za pomocą obrazu, ale w momencie, gdy zaczyna pisać dialogi, wychodzą na wierzch jego braki warsztatowe. Jakby reżyser usiadł obok nas w kinie, wziął nas za rękę i zaczął szeptem tłumaczyć, co dzieje się na ekranie. Kiedy kolejna postać powtarza mniej więcej to samo, to dopada nas znużenie. Mam wrażenie, że animacja zyskałaby na całkowitym usunięciu dialogów, bo obraz mówi dostatecznie dużo, a jednocześnie jest na tyle tajemniczy, by utrzymać zainteresowanie widza. Widać dużą przepaść w jakości między stroną wizualną a scenariuszem. Z jednej strony mamy w pełni rozwiniętego egzotycznego ptaka, z drugiej – pisklę, które dopiero uczy się latać.
Tak jak wspomniałam, strona wizualna jest najmocniejszą zaletą Death Does Not Exist. Film jest po prostu piękny. Dostajemy kilka wybitnych scen, które zostają z nami na dłużej po seansie. Chociażby ożywienie owcy, której rozlane wnętrzności zaczęły się misternie zwijać do środka, a kości i skóra zrastać. Félix Dufour-Laperrière świetnie operuje barwami. Gdy zamknę oczy, wciąż widzę złoty kolor, który wybrał do swojego filmu. Szczególnie przykuło moją uwagę, jak starannie zadbano o światłocień. Oświetlenie, nawet na przestrzeni jednej sceny, potrafi dynamicznie się zmieniać, okrążając postać. Taki zabieg bardzo podbija emocje – zupełnie inaczej wygląda osoba oświetlona od góry, a inaczej od dołu.
Embuscade Films i Miyu ProductionsTo była uczta dla moich oczu. Death Does Not Exist to jedna z najpiękniejszych animacji, jakie widziałam w ostatnim czasie. I wydaje mi się, że to mocna pozycja festiwalowa – po to chodzimy na takie wydarzenia, by poszerzać swoje horyzonty i obejrzeć produkcje, które niekoniecznie zobaczylibyśmy w kinie. Trochę mi szkoda, że nie do końca wykorzystano potencjał tej historii. Podjęto kilka ważnych i trudnych wątków, jednak ostatecznie nie powiedziano na ich temat nic odkrywczego. Im dalej w las, dosłownie i w przenośni, tym bardziej twórca wydaje się gubić w tym, co chce nam właściwie przekazać. Zamierzam mieć jednak na oku Félixa Dufour-Laperrière’a. Dał nam coś pięknego, choć nie idealnego. Jeśli pewnego dnia stanie się równie wybitnym scenarzystą, co rysownikiem, możemy spodziewać się prawdziwej perełki.
Poznaj recenzenta
Paulina Guz
naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1980, kończy 45 lat
ur. 1982, kończy 43 lat
ur. 1979, kończy 46 lat
ur. 1973, kończy 52 lat
ur. 1974, kończy 51 lat
Lekkie TOP 10