„Diablo. Wojna grzechu: Prawo krwi”: Mało grzechu w Wojnie Grzechu – recenzja
Data premiery w Polsce: 24 września 2014Recenzujemy książkę "Diablo. Wojna grzechu: Prawo krwi" - opowieść o konflikcie, który już na zawsze zmienił przeznaczenie człowieka.
Autor: Łukasz Bobrecki
Recenzujemy książkę "Diablo. Wojna grzechu: Prawo krwi" - opowieść o konflikcie, który już na zawsze zmienił przeznaczenie człowieka.
Autor: Łukasz Bobrecki
"Chwała i uznanie dla Diablo, Pana Terroru i Przywódcy Trójcy. Mój Pan powiedział mi o swych braciach, Mefisto i Baalu, którzy dawno temu zostali zesłani do tego świata. Mój Mistrz chce poczekać na swój czas, gromadząc w sobie przeraźliwą moc, dzięki której będzie w stanie oswobodzić swych braci więzionych w grobowcach skrytych pod piaskami na Wschodzie. Gdy tylko mój Pan uwolni swe rodzeństwo, Wojna Grzechu ponownie pozna gniew Trójcy" - Arcybiskup Lazarus.
Wojna Grzechu to temat, który rozpala wyobraźnię graczy od premiery pierwszej produkcji spod znaku "Diablo". Informacje na temat świata gry poznawaliśmy wówczas z pojawiających się losowo ksiąg zawierających krótkie fragmenty historii, takie jak cytat znajdujący się powyżej. Pośród tych zapisków regularnie przewijał się motyw Odwiecznego Konfliktu, nieskończonej walki pomiędzy siłami utopijnych królestw Wysokich Niebios oraz demonami z chaotycznych czeluści Płonących Piekieł. Richard A. Knaak to autor ze sporym doświadczeniem w opisywaniu fantastycznych światów wykreowanych przez artystów z firmy Blizzard. To właśnie jemu powierzono przeniesienie na książkowe stronice wydarzeń, które sprowadziły wojnę dwóch mocarstw do spokojnego świata ludzi.
Osiem lat po światowej premierze do polskich księgarń trafiła pierwsza książka z trzytomowego cyklu "Wojna Grzechu". Trylogia opowiada o wydarzeniach, które miały miejsce 3000 lat przed atakiem piekielnych mocy na miasteczko Tristram, znanym z pierwszej gry komputerowej. Ponadczasowe siły walczące w Odwiecznym Konflikcie starały się w owym czasie ukrywać swą prawdziwą naturę przed ludźmi. Gdy przeciętny farmer, Uldyzjan ul-Diomed, zostaje oskarżony o brutalne morderstwo, ujawnia się w nim wielka moc, nieznana dotychczas mieszkańcom Sanktuarium. W niezrozumiały dla siebie sposób farmer odzyskuje wolność, odsyłając przy tym w zaświaty spory oddział stojący po stronie oskarżycieli. Wraz ze swoim bratem, tajemniczą nieznajomą oraz parą przyjaciół wyrusza w drogę, podczas której planuje okiełznać magiczną moc oraz odnaleźć jej źródło.
Czytaj również: „Diablo III: Reaper of Souls – Ultimate Evil Edition”: Piekło w pełni – recenzja
Wydarzenia opisywane w "Diablo. Wojna grzechu: Prawo krwi" już od pierwszego rozdziału przykuwają uwagę, umiejętnie dawkując tajemnice oraz ustawiając tempo akcji na wysokim poziomie. Książkę można podzielić na trzy fragmenty, biorąc pod uwagę wspomnianą intensywność wydarzeń: zdecydowanie aktywne początek oraz finał opowieści, które rozdziela spokojny, dający chwile wytchnienia środek. Dynamiczne rozdziały charakteryzują się jednowątkową narracją. Autor w tych fragmentach zdecydowanie zbyt rzadko opowiada o wydarzeniach, w których nie uczestniczą bohaterowie z drużyny Uldyzjana. Taki sposób prowadzenia fabuły z pewnością wspomaga utrzymanie zainteresowania oraz podkręca tempo wydarzeń, jednak ogranicza to, na co przede wszystkim liczyłem, sięgając po książkę, czyli rozwinięcie mitologii świata "Diablo". We wspomnianym "spokojnym środku" pojawia się nieco odniesień do elementów świata, które są już znane z gier, jednak odniosłem wrażenie, że bez wprowadzania znaczących zmian można by umieścić historię w dowolnym innym uniwersum. W związku z faktem, że "Prawo krwi" jest pierwszym z trzech tomów składających się na zamkniętą historię, część z wątków rozpoczętych przez autora wydaje się nieistotna lub pozostaje owiana tajemnicą do samego końca powieści. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach potencjał świata zostanie należycie wykorzystany.
Czymże byłaby opowieść ze świata Sanktuarium bez potężnych potworów i okrutnych bestii? Jeśli mnie pamięć nie zawodzi, tylko jedna bestia pojawiająca się na kartach książki miała swój odpowiednik w jednej z gier wydanych przed ukazaniem się "Prawa krwi". Ta sytuacja ma sensowne wytłumaczenie. Osadzenie akcji na kilka tysięcy lat przed wydarzeniami z gier komputerowych pozwoliło na to, aby Knaak wprowadził do powieści swój własny bestiariusz. Zarówno monstra pojawiające się tylko raz, jak i całkiem nowa dla ówczesnego świata rasa demonów sprawiają wrażenie przemyślanych istot, a nie jedynie zapychaczy nakreślonych na szybko, aby zginąć kilka linijek po wprowadzeniu. Wspomniany nowy rodzaj przeciwników, określany mianem Morlu, został przyjęty na tyle dobrze, że jej przedstawiciele pojawili się w wydanym kilka lat później "Diablo III".
"Diablo. Wojna grzechu: Prawo krwi" to druga książka z tego uniwersum wydana przez Insignis. W porównaniu z "Diablo III: Nawałnica światła" jest to nieco mniej bogate wydanie, co widać przede wszystkim po okładce pozbawionej wytłoczeń oraz skrzydełek. W pełni rozumiem to posunięcie - sporo czasu minęło od światowej premiery, część fanów mogła zapoznać się już z anglojęzycznym wydaniem, a dla niektórych ważniejsze jest to, co znajduje się wewnątrz książki. Niestety podczas czytania odniosłem wrażenie, że wydawca nieco oszczędził także na korekcie. Możliwe również, że tuż przed wysłaniem materiału do drukarni wydawnictwo odwiedził złośliwy chochlik (zapewne przybył wprost z płonących piekieł), aby w kilku miejscach "poprawić" tekst. Problem literówek uwidacznia się jeszcze przed prologiem i niestety nie opuszcza czytelnika aż do samego końca.
Czytaj również: „Znalezione niekradzione” Stephena Kinga w czerwcu
Po zakończeniu lektury miałem wrażenie, że jest to najlepsza książka ze świata "Diablo", jaką dotychczas czytałem. Wpływ na tę, jak się wkrótce okazało, pochopną ocenę miała wartka akcja, której dałem się porwać, szybko docierając do finału powieści. Niestety mój entuzjazm nieco opadł, po tym jak na spokojnie przeanalizowałem poszczególne składniki książki. Trudno mi coś więcej powiedzieć o dość słabo zarysowanych bohaterach, a wspominany brak mocnego zaczepienia w uniwersum oraz przewidywalne zwroty akcji obniżają końcową ocenę. Z pewnością sięgnę po kolejny tom opowiadający o Wojnie Grzechu, jednak nie będę liczył na nic więcej poza mrocznymi przygodami w jednym z moich ulubionych, nieistniejących światów. Richard A. Knaak potrafi opisać przygody, którym można dać się porwać podobnie jak zdobywaniu nowego wyposażenia oraz kolejnych poziomów w grach spod znaku "Diablo".
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat