Długa noc: sezon 1, odcinek 3 – recenzja
Jeśli po poprzednim odcinku myśleliście, że sytuacja Nasira nie może być już gorsza, to niestety kolejny udowodnił, że jest wręcz przeciwnie: to dopiero początek. Przyszłość nie wygląda też dobrze dla jego rodziny, adwokata i pewnego rudego kota.
Jeśli po poprzednim odcinku myśleliście, że sytuacja Nasira nie może być już gorsza, to niestety kolejny udowodnił, że jest wręcz przeciwnie: to dopiero początek. Przyszłość nie wygląda też dobrze dla jego rodziny, adwokata i pewnego rudego kota.
Jak mogliśmy się spodziewać, duża część trzeciego odcinka The Night Of ma miejsce w nowojorskim więzieniu, gdzie obecnie przebywa Naz. Przyjemnie nie jest, a zapowiada się, że będzie jeszcze gorzej. Okazuje się bowiem, że gwałciciele i mordercy kobiet nie są mile widziani wśród więziennej braci (wymówka pod tytułem „ja tego nie zrobiłem” nie obowiązuje). Co prawda pojawia się dosyć dwuznaczna propozycja ochrony ze strony miejscowego mafioza, Freddy’ego, ale Naz nie daje konkretnej odpowiedzi, odwlekając to, co nieuniknione: w takim miejscu nigdy nie odmawia się silniejszym i bardziej wpływowym od siebie. Zresztą wydaje się dziwne, że Naz nie został umieszczony w osobnej celi ze względów bezpieczeństwa z powodu natury zbrodni, o którą jest oskarżony. W otwartej i publicznej przestrzeni więzienia główny bohater staje się łatwym celem ataków.
Na sądowym froncie również nie jest zbyt kolorowo. Prokuratura jest stuprocentowo przekonana o winie Naza, a cały proces zapowiada się dla nich jako czysta formalność, choć dla protagonisty może się skończyć przecież dożywotnim wyrokiem. Jedynie jakieś zupełnie nowe okoliczności lub dowody mogą zmienić bieg śledztwa na tym etapie i miejmy nadzieję, że niedługo takowe się pojawią, tym bardziej że kolejne osoby muszą zmierzyć się z konsekwencjami jego aresztowania, a więc ojciec i jego dwaj przyjaciele, którzy stracili dostęp do taksówki, będącej jedynym źródłem ich zarobków. Rzadko mamy okazję przyglądnąć się takim szczegółom w serialach kryminalnych, a tutaj wyraźnie widzimy procedurę, która wymaga od ojca oskarżenia własnego syna o kradzież, aby nie być zamieszanym w sprawę o morderstwo. Z każdym kolejnym odcinkiem widzimy niedoskonałości obowiązującego prawa – bezlitosnego i zredukowanego do papierkowej roboty.
Tym razem komisarz Box pojawia się jedynie na chwilę, ale za to dostajemy lepszy wgląd w pracę i życie prywatne Jacka Stone'a. To, jak pogardliwie odnoszą się do niego inni prawnicy, utwierdza nas w przekonaniu, że nie cieszy się on dobrą opinią pomimo dużego doświadczenia w zawodzie. Jego choroba również jest przedmiotem żartów, a sama postać wydaje się być przedstawiana w coraz bardziej niekorzystnym świetle. Najpierw proponuje państwu Khan zawrotną kwotę za swoje usługi (chociaż dużo niższą niż inni prawnicy), a gdy na horyzoncie pojawia się nowa pani adwokat, Alison Crowe, która zgadza się wziąć sprawę za darmo, Stone wypada zupełnie blado. Nie dajmy się jednak zwieść - byliśmy już świadkami wystarczającej liczby podstępnych gier różnych urzędników, aby wiedzieć, że w tej profesji nie ma nic za darmo. Tak więc możemy być pewni, że ekscentryczny prawnik nie zniknie tak łatwo z ekranu.
Wyjątkowo interesująca wydaje się wizyta Stone’a na miejscu zbrodni. Oprócz zakrwawionej sypialni uwaga całej sceny skupiona jest wokół… kota, który próbuje dostać się do mieszkania. Może to mieć jakiś związek z alergią Naza i być dowodem na to, że Andrea z własnej woli wypuściła pupila wcześniej z mieszkania, aby nie przeszkadzał chłopakowi. Ponadto Jack przez cały czas nagrywał film na telefonie, więc może to być użyte w sądzie jako dowód (jeśli uda mu się powrócić do roli adwokata Naza). Jednak prawie na pewno kot okaże się jeszcze ważny dla śledztwa, gdyż poświęcone mu zostały dwie kolejne sceny. Musimy tylko liczyć na to, że Jack uświadomi to sobie przed upływem dziesięciu dni, kiedy to zwierzęta w schronisku zostają uśpione (co, skądinąd, jest bezduszną i okrutną praktyką).
Akcja z każdym odcinkiem przybiera coraz ciekawszy obrót. Nadal nie mamy pojęcia, co wydarzyło się dokładnie owej pechowej nocy, a sam bohater również nie miał okazji, aby szczegółowo opowiedzieć to, co pamięta. Nie jest to jednak wada serialu, a raczej zabieg, dzięki któremu nasze zainteresowanie śledztwem nie maleje i wspólnie z bohaterami możemy angażować się w rozwikłanie tej sprawy. Zabieg ten – przynajmniej w moim przypadku – działa bez zarzutu.
Źródło: Zdjęcie główne: HBO
Poznaj recenzenta
Magda WójtowiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat