Dolina Krzemowa: sezon 3, odcinek 8 – recenzja
Po trzech sezonach prac nad Pied Piperem platforma w końcu dostępna jest dla wszystkich użytkowników. Już na samym początku nowego etapu działalności firmy pada pytanie: jaką rolę ma w tym wszystkim odgrywać Erlich Bachman?
Po trzech sezonach prac nad Pied Piperem platforma w końcu dostępna jest dla wszystkich użytkowników. Już na samym początku nowego etapu działalności firmy pada pytanie: jaką rolę ma w tym wszystkim odgrywać Erlich Bachman?
Silicon Valley zaludniona jest postaciami mniej lub bardziej przerysowanymi, jednak Erlich Bachman zajmuje w tej galerii miejsce szczególne. Jest w jego historii coś smutnego (bo tragicznego byłoby już może za mocnym określeniem), co wynosi go ponad status jednowymiarowego błazna. Jego życie to w gruncie rzeczy pasmo złych decyzji i porażek, wśród których Pied Piper był wyjątkiem od reguły. Z tym że... no właśnie - był, bo jak pokazały wydarzenia w ostatnim odcinku, Erlich sprzedał swoje udziały, aby spłacić długi po innej ze swoich porażek. Jaką więc rolę w firmie, która stoi u progu sukcesu, może pełnić taki człowiek? Richard, kiedy dowiaduje się o tym, co zrobił Erlich, już po raz kolejny w tym sezonie pokazuje swoją bardziej agresywną, despotyczną stronę. Jasne jest, że wraz ze zmianami w Pied Piperze rola Richarda również będzie się zmieniać, a wraz z nimi być może także i stosunek do nawet najbliższych współpracowników.
Na razie jednak, co odcinek dobrze pokazuje chociażby w rozmowie z powracającym z drugiego sezonu Russem Hannemanem, Richard nie jest jeszcze wszechwiedzącym i nieomylnym wielkim prezesem i w gruncie rzeczy nawet potrzebuje Erlicha. Samemu raczej trudno byłoby mu wzbudzić zainteresowanie na przyjęciu Vanity Fair dietą pesco-pescatariańską. Przede wszystkim jednak zarówno Richard, jak i Erlich zachowują się jak dobrzy przyjaciele. W końcu Erlich ryzykuje wszystkie swoje szanse na jakąkolwiek karierę w przyszłości dla dobra Pied Pipera. A fakt, że Richard przyjmuje go z powrotem, chociażby nawet z wyrzutów sumienia, daje jednak nadzieję, że wraz z wejściem Pied Pipera w nowy etap działalności Richard tak szybko nie przestanie być lojalnym wobec przyjaciół idealistą.
Gavin z kolei musi w końcu odpowiedzieć za swoje złe decyzje, chyba nawet poważniejsze niż te podjęte przez Erlicha. Nie pomogą mu już żadne prezentacje, nawet te z użyciem żółwi i królików (nadal nic nie przebije prezentacji z buldogiem sprzed paru odcinków). Belson zostaje więc usunięty ze swojej pozycji. Czy oznacza to, że Pied Piper w końcu wygrał z Hooli? Jeśli scena z Jackiem Barkerem, który również powraca w tym odcinku, jest jakąś sugestią co do przyszłych odcinków, to być może szykuje się ciekawa nowa konkurencja dla Richarda w formie duetu Gavina i Jacka. Jeśli jednak nie, to i tak dostajemy komiczną scenę z udziałem dwóch dawnych prezesów, którzy w końcu będą mieli czas na towarzyskie spotkanie - jak tylko w ich prywatnych samolotach włączy się wi-fi.
Na koniec nie mógłbym nie wspomnieć o wątku Gilfoyle'a i Dinesha. Naturalnie, po raz kolejny Gilfoyle w wyszukany sposób przynosi wstyd Dineshowi ("jestem zamachowcem-samobójcą poniżenia"). I choć widzieliśmy ten schemat już wielokrotnie, to naprawdę nie ma w tym żadnego problemu, skoro w finale odcinka dostajemy Dinesha w najbrzydszej kurtce firmowej świata, śpiewającego "I'm the Pied Piper". A fakt, że tak komiczny wątek z kurtką scenarzyści serialu potrafią jeszcze połączyć z głównym wątkiem odcinka, tylko potwierdza, z jak dobrym serialem komediowym mamy do czynienia.
Źródło: fot. HBO
Poznaj recenzenta
Michał PaszkowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat