„Dominion”: sezon 2, odcinek 1 i 2 – recenzja
"Dominion" to serial przeciętny, który w 1. sezonie nie potrafił wykorzystać nawet namiastki potencjału poruszanego tematu. W 2. serii jest na pewno lepiej i ciekawiej, ale do naprawdę dobrego serialu jeszcze brakuje.
"Dominion" to serial przeciętny, który w 1. sezonie nie potrafił wykorzystać nawet namiastki potencjału poruszanego tematu. W 2. serii jest na pewno lepiej i ciekawiej, ale do naprawdę dobrego serialu jeszcze brakuje.
"Dominion" w pierwszych dwóch odcinkach nowego sezonu naprawia kilka istotnych błędów poprzedniej serii. Przede wszystkim historia nabiera tempa i zostaje pozbawiona niepotrzebnych zapychaczy. Nie obserwujemy już nudnego i sztucznego romansu, trochę irytujących przemyśleń wiecznie niezdecydowanego głównego bohatera czy innych irracjonalnych zachowań. To wszystko zostaje wyeliminowane i zastąpione dynamicznym rozwojem fabuły oraz wielowątkową historią skupiającą się na polityce i konflikcie. Można rzec, że twórcy wyciągają wnioski z błędów, bo jest lepiej pod każdym względem.
Drugi sezon podzielony jest na trzy odrębne wątki, które mają napędzać akcję w dalszych odcinkach. Każdy z osobna działa zaskakująco dobrze, dostarczając emocji i intrygując opowiadaną historią. W końcu można odnieść wrażenie, że ktoś to przemyślał, poukładał i wyciągnął na wierzch to, co w tej konwencji jest ciekawe. To pozwala uwierzyć, że jeszcze da się zrobić z "Dominion" produkcję ponadprzeciętną.
Claire Riesen jest w tym sezonie postacią o wiele ciekawszą, bo nie jest tylko nudnym obiektem uczuć. Urodziwa młoda kobieta siląca się na bycie twardym politykiem popełnia wiele błędów, a także momentami zachowuje się głupio, ale tutaj jest to wiarygodne. W jej wątku polityka odgrywa kluczową rolę, ale odnoszę wrażenie, że dalsze wałkowanie konfliktu z Whelem zaczyna już robić się nudne. Scenarzyści powinni to jak najszybciej zakończyć.
[video-browser playlist="727499" suggest=""]
Wbrew pozorom wątek Michaela wydaje się szalenie interesujący, bo w końcu twórcy spokojnie dają sobie czas na poruszenie kwestii osobowości bohatera i jego rozwoju. Pomysł na wieś w jakiś dziwny sposób mającą kontakt z Bogiem na razie intryguje, ale zarazem jest przepełniona kliszami ogranymi w najprostszy sposób. Jest nieźle, potrafi to zaciekawić, ale trzeba tu czegoś więcej, by było naprawdę dobrze.
W sumie też ma coś w sobie historia Alexa i Nomy. Choć plan głównego bohatera jest naciągany i szalony, oba odcinki pokazują, że w tym wszystkim jest jakiś sens. Ich wizyta w New Delphi mówi nam o dwóch ważnych sprawach. Po pierwsze - konflikt z Gabrielem będzie najważniejszym wątkiem sezonu (i to jest dobra wiadomość). Po drugie - w roli przywódcy New Delphi występuje Simon Merrells ("Spartacus: War of the Damned"), który zawsze wiele wnosi, nawet do nieudanych seriali. Niebywale charyzmatyczny aktor już w kilku scenach pokazuje, że będzie ważnym dodatkiem w "Dominion". W tym wątku razi łatwość, z jaką byle obcy może sobie wejść do New Delphi. Nawet w Vedze jest większa czujność przed skrytym atakiem aniołów.
"Dominion" to nadal serial przeciętny, ale o wiele lepszy niż w 1. sezonie. Jest ciekawiej, fabula jest o wiele lepiej rozpisana, a poszczególne wątki są w stanie zaintrygować i przykuć do ekranu. Zdecydowanie na nudę nie można narzekać, a choć wad nadal tutaj nie brakuje, ogląda się to naprawdę nieźle.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat