Doom Patrol: sezon 1, odcinek 12 - recenzja
Doom Patrol wkracza w decydującą fazę 1. sezonu z wielkim impetem. Za nami jedna z najlepszych dotychczasowych odsłon serii - tak zabawna, jak i przerażająca.
Doom Patrol wkracza w decydującą fazę 1. sezonu z wielkim impetem. Za nami jedna z najlepszych dotychczasowych odsłon serii - tak zabawna, jak i przerażająca.
Za nami z całą pewnością jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy dotychczasowy odcinek Doom Patrol; co tu dużo mówić - jestem zauroczony. Cyborg Patrol to bowiem fantastyczna mieszanka wszystkich serialowych dziwactw, zanurzona z jednej strony w coraz liczniejszych odwołaniach do zasadniczej osi fabularnej i starciu z Panem Nikt, z drugiej zaś w subtelnie tu wybrzmiewającej, ale wciąż przyprawiającej nas o uśmiech na twarzy grotesce. Tytułowa drużyna herosów bodajże po raz pierwszy prezentuje się nam bez przytłaczającego emocjonalnego bagażu, dzięki czemu na jej działania możemy spojrzeć z nieco już innej perspektywy i dać się ponieść samej akcji. Co prawda od traumatycznych wydarzeń nie uwolnimy się do końca, jednak skoro te zostaną zrównoważone przez atak krwiożerczych... pośladków, to znów będziemy zachwycać się oryginalnością pomysłów, które zaserwowali nam twórcy. Ci ostatni bez dwóch zdań znaleźli własną drogę poprzez mocno już nasycony telewizyjny świat herosów; długo ustawiali narracyjne działa, lecz wszystko wskazuje na to, że na tym polu właśnie rozpoczęła się kanonada.
Cyborg już w poprzedniej odsłonie serii został porwany przez Biuro Normalności i przetransportowany do jawiącej się tu jak lokacje z niemieckich filmów z lat 20. Farmy Mrówek. Torturowanie Vica prezentuje się na ekranie aż nad wyraz niepokojąco, przy czym nasz dyskomfort będzie wybudzał tak cielesny aspekt tego wątku, jak i przerwanie harmonii współistnienia człowieka i maszyny. Buntuje się w końcu system operacyjny Grid; na odsiecz przybywa więc autentycznie poruszony całą sytuacją tata Silas. Wraz z Doom Patrol przygotowuje plan odbicia syna - nadchodząca misja okaże się wędrówką i starannie przemyślaną, i zarazem szaloną, ot, jazdą bez trzymanki. Fabularne twisty, absurdalne rozwiązania, tonacja z pogranicza groteski i powagi. Nawet jeśli bohaterowie w ramach pomocy kompanowi będą wykorzystywać przewód pokarmowy, a przez korytarz Farmy Mrówek przetoczy się niesforna zgraja tuptających i odrywających kończyny tyłków, to na końcu tej opowieści wcale nie będziemy śmiać się do rozpuku. Cyborg nie zdoła bowiem pojąć prawdziwych zamiarów ojca i w przerażającym akcie rozpaczy doprowadzi do jego śmierci. A przecież gdzieś w tle tych wydarzeń słychać złowrogi śmiech Pana Nikt, mistrza nad mistrzami, jeśli chodzi o sianie chaosu w świecie Doom Patrol...
Bodajże najlepiej w Cyborg Patrol prezentuje się realizacja planu dotarcia do Vica - pal już licho, że Cliff okazuje się podwieszonym przy suficie matematycznym lebiegą, a z Jane wychodzi osobowość Karen, która w trymiga zamienia swojego oprawcę w romantyka pełną gębą. Poziom absurdu przekracza dopuszczalne granice wtedy, gdy Rita dosłownie wylewa się z wnętrzności Robotmana; już na tym etapie opowieści poczujemy świeży fabularny powiew, a przecież przed nami jeszcze tango zupełnie nieświeżych, tylnych części ciała, które siekają agentów Biura Normalności aż miło. Mnóstwo tu groteski, jednak o dziwo w całym tym galimatiasie Doom Patrol daje się nam poznać jako cyrkowa trupa złożona z postaci z krwi i kości. Bohaterowie docierali się przez ostatnie tygodnie; efekt końcowy tego typu zabiegów może się widzom podobać. Na całe szczęście nasze wątpliwości o to, czy twórcy zdołają sprawnie poprowadzić wątek większego zagrożenia w osobie Pana Nikt, również okazały się nieuzasadnione. Złoczyńca, choć gości w opowieści krótką chwilę, znów wprowadzi złowieszczą stylistykę - związana z nim tajemnica zaczyna jeszcze bardziej intrygować.
Ukazywana w serialu historia ostatecznie nabrała więc właściwego narracyjnego tempa. W tej materii scenarzyści wrzucili kolejny bieg - miejmy nadzieję, że nie będą starali się niepotrzebnie hamować, skoro finał 1. sezonu zbliża się już wielkimi krokami. Zwróćmy również uwagę, że twórcy zostawili sobie całkiem szerokie spektrum potencjalnego działania. W grze wciąż pozostaje zniknięcie Szefa, w tle całej opowieści przemykają nowe postacie, z Flexem Mentallo na czele. Nie jest na razie jasne, czy z Farmy Mrówek wychodzimy na dobre, a przecież agenci Biura Normalności przypomną nam jeszcze o Dannym the Street. Dodajmy do tego coraz lepiej rozumiejących się bohaterów i ich (nie)uleczone traumy, a dojdziemy do wniosku, że możemy z optymizmem patrzeć w przyszłość tej produkcji. Ta nadal dostarcza przecież pierwszorzędnej rozrywki, nawet jeśli ostatnimi czasy zaskakująco dużo w niej fabularnego mroku. Mikstura wybuchowa, skrojona w sam raz pod takich dziwaków jak Doom Patrol.
Źródło: Zdjęcie główne: DC Universe
Poznaj recenzenta
Piotr PiskozubDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat