Dragon Ball Daima: odcinek 16 - recenzja
Im bliżej końca, tym Dragon Ball Daima staje coraz ciekawszym serialem. Dzieje się!
Im bliżej końca, tym Dragon Ball Daima staje coraz ciekawszym serialem. Dzieje się!
![Dragon Ball Daima: odcinek 16](https://cdn1.naekranie.pl/media%2Fcache%2Farticle-cover%2F2025%2F02%2F2_67a8750d73eeb.webp)
Patrząc na wydarzenia całego 16. odcinka, można powiedzieć: w końcu! Dragon Ball Daima miał różne problemy przez pryzmat całego sezonu, ale przede wszystkim czymś, czego może nie omawiałem, ale zapowiadało się kiepsko, byli złoczyńcy. Nie czuć było jakiegoś większego zagrożenia ze strony Degesu czy króla Gomaha. Dlatego ten odcinek w tym aspekcie jest tak ważny. Zaskoczył fakt, że kobieta, która dostała artefakt zwany trzecie oko, to nie Degesu w przebraniu, ale osoba dla niego pracująca. Biorąc pod uwagę wydarzenia tego odcinka i doskonałe wyczucie czasu, umieszczenie trzeciego oka na czole Gomaha i jego przemiana to zapowiedź wielkich emocji. W końcu mamy świadomość, że przeciwnik Goku i spółki będzie przepotężny i trudny. Szkoda, że znów tego typu dobre decyzje są podejmowane tak późno.
Kwestia Degesu wywołuje mieszane odczucia. Doradca i prawa ręka Gomaha jednak jest Glindem, więc powinien być godnym przeciwnikiem, a jego powiązanie z bogiem światów powinno dać jakieś emocje. Kwestia porwania niemowlaka, grożenie mu śmiercią i potem bezceremonialne, wręcz banalne pokonanie Degesu, to rozczarowanie. Zbyt łatwo, zbyt szybko i bez odpowiedniej dawki wrażeń. Rozumiem podejmowanie decyzji fabularnych idących na przekór oczekiwaniom, ale to wydaje się za bardzo pójściem na łatwiznę.
Ten odcinek jest dowodem na to, że zapychacze z poprzednich epizodów rzeczywiście nimi były i do niczego nie były potrzebne. Kwestia oddziału komandosów żandarmerii miała prawdopodobnie być humorystyczną odskocznią i tak, rzeczywiście jest to wpisane w specyficzne poczucie humoru franczyzy Dragon Ball, ale znów muszę zadać pytanie: po co? Gdy planujemy serial na 20 odcinków, co zostało potwierdzone, tego typu wstawki są niepotrzebne i frustrujące, bo zapychają czas ekranowy, gdy główna historia stoi w miejscu. Ich wejście do akcji w tym odcinku ma całą specyficzność z dziwacznym przedstawianiem się jak wcześniej, a walka z Vegetą jest taka, jaką oczekiwaliśmy: oni nie są absolutnie żadnym przeciwnikiem. Niby fajnie, bo Vegeta mógł się rozruszać, ale i tak niepotrzebnie przedłużające wstęp do tego, co najważniejsze.
Koniec odcinka Dragon Ball Daima wydaje się już zupełnym zerwaniem z zapychaczem. Do końca tylko cztery odcinki, więc teraz czas na definitywne pojedynki. Gomah potężniejszy niż wszyscy, a do tego ostatnie sceny sugerują walkę Goku i Vegety z Majinami Duu i Kuu. W końcu się dzieje i choć kwestia komandosów może pozostawiać wiele do życzenia, odcinek pokazał, jak sensownie wprowadzać widzów do wydarzeń i zapowiedzieć wielkie emocje.
Poznaj recenzenta
Adam Siennica![placeholder](https://naekranie.pl/dist/images/placeholder-a.png?v=1739188879)
![placeholder](https://naekranie.pl/dist/images/placeholder-a.png?v=1739188879)
![placeholder](https://naekranie.pl/dist/images/placeholder-a.png?v=1739188879)
naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 58 lat
ur. 1997, kończy 28 lat
ur. 1992, kończy 33 lat
ur. 1967, kończy 58 lat
ur. 1981, kończy 44 lat
![placeholder](https://naekranie.pl/dist/images/placeholder-a.png?v=1739188879)
![placeholder](https://naekranie.pl/dist/images/placeholder-a.png?v=1739188879)