Dragon Ball Daima: odcinek 4 - recenzja
Dragon Ball Daima rozwija się spokojnie, utrzymując jednostajne tempo, ale zawsze wprowadzając na ekranie coś ważnego.
Dragon Ball Daima rozwija się spokojnie, utrzymując jednostajne tempo, ale zawsze wprowadzając na ekranie coś ważnego.
Pozornie dalsza podróż Goku, Glorio i boga światów może wydawać się typowym fillerem (zapychaczem), ponieważ kradzież statku to taki ruch przeciągający fabułę. Bohaterom zajmie więcej czasu na dojście z punktu A do punktu B, ale takimi prawami rządzą się seriale i nie ma w tym nic złego, dopóki dalsze etapy opowieści są interesujące i mają ciekawe rozwinięcie fabuły. A to w Dragon Ball Daima jest wyraźnie dobrze przemyślane i dopracowane, ponieważ ten odcinek dalszy od zapychacza być nie mógł. Przede wszystkim poprzez dalszą rozbudowę i poznawanie świata Królestwa Demonów – cały czas dowiadujemy się o zasadach jego działania: dostajemy dziwaczne nowinki (jak nasiono do podróży!) i podobieństwa do tego, co znamy z domu bohaterów. To ostatnie ciekawie zostało zobrazowane poprzez robaki medyczne, które służą do tego, co w świecie Goku przychodziło naturalnie bez zewnętrznych wspomagaczy. Dzięki temu odcinek Dragon Ball Daima ogląda się cały czas z zainteresowaniem i nie nudzi, bo te detale mają znaczenie.
Tak samo jak ważna jest opowieść o Smoczych Kulach, które są tymi pierwszymi i oryginalnymi. Ustalenie dla Goku i boga światów celu w postaci ich zdobycia, by odwrócić zaklęcie Shenrona jest oczywistością, ale potrzebną – trzeba było to wyraźnie zaznaczyć i wskazać drogę, którą postacie będą do tego dążyć. Cieszy w tym, że nikt nie zapomina o charakterze Goku, wiecznym optymizmie i chęci do sprawdzenia się w walce. Można oczekiwać, że jego starcie ze strażnikami będzie jasnym punktem serialu.
Zwróćmy uwagę, że każda scena w tym odcinku jest po coś. Kiedy nagle potwór zaatakował ich w powietrzu, miało to nam pokazać, na co stać Glorio. Gdy doszliśmy do wioski ciemiężonej przez żandarmerię króla Gomaha, miało to na celu przedstawienie nowej postaci, która najprawdopodobniej będzie towarzyszyć bohaterom. Dlatego jest to tylko pozornie zapychacz, ponieważ czuć, że te wszystkie detale są przemyślane, więc nic nie wydaje się przypadkowe. Walka Goku z żandarmami to oczywiście umilacz czasu, bo zawsze dobrze zobaczyć w Dragon Ballu dobrą bitkę. Plus to wszystko jest ważne, by Goku przyzwyczaił się do środowiska i odzyskał naturalność w walce.
Oczywiście, zrozumiałe, jeśli ten odcinek wywoła mieszane odczucia, bo jednak najciekawiej będzie, jak dotrą do zleceniodawcy Glorio, a tak najwyraźniej przez decyzję scenarzystów zostało to przeciągnięte na co najmniej kilka odcinków. Nie mam jednak z tym problemu, jeśli przez ten czas Dragon Ball Daima nadal będzie dostarczać dobrej rozrywki.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat