Dragon Ball Super: odcinek 111 – recenzja
Dragon Ball Super utrzymuje bardzo dobrą passę i po raz kolejny serwuje naprawdę udany odcinek. Jest niewiadoma, suspens, więc są również emocje.
Dragon Ball Super utrzymuje bardzo dobrą passę i po raz kolejny serwuje naprawdę udany odcinek. Jest niewiadoma, suspens, więc są również emocje.
Po walce Son Goku z Jirenem, w szranki z najsilniejszym zawodnikiem z jedenastego wszechświata stanął Hit. Walka nie należała do najdłuższych, ale była zaskakująco bardzo nieprzewidywalna i doskonale budowała napięcie. Naprawdę wyglądało na to, iż Hit jest w stanie pokonać Jirena i wyrzucić go z turnieju, co po wcześniejszych odcinkach wydawało się kompletnie nierealne. Jednak trend pokazywania mocarza z jedenastego wszechświata jako kogoś niezwyciężonego nadal trwa. Na Jirena zwyczajnie nie ma mocnych, dlatego ciekawym zwrotem akcji byłoby jego wypadnięcie z turnieju, gdyż zrobiłby się on znaczenie bardziej wyrównany.
Jednak na tę chwilę zawody wciąż sprawiają wrażenie trochę bezsensownych. Jiren jest zwyczajnie zbyt potężny. Wybiera przeciwników, z którymi się mierzy, bo jak się okazuje, nie ma on godnych siebie rywali i mało kto może w ogóle się do niego zbliżyć. Trudno odnieść inne wrażenie, niż takie, że byłby on w stanie w pojedynkę wygrać cały turniej. Pod tym względem potęga Jirena jest przesadzona. Sensowniejszym rozwiązaniem byłoby zbieranie przez niego energii podczas medytacji, które stanowiłoby powód jego rzadkiego udziału w walkach. W ten sposób turniej miałby lepszy balans, a tak dysproporcja poziomów nieco psuje jego wydźwięk i podważa sens. Nie przeszkadza to jakoś szczególnie podczas oglądania, ale po prostu ten aspekt mógł zostać lepiej dopracowany.
Cały odcinek ma bardzo dobre tempo i żadnych niepotrzebnych przestojów. Nawet pojedynki innych postaci, a raczej wstępy do nich, zostały sprawnie wplecione w akcję głównego starcia. Dragon Ball Super najwyraźniej w kolejnych odcinkach zwolni tempo i skupi się na eliminacji z turnieju słabszych zawodników. Oby tylko taki stan rzeczy nie utrzymywał się zbyt długo, bo po tym, co zaprezentował Jiren i jego dotychczasowi rywale, ciężko będzie o podobny poziom zainteresowania produkcją przy mniej istotnych starciach.
Jest to już kolejny naprawdę udany epizod Dragon Ball Super. Świetna animacja, wciągająca akcja, intrygująca fabuła. Dobra passa jest zdecydowanie utrzymana, i to pomimo przesadzonej siły Jirena, nieco nieprzemyślanego prowadzenia tej postaci i jej pozycji w turnieju. Ogólnie odcinek ogląda się bardzo dobrze i niech następne prezentują równie wysoki, a najlepiej jeszcze wyższy poziom.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Bartłomiej CyzioDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat