„Dragon Ball Super”: sezon 1, odcinek 4 – recenzja
W "Dragon Ball Super" mamy taką ciszę przed burzą. Nic się szczególnego nie dzieje, ale ma się wrażenie, że coś wisi w powietrzu.
"Dragon Ball Super" w zasadzie oferuje kolejny luźny odcinek, w którym mamy delektować się postaciami i ich zwyczajny perypetiami, choć wiele z tego nie wynika. Kontynuacja wątku na urodzinach Bulmy jest tego doskonałym przykładem - jest zwyczajnie, a z fabularnego marazmu wyciągają nas jedynie Trunks i Goten, dzięki którym możemy zobaczyć, jakie nagrody przygotowała Bulma w konkursie. Ten wątek to tak naprawdę tylko kolejna okazja do pooglądania dawno nie widzianych postaci w nowych sytuacjach. Trochę zbyt mało.
Nowością jest powrót Pilafa i jego ekipy, którzy poszukują sobie skarbów na bezludnej wyspie. Udaje się tutaj w kilku scenach przypomnieć widzom, jaki jest Pilaf oraz jaka jest dynamika relacji z jego kompanami - Shu i Mai. Zwariowana to gromadka, a kiedy pojawia się temat smoczych kul, raczej każdy fan wie, do czego to doprowadzi. W końcu Pilaf chce zdobyć władzę nad światem, więc możemy przypuszczać, że w kolejnych odcinkach dostaniemy trochę humorystycznych sytuacji z jego poczynaniami na statku Bulmy. Generalnie poprawne przypomnienie sympatycznego bohatera, ale obywa się bez fajerwerków. Trochę szkoda, bo przez to odcinek staje się za bardzo zwyczajny.
[video-browser playlist="721768" suggest=""]
Po raz kolejny wątek Goku to powtórka z rozrywki. On sobie trenuje, a jego gospodarz świruje na temat Beerusa. Plus z tego taki, że udaje się przedstawić widzom, kim tak właściwie jest ten Beerus. Twórcy robią to w sposób prosty, ale ciekawy, skuteczny i nie pozbawiony nutki humoru w postaci głupich pytań Goku. Najjaśniejszym punktem wątku (i całego odcinka) jest pierwsze w tym serialu pełnoprawne wykrzyczenie "kamehameha". Dobrze jest to znów usłyszeć!
Problem tego odcinka "Dragon Ball Super" jest taki, że nie oferuje on praktycznie nic. To taki odcinek o niczym, z kilkoma lepszymi momentami oferującymi informacje lub zwiastującymi kolejne wątki. Gdyby chociaż nadrobiono braki fabularne scenami humorystycznymi, byłoby świetnie, a tak jest typowy przejściowy odcinek bliski zapychaczowi. Pojawienie się Beerusa na planecie z Goku zapowiada jednak rozruszanie serialu.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/



naEKRANIE Poleca
ReklamaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 52 lat
ur. 1947, kończy 78 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1989, kończy 36 lat
ur. 1960, kończy 65 lat

