„Dragon Ball Super”: sezon 1, odcinek 6 – recenzja
"Dragon Ball Super" powoli rozwija historię w stronę konfliktu z Lordem Beerusem. Na razie jest spokojnie i zabawnie; wciąż panuje ciszę przed burzą.
"Dragon Ball Super" powoli rozwija historię w stronę konfliktu z Lordem Beerusem. Na razie jest spokojnie i zabawnie; wciąż panuje ciszę przed burzą.
Przestoje i powolne rozwijanie historii w anime raczej nie jest niczym nowym, dlatego też spokojne wprowadzenie do ostatecznego rozpoczęcia konfliktu z Beerusem "Dragon Ball Super" jest czymś, czego można było się spodziewać. Ważne w tym wszystkim jest to, by ten wstęp był poprowadzony ciekawie i nie sprawiał wrażenia bycia zapychaczem. Tym razem wychodzi to dobrze, bo pojawienie się Beerusa i Whisa na statku to pretekst do stworzenia komediowego odcinka.
W tym wszystkim zaskakuje Vegeta, który niespodziewanie panuje nad sobą. Spodziewałem się, że to on pierwszy straci cierpliwość, nie uwierzy słowom o pokonaniu Goku i doprowadzi do bójki z Beerusem, a tu mamy do czynienia z nerwowym, przerażonym i momentami naprawdę zabawnym Vegetą. Jego usilne próby łagodzenia wszelkich przeciwności losu denerwujących Beerusa są komiczne i naprawdę mogą się podobać. Najlepiej wypada chyba kosztowanie ośmiorniczki - tworzone jest napięcie tylko po to, by bóg zniszczenia zaskoczył Vegetę swoją radością. Jest tutaj wiele niezłych motywów doskonale budujących warstwę humorystyczną.
[video-browser playlist="721768" suggest=""]
Ponownie pojawia się garść scen, w których postacie wyglądają co najmniej dziwnie. Przeważnie są to sceny z troszkę większej odległości, w których bohaterowie momentami przypominają karykatury samych siebie. Nie było tego tak dużo jak w ubiegłym tygodniu, ale parę momentów mogło rzucić się w oczy. Tylko w gruncie rzeczy jakoś szczególnie mi to nie przeszkadza. A może to jest umyślny zabieg?
"Dragon Ball Super" zaoferował widzom odcinek naprawdę zabawny, który w odróżnieniu od historii wprowadzającej Pilafa nie sprawiał wrażenia niepotrzebnego zapychacza. Lekko, przyjemnie i śmiesznie. Czekamy zatem, by w końcu doszło do walki.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicanaEKRANIE Poleca
ReklamaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1959, kończy 66 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1961, kończy 64 lat
ur. 1960, kończy 65 lat
ur. 1955, kończy 70 lat