Drogie panie, cóż za rozczarowanie
Data premiery w Polsce: 27 listopada 2024Nauczony doświadczeniem dwóch poprzednich serii wiedziałem, by nie robić sobie złudnych nadziei i liczyć na to, że finał trzeciego sezonu wyciągnie z bagna, na którym żyła Misty May, kiepskie w moim przekonaniu Coven. Jeśli natomiast ktoś przygodę z serialem Ryana Murphy'ego rozpoczął dopiero od historii wiedźm, to musiał poczuć ogromne rozczarowanie, oglądając zakończenie tej opowieści.
Nauczony doświadczeniem dwóch poprzednich serii wiedziałem, by nie robić sobie złudnych nadziei i liczyć na to, że finał trzeciego sezonu wyciągnie z bagna, na którym żyła Misty May, kiepskie w moim przekonaniu Coven. Jeśli natomiast ktoś przygodę z serialem Ryana Murphy'ego rozpoczął dopiero od historii wiedźm, to musiał poczuć ogromne rozczarowanie, oglądając zakończenie tej opowieści.
Już dwunasty odcinek nie prezentuje się najlepiej, racząc widzów tak kuriozalnymi scenami, jak chociażby brutalna śmierć Kata z Nowego Orleanu, który przecież był duchem. Sam fakt, że posiadał formę fizyczną, wydawał się totalnie głupi, ale scena, w której ponownie zostaje zabity, przechodzi wszelkie pojęcie. Nie bardzo też rozumiem, dlaczego bohaterki trafiają do piekła - niezbyt pomysłowego, tak swoją drogą - w którym rządy sprawuje związany z wierzeniami Voodoo Papa Legba, skoro poza Marie Laveau i Queenie nikt więcej nie wyznaje tej religii. Nie wspominając już nawet o tym, że rola władcy świata umarłych przypada raczej Baronowi Samedi. Trzeci sezon od początku zaskakiwał średnio przemyślanymi rozwiązaniami, ale w ostatnich odcinkach zaczęły się one piętrzyć.
"Go to Hell" wyraźnie sugeruje też, na czym skupi się finał, i - prawdę powiedziawszy - ostatni epizod nie oferuje nic ponad to. Młode wiedźmy miały zostać poddane próbie Siedmiu Cudów, aby w ten sposób wyłonić nową Najwyższą, i tak też się staje. Nietrudno było się domyślić, która z pań nią zostanie, więc o emocjach nie może być mowy. Szkoda, że zabrakło miejsca na cokolwiek więcej. Ubolewam nad tym, że twórcy mając tak interesujące wątki, jak konflikt między Fioną a Marie czy organizacja łowców czarownic, całą opowieść sprowadzili do takiego banału. Najciekawsze elementy nie zostały należycie rozwinięte i wykreślono je z równania szybko oraz niechlujnie, a smętne i nudne motywy niepotrzebnie rozwleczono. Mam wrażenie, że za Coven odpowiada zupełnie inna ekipa niż za świetne Asylum.
Sceny, w których dziewczyny sobie dogryzają, może i są zabawne, ale nie tego należy oczekiwać od produkcji grozy. Na domiar złego po raz kolejny pojawiają się sekwencje, na widok których człowiek ma się ochotę zdrowo pacnąć w czoło. To, co spotkało Zoe podczas wykonywania jednego z cudów, było bzdurne, ale apogeum absurdu osiągnięto, kiedy Madison - ta sama, która potrafi przejąć kontrolę nad cudzym umysłem i biegle włada telekinezą - daje się udusić Kyle'owi. Zastanawiam się, czy ktokolwiek czytał scenariusz, zanim wzięto się za jego realizację.
[video-browser playlist="634655" suggest=""]
Każdy już chyba przywykł do tego, że w Coven zmarli bohaterowie mają zwyczaj powracać do świata żywych. Finał pod tym względem nie jest wyjątkiem. Zdaję sobie sprawę, że zgodnie z wyjaśnieniem nikt tym razem nie umarł, ale efekt jest dokładnie taki sam jak wcześniej. Za pierwszym razem tego typu zabieg może i robi wrażenie, ale sztuczka powtarzana na okrągło staje się przewidywalna i nudna.
Kilka pierwszych odcinków trzymało naprawdę wysoki poziom, rozbudzając apetyt na intrygującą i klimatyczną historię. Niestety gdzieś w połowie cała opowieść zaczęła się rozłazić, a akcja przestała posuwać się do przodu. Wszystko stanęło w miejscu, Cordelia to traciła, to odzyskiwała wzrok, aby dowiedzieć się, że od zawsze miała w sobie moc widzenia, a Goode z Laveau darły ze sobą koty, co ostatecznie okazało się bez znaczenia dla samej fabuły. Patrząc z perspektywy czasu na to, co zaserwowano widzom, można dojść do wniosku, że materiału wystarczyłoby góra na cztery odcinki, a cała reszta to pozbawiony większego sensu zapychacz, dzięki któremu udało się sklecić pełny sezon.
American Horror Story nigdy nie mogło poszczycić się naprawdę dobrym finałem, ale o ile w przypadku dwóch poprzednich serii pozostałe odcinki prezentowały wysoki poziom, o tyle Coven całkowicie zawodzi, a "The Seven Wonders" tylko wbija gwóźdź do trumny. Mam nadzieję, że do prac nad czwartym sezonem zatrudnieni zostaną utalentowani scenarzyści, bo jeśli w przyszłości produkcja powtórzy powyższe błędy, to nie wróżę jej dalszego sukcesu. W końcu ładna strona techniczna to trochę za mało.
Poznaj recenzenta
Marcin KargulKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1956, kończy 68 lat