Drużyna A(A) - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 20 września 2024Drużyna A(A) to nowy film twórcy Johnny'ego, który poprzez rozrywkę opowiada o poważnej sprawie, jaką jest uzależnienie. Czy robi to dobrze?
Drużyna A(A) to nowy film twórcy Johnny'ego, który poprzez rozrywkę opowiada o poważnej sprawie, jaką jest uzależnienie. Czy robi to dobrze?
Drużyna A(A) opowiada o alkoholikach podczas odwyku. Nie brzmi to, jak punkt wyjścia do rozrywkowego kina, ale twórca doskonale rozumie, że najlepiej trafić do widza z tematem ważnym i poważnym poprzez formę rozrywkową. Tym w filmie staje się wyprawa grupy, która musi przetransportować nielegalne ciężarówki z wódką, aby zarobić pieniądze i uratować ośrodek terapeutyczny. Dostajemy rasowe kino drogi, podczas którego dzieje się dużo, czasem jest zabawnie, często też poważnie, a forma opowiadania historii jest tak przystępna i przemyślana, że odbiera się te wydarzenia trochę inaczej na poziomie emocjonalnym. To różni tego typu formę od – czasem – skrajnie za poważnych dramatów o trudnych sprawach, które siłą rzeczy niektórych widzów odpychają. Tutaj taki odbiorca odnajdzie się bez problemu, będzie mógł zaangażować się w sprawnie opowiadaną historię i poczuć to, co twórcy chcą przekazać. Trzeba przyznać, że robią to zaskakująco dobrze i unikając wielu pułapek, które ten temat ze sobą niesie. Po wszystkim pozostawia po sobie pozytywny wydźwięk z dozą optymizmu.
Ciekawe w tym jest to, że wyraźnie film Drużyna A(A) można odbierać na dwa sposoby. Jako przystępne kino rozrywkowe o temacie alkoholizmu na serio, który poprzez wyprawę bohaterów pozwala im zmierzyć się ze swoim demonami i przetrwać. Jednocześnie jest to coś o wiele głębszego emocjonalnie i myślowo, bo choć podróż jest interesująca i dostarcza wrażeń, to wydaje się ona jedynie metaforą tego, czym jest walka z uzależnieniem. Nie mowa nawet tylko o alkoholizmie, który tutaj jest jedynie punktem wyjścia – takim fundamentem, na którym budowane są kolejne piętra problemu. Inne używki są poruszane w sposób troszkę niekonwencjonalny i nieoczekiwany. Całość nabiera dodatkowych barw, gdy dodamy do tego specyficzną animację, która jest wykorzystywana do poruszenia trudnej przeszłości bohaterów. Czemu taka decyzja? Zbytnia dosłowność i obrazowość tego typu motywu mogłaby wyjść nieprawdziwie, ponieważ zbyt łatwo wpaść w pułapkę i popaść w skrajność. Natomiast decyzja o animacji pozwala odebrać to tak, jakim jest zarówno emocjonalnie, jak i fabularnie. Taką kropką nad i w metaforze walki z uzależnieniem jest też czarny charakter grany przez Magdaleną Cielecką. Pierwsza myśl? Przypomina ona złoczyńcę w stylu filmów o Bondzie i to skojarzenie włączyło mi prostą interpretację: śmierć ciągle depcze po piętach uzależnionym i jedno potknięcie może decydować o tym, co się stanie dalej. Tym tutaj jest ta postać Cieleckiej. Każdy widz jednak może to odebrać zupełnie inaczej i odczytać to w indywidualny sposób – ważnym czynnikiem wspólnym jest to otwarte pole do różnej interpretacji i budowa czegoś naprawdę niegłupiego.
Konstrukcja fabularna jest prosta i pomimo otwartości oraz czytelnie dostrzegalnych metafor, wszystko jest opowiadane klarownie i bez niepotrzebnych niedopowiedzeń. Tak jak widz przeważnie stroniący od ciężkich dramatów lubi, oglądając tego typu przystępniejsze kino o czymś ważnym. Zasługą tego, jak to działa na ekranie, jest ekipa aktorska, która tutaj buduje odpowiedni emocjonalny rezonans. Przypuszczam, że każdy widz ze względu na własną emocjonalną wrażliwość bardziej poczuje historię jednej postaci niż innej. To też buduje odpowiednią uniwersalność tego, jak Drużyna A(A) kreuje tę fabularną przygodę. Łukasz Simlat, Maciej Żurawski, Maria Sobocińska, Danuta Stenka oraz Mikołaj Kubacki tworzą grupę dobrze się uzupełniających postaci, pomiędzy którymi jest odczuwalna chemia. Tak, jak bohaterowie wspierają się wzajemnie, tak czuć, że aktorsko działa to tak samo. Każdy zostawia serce na ekranie, choć ich historie są zgoła odmienne od siebie i to pozwala poczuć Drużynę A(A) na różnych poziomach, czego się po tym filmie nie spodziewałem.
Drużyna A(A) to dobre kino, pozwalające polubić bohaterów i śledzić historię z zaciekawieniem, a jednocześnie z emocjami, ponieważ przystępna forma opowiadania bynajmniej nie bagatelizuje tematu uzależnienia. Czasem są sceny, w których zgrzyta realizacja, a pomimo sympatii i określonej interpretacji postaci Cieleckiej, jej stereotypowość może niektórych widzów zmęczyć. Trochę szkoda, bo w kontekście tego, jak ją odebrałem, sprawdza się całkiem dobrze. Film wiele by zyskał, gdyby był krótszy, bo czuć w paru miejscach, że tempo szwankuje. To wydają się być drobiazgi, które nie zmieniają faktu, że seans był dobrze spędzonym czasem, a przesłanie filmu zostało w głowie na dłużej.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat