fot. materiały prasowe
Pierwsze trzy odcinki trzeciego sezonu to majstersztyk. To Dyplomatka, na jaką czekaliśmy, która budową napięcia, gęstą atmosferą i politycznym chaosem jeszcze przewyższa nasze oczekiwania. Oferuje zwroty akcji, emocje i to charakterystyczne uczucie, że od razu chce się włączyć kolejny odcinek. Ależ to dobrze się ogląda! Twórcy doskonale wiedzieli, jak interesująco przedstawić konsekwencje śmierci prezydenta Stanów Zjednoczonych. Ta walka o stanowiska, które jeszcze nie zostały rozdane, i manipulacje, które stają się chlebem powszednim! A do tego twist z urzędem wiceprezydenta! To zapowiadało najlepszy sezon Dyplomatki, bo zostało utrzymane w dobrym stylu i nawet jakościowo wzniosło się ponad to, co do tej pory serial pokazywał.
Potem jednak pojawił się problem – pomysł fabularny, który tylko pozornie wydawał się potrzebny. Decyzja o tym, że Hal i Kate skończyli swoją relację i żyli osobno w udawanej separacji, to najgorsze, co mogło spotkać serial Dyplomatka. Nie odmówię twórcom, że mieli dobre intencje, bo trzeci sezon to odpowiedni moment na to, by coś zmienić, rozruszać i pokazać inaczej, aby uniknąć monotonii. W tym przypadku jednak jest to spektakularnie zła decyzja, bo Kate i Hal w duecie to najmocniejszy atut dzieła. Fakt, że środek sezonu skupia się w dużej mierze na ich osobnych losach, sprawia, że serial staje się mdłą obyczajówką, zatracającą potencjał z pierwszych odcinków i szansę na wyjątkowy sezon.
Obraz Kate szukającej faceta jest smutny – to wbrew naturze tej postaci i niezgodne z jej charakterem. Zwłaszcza gdy nagle, bez żadnego przygotowania, pojawia się przeskok w czasie i jej brytyjski chłopak. Absurd tej relacji i tego scenariuszowego ruchu jest tym większy, że Kate nie ma problemu, by zdradzać w rozmowie z nim tajemnice państwowe! To robi się coraz bardziej niedorzeczne, a nadanie temu wątkowi polityczne znaczenie jedynie pogłębia problem, bo trudno traktować tę postać poważnie. A koniec, czyli nagły powrót Kate do Hala, woła o pomstę do nieba. Kilka razy obejrzałem sceny do tego prowadzące, bo zacząłem się zastanawiać, czy coś mi umknęło. Wszystko dzieje się bez żadnego przygotowania, bez wiarygodnego pokazania przemiany bohaterki – nagle wraca do Hala i oznajmia, że powinni być razem. Cały wątek w finale sprawia wrażenie, jakby w montażu wypadło wiele scen, które miały to przygotować.
W tym wszystkim pozostaje jakiś niesmak i niedosyt, bo Dyplomatka pierwszymi odcinkami zbudowała pewne oczekiwania. Potem mamy zderzenie z rzeczywistością – słabe odcinki obyczajowe, które są totalnie sprzeczne z charakterem serialu i tym, do czego widzów przyzwyczaił. Ostatnie epizody to naprawiają, bo kryzys jest zaskakujący i buduje fajne emocje, ale pokłosie środka sezonu jest wciąż odczuwalne. Chłopak Kate odgrywa kluczową rolę, choć wprowadzono go bez pomysłu i rozsądnego przedstawienia. Po prostu jest i już, a konsekwencją tej decyzji jest brak wiarygodności w relacji z kobietą. Nie ma w tym emocji ani prawdy. Ta więź jest tylko na papierze, bo na ekranie nie czuć, by cokolwiek ich łączyło. To powoduje, że gdy w finale dochodzi do kryzysu politycznego, napięcie jest mniejsze, a sytuacja nie wybrzmiewa tak dobrze, jak powinna.
Przez to też trzeci sezon Dyplomatki jest tym najgorszym. Potrzebna była decyzja, która rozrusza ten serial, a twórcy niepotrzebnie rozbili Wylerów i na siłę trzymali Kate w Londynie. Wystarczyłoby, by Dyplomatka nabrała wyrazu i głębszego sensu w nowym sezonie. W końcu serial nie nosi tytułu Ambasadorka, a dyplomatką można być na rozmaite sposoby. Szkoda, bo chociaż twist z finału zapowiada fajną kontynuację, to niesmak sprawia, że nie mam ochoty na nią czekać. Po znakomitych dwóch seriach trzecia rozlatuje się jak domek z kart.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/