Eksperymenty
Revolution w dwunastym odcinku zaskakuje szalenie absurdalnymi pomysłami i jeszcze gorszą realizacją niż dotychczas.
Revolution w dwunastym odcinku zaskakuje szalenie absurdalnymi pomysłami i jeszcze gorszą realizacją niż dotychczas.
Cały wątek epidemii jest nieporozumieniem. Już w poprzednim odcinku można było domyśleć się, że ma on związek z pomarańczami, więc wniosek mógł być tylko jeden - testy broni biologicznej. Tylko mieszanie w to jeszcze jakiegoś misternego planu mającego na celu oczyszczenie ludzkiej rasy ze słabszych jednostek nie przekonuje i razi przewidywalnością. Fakt, że od początku Patrioci przedstawiani byli jako samo zło, a dodatkowo świadomość braku pomysłów scenarzystów Revolution musiała doprowadzić do czegoś takiego. Jest tak wiele dróg, którymi można rozwijać akcję w świecie postapokaliptycznym, więc dlaczego idą ścieżką największego banału?
Zastanawiam się, czy moment, gdy Rachel stoi i rozmawia z ojcem oraz córką, miał być tak głupi, czy po prostu z góry założono, że kobieta nie chce się ukrywać. Skoro stoją na widoku i z kilometra widać, że to ona, naturalne jest, że za chwilę podejdzie grupa Patriotów i będzie chełpić się zwycięstwem. W to wszystko twórcy wplątują jeszcze wątek umierania doktora. Śmierć Rachel lub Charlie mógłbym przyjąć z uśmiechem, ale te sceny są niestety okrutnie wyprane z jakichkolwiek emocji.
[video-browser playlist="635130" suggest=""]
Czasem zastanawiam się, czy twórcy Revolution robią to specjalnie, czy też irracjonalne i głupie zachowania bohaterów wychodzą im przypadkiem. Końcowe sceny z synem Monroe wprowadzającym dowódcę Patriotów do obozu to kolejny z wielu absurdów. Mam wielką tolerancję w stosunku do idiotyzmów, ale te sceny biją wszelkie rekordy. To nie miało prawa się udać.
Coraz bardziej męczy wątek Aarona i jego małżonki. Tworzenie z nich jakichś zbawicieli rasy ludzkiej, którzy muszą spełniać zachcianki aktualnego boga aka robaczków latających po świecie, jest mało ciekawe. Na razie Aaron snuje się po ekranie, spełnia życzenia bytu i nic z tego nie wynika. Wszystko brzmi zbyt abstrakcyjne i irracjonalnie, by mogło w jakiś sposób zainteresować, zwłaszcza że otrzymujemy zbyt mało informacji.
Dotychczas wątek Neville'a ratował Revolution przed kompletną klapą, ale tym razem scenarzyści i w nim się nie popisują. Prowadzony jest zbyt naiwnie i nieprzekonująco. Nie potrafię uwierzyć, że Tom daje się tak podejść, chociaż zawsze był o krok przed innymi. Ten motyw można było zagmatwać na wiele sposobów, lecz wydaje się, że wybrano najgorszy z nich. Na plus zaliczam retrospekcje, które perfekcyjnie ukazują bezwzględność państwa Neville'ów.
Revolution w drugim sezonie miało kilka niezłych odcinków, ale dwunasty jest chyba jednym z najgorszych.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat