Pierwsza część odcinka (z wydarzeniami w wykreowanym przez kosmitów świecie) byłaby nawet zjadliwa, gdyby nie pokazywano tego w tak strasznie oklepany sposób. Każdy kolejny krok tego wątku dał się przewidzieć bez najmniejszego problemu, a wykorzystany schemat oglądaliśmy wiele razy w lepszej realizacji. Boli także naiwność prób wyciągnięcia informacji. Dlaczego w każdym miejscu powtarza się schemat z pytaniem o te miasta? Przecież to od razu wydaje się podejrzane. Gdyby nie ten element, wszystko zakończyłoby się dla Karen sukcesem i ogólnie sprawiałoby lepsze wrażenie. Zastanawia też fakt ucieczki Toma, która wydaje się zbyt prosta. Czyżby Karen z jakichś powodów pozwoliła mu zbiec?

Wbrew pozorom najlepsze sceny odcinka to te w domu Masonów, gdzie Tom udaje się po ucieczce. Kameralne miejsce oraz bohater, który po raz pierwszy od inwazji stawia czoło traumie. Nie miał czasu na opłakanie żony, gdyż musiał być twardy dla synów. Scenę z rozmową z niby duchem, pomimo banału, nakręcono wyśmienicie. To są jedynie momenty w tym odcinku, w których tworzone są emocje, a Noah Wyle pokazuje nam cokolwiek ze swojego aktorskiego warsztatu.

Szkoda, że dla równowagi kompletnie nic nie dzieje się w bazie. Śledzimy jedynie wątek podejrzeń wobec pani prezydent, który potraktowany został zbyt ogólnie i kończy się za szybko. Brak mi konsekwencji w postaci Weavera, który zmienia zdanie, jak wiatr powieje. Dlaczego tak po prostu wierzy pani prezydent? Widział Hala i wie, że szpieg zachowuje się jak normalny człowiek i powie wszystko, co przeciwnik chce usłyszeć.

Z powodu położenia zbyt dużego nacisku na nieudaną próbę uzyskania informacji przez Karen odcinek wypada zaledwie przeciętnie. Dobrze wygląda poradzenie sobie Toma z własnymi emocjami; miło było też zobaczyć, jak Karen dostaje kulkę, ale to zbyt mało, by odcinek zaliczyć do udanych.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj