Fargo: sezon 2, odcinek 9 – recenzja
Fargo nieprzypadkowo po raz kolejny otrzymało nominację do Złotego Globu. Przedostatni odcinek drugiego sezonu tylko potwierdził kosmiczny poziom tego serialu, w którym absolutnie wszystko jest możliwe.
Fargo nieprzypadkowo po raz kolejny otrzymało nominację do Złotego Globu. Przedostatni odcinek drugiego sezonu tylko potwierdził kosmiczny poziom tego serialu, w którym absolutnie wszystko jest możliwe.
Trzeba przyznać, że Fargo to najbardziej niekonwencjonalny, przewrotny i specyficzny serial telewizyjny, w którym może zdarzyć się wszystko. Dużą odwagą wykazał się Noah Hawley, wprowadzając kolejne nietypowe i maksymalnie zaskakujące elementy do całej historii. Jak dziwne by one nie były, zawsze obracają się na korzyść serialu i zyskują poklask wśród widzów.
Dziewiąty odcinek Fargo bardzo pomysłowo przyjął formę książkowej powieści (science fiction), aby jeszcze bardziej podkreślić, że ta historia jest „oparta na prawdziwych wydarzeniach”. Co, rzecz jasna, jest żartem wymyślonym przez braci Coen, kontynuowanym w serialu. Mimo to ta złowroga sentencja wydaje się przez to jeszcze bardziej zabawna. Twórcy nie poprzestali jednak na książkowym wprowadzeniu. Narracja prowadzona przez Martina Freemana (czyli Lestera z pierwszego sezonu) spełniała jeszcze inne funkcje, nie tylko czysto rozrywkowe. Pozwoliła ona uporządkować całą fabułę drugiego sezonu, a przy okazji wyjaśnić kilka spornych kwestii i przysłużyła się też przy budowaniu napięcia odcinka. Najlepiej zadziałała, gdy skupiła się na Hanzeem i jego motywach działania, czyniąc go jeszcze bardziej fascynującym, wielowymiarowym bohaterem. Serial przeprowadził wręcz psychologiczną analizę Indianina, która uświadomiła, jak wielopoziomowa jest historia w Fargo i jak skrzętnie została przemyślana. To olbrzymi plus serialu.
Zanim jednak doszło do słynnej „Masakry w Sioux Falls”, Lou starał się zapobiec wiszącej w powietrzu tragedii. Zupełnie jak Molly w pierwszym sezonie - nikt go nie słuchał, nie rozumiał zagrożenia. To zawsze wywołuje dużo emocji, kiedy działający zgodnie z prawem policjant, protagonista, nie może nic zrobić wobec otwarcie skorumpowanej policji, a także innym, nieprzewidzianym okolicznościom. Swoją postawą zyskał sobie mnóstwo sympatii. Nawet jeżeli wszyscy dobrze wiedzieliśmy, że Lou nie zginie, to i tak drżeliśmy o jego los. Duża w tym zasługa świetnego Patricka Wilsona wcielającego się w tę postać.
Oczywiście największe kontrowersje w najnowszym odcinku wzbudziło pojawienie się UFO. Wiedzieliśmy, że masakra w Sioux Falls pochłonie mnóstwo ofiar („stos ciał sięgałby drugiego piętra”), a twórcy fantastycznie doprowadzili nas do tych newralgicznych dla całego sezonu momentów. Z jednej strony wydaje się, że w tej całej strzelaninie kosmici byli zupełnie niepotrzebni i zaburzyli rozwój wyjątkowo brutalnej i krwawej akcji, jednak z drugiej nie powinno to być dla nas taką niespodzianką, bo przecież już w pierwszym odcinku widzieliśmy statek kosmiczny, a cały sezon aż kipiał od zapowiedzi, że znowu się pojawi. W sumie ten element zaskoczenia zadziałał na korzyść Fargo. Natomiast widzów mniej lub bardziej przekonanych o słuszności wepchnięcia UFO w środek dramatycznej akcji pogodziła Peggy (jak zwykle kapitalna Kirsten Dunst). Z rozbrajającą szczerością stwierdziła, że „to tylko latający spodek” - i to chyba najlepszy komentarz, jaki można powiedzieć o całej sytuacji. Przypomina o tym, że do tego serialu należy podchodzić z dużym dystansem, aby czerpać z niego największą przyjemność.
Niewątpliwie dziewiąty odcinek Fargo wzniósł się na kosmiczny poziom, zarówno w budowaniu w niekonwencjonalny sposób historii, absurdalności wydarzeń, jak i przemocy. Niestety pożegnaliśmy kolejnych członków rodziny Gerhardtów, a na skraju śmierci jest też Hank. Choć najważniejsze momenty sezonu, na które tyle czekaliśmy, są już za nami, to emocje jeszcze nie opadły. Pozostał już tylko finałowy odcinek, w którym Fargo pokaże swoje kolejne - po thrillerze, czarnej komedii i science fiction - oblicze. Tym razem może to być dramat związany ze złym stanem zdrowia Betsy. Poznamy losy Peggy i Eda, których zażarcie ściga Hanzee, a ich tropem ruszył Lou. Może do pościgu dołączy też Mike Milligan, który groteskowo spóźnił się na wymianę ognia. A może znowu scenarzyści zaskoczą nas jakimś paranormalnym zjawiskiem lub niecodziennym rozwiązaniem? Wszystko jest możliwe!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat