Fargo: sezon 3, odcinek 8 – recenzja
Najnowszy odcinek Fargo wziął widza z zaskoczenia. Nie dość, że okazał się jednym z najlepszych w trzeciej serii, to jeszcze powrócił w nim bohater z pierwszego sezonu, o którym wszyscy zdążyli już zapomnieć.
Najnowszy odcinek Fargo wziął widza z zaskoczenia. Nie dość, że okazał się jednym z najlepszych w trzeciej serii, to jeszcze powrócił w nim bohater z pierwszego sezonu, o którym wszyscy zdążyli już zapomnieć.
Spotkanie Nikki z panem Wrenchem i ich wspólne zmagania z Yurim Gurką to motyw, na który fani serialu czekali od początku trzeciej serii. Już w pierwszych sekundach odcinka widz zostaje wrzucony w sam środek dynamicznej walki o przetrwanie, przedstawionej w charakterystycznym dla Ethan Coen i Noah Hawley stylu. Ta śmieszno-straszna leśna batalia o przeżycie, od początku do końca trzyma widza w napięciu, ponieważ trudno przewidzieć, kto wyjdzie z niej żywy. Całości towarzyszy świetny klimat budowany przez oprawę audiowizualną i mroczną estetykę. Zwierzęce maski napastników to motyw żywcem wyjęty z filmów braci Coen. Sprawdza się on w tym odcinku idealnie. Takie rozwiązanie fabularne, które powoduje u oglądającego zarówno uczucie rozbawienia, jak i przerażenia to znak rozpoznawczy twórców Barton Fink.
Kolejnym ukłonem dla rodzeństwa reżyserów jest spotkanie Nikki z tajemniczym mężczyzną w kręgielni. Postać grana przez Ray Wise to pół rzeczywisty, pół fantastyczny osobnik, niosący bohaterom wizje i przepowiednie. Scena z jego udziałem nawiązuje dość mocno do judaizmu, którego znamiona można znaleźć w wielu filmach braci Coen. Wystarczy przypomnieć sobie A Serious Man i tamtejsze odniesienia do mistycyzmu hebrajskiego. Scenę z Rayem Wise’em powinniśmy potraktować jako ukłon dla takiej estetyki, a nie istotny motyw fabularny. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to udana i intrygująca wstawka, wzbogacająca opowieść o głębsze elementy.
Historia Nikki kończy się mniej więcej w połowie odcinka i w tym momencie napięcie mocno spada. Wielka szkoda, że twórcy nie zdecydowali się zrobić epizodu poświęconego jednemu wątkowi. Wiele seriali telewizyjnych ma na swoim koncie właśnie takie unikatowe perełki, gdzie przez bitą godzinę obserwujemy losy jednego bądź dwóch bohaterów. Zmagania Nikki i Wrencha idealnie nadawałyby się na takie rozwiązanie, zwłaszcza że generowały długo oczekiwany przez fanów klimat. Twórcy woleli jednak podzielić epizod, wynikiem czego poznajemy dalsze losy pozostałych postaci.
Powrót Emmita, Vargi i Fetza przynosi wolniejszą i mniej intensywną akcję. Jak łatwo było przewidzieć, Sy zostaje wreszcie napadnięty przez Varga i w wyniku machinacji bandziora zapada w śpiączkę. Dość zaskakującym rozwiązaniem jest przeskok fabularny. Wydarzenia przenoszą się do 2011 roku, kiedy to obserwujemy Emmita popadającego w szaleństwo, miotanego żalem i wyrzutami sumienia. Trochę dziwić może porzucenie niektórych ciekawych wątków, takich jak wizyta urzędu skarbowego w firmie Emmita czy negocjacje biznesowe z panią Goldfarb. Być może te motywy jeszcze powrócą, ale jak na razie akcja skupia się jedynie na Stussy’m i nadchodzącej wielkimi krokami zemście Nikki.
Dobrze, że Fargo potrafi jeszcze zaskoczyć. Wprowadzenie bohatera z pierwszej serii to bardzo miła niespodzianka, podobnie jak intensywna i brutalna scena walki Nikki z Yurim i jego brygadą. Malkontenci mieli trochę racji, narzekając na słabizny fabularne, brak oryginalnych rozwiązań i powolną akcję. Bieżący odcinek nadrabia zaległości i dobrze rokuje na przyszłość. Czy na finiszu Fargo 3 nabierze tempa? Odpowiedź na to pytanie już za tydzień.
Źródło: zdjęcie główne: FX
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat