Fear the Walking Dead: sezon 5, odcinek 14 - recenzja
Data premiery w Polsce: 9 maja 2016Po burzliwym i zaskakującym poprzednim odcinku Fear the Walking Dead szybko wrócił na swoje utarte ścieżki zamęczając widzów tymi samymi problemami osobistymi bohaterów, które wałkuje od wielu tygodni. Nawet nowi główni antagoniści nie sprawili, że ten epizod wzbudził jakiekolwiek emocje.
Po burzliwym i zaskakującym poprzednim odcinku Fear the Walking Dead szybko wrócił na swoje utarte ścieżki zamęczając widzów tymi samymi problemami osobistymi bohaterów, które wałkuje od wielu tygodni. Nawet nowi główni antagoniści nie sprawili, że ten epizod wzbudził jakiekolwiek emocje.
W poprzednim tygodniu w Fear the Walking Dead nastąpiła kulminacja wątku Logana, w którym oglądaliśmy w akcji niemal wszystkich głównych bohaterów. Jednak w najnowszym odcinku powróciliśmy do normalnego trybu opowiadania historii, aby sprawdzić, jak radzą sobie pozostałe postaci, których ominął cały ten zgiełk. Gdyby nie pojawili się Pionierzy, to naprawdę trudno byłoby poczuć, że wydarzyło się coś przełomowego. Znowu przerabialiśmy te same tematy, co poprzednim razem w przypadku Morgana, Al i Grace. A nijacy nowi antagoniści nie sprawili żadnej różnicy w serialu. Może poza naprawionym kijkiem „karateki”…
Początek odcinka zapowiadał się obiecująco, bo Morgan otworzył się przed kamerą Althei, więc można było sądzić, że jego sprawy osobiste związane z przeszłością mamy już za sobą. Zwięźle, ale treściwie nagrania podsumowały ten ciągnący się wiele odcinków temat. Jednak twórcy jeszcze go nie wyczerpali, męcząc bohatera już nie ucieczką przed przeszłością, ale przed teraźniejszością. A żeby tego było mało, to również Al wciąż usycha z tęsknoty za koleżanką z piątego odcinka, o której my z kolei byśmy chcieli zapomnieć. Dobrze, że twórcy starają się dbać o rozwój swoich postaci, aby nie stały w miejscu i ewoluowały. Niestety robią to dość nieumiejętnie. Zamiast wzbudzać ciekawość to ich historie nudzą i zrażają do swoich bohaterów.
Tak naprawdę w całym tym wątku Morgana i Al najbardziej interesowało zakradnięcie się do posesji opanowanej przez Pionierów. Wciąż niewiele o nich wiemy, szczególnie że nie sprawiają wrażenia wyjątkowo niebezpiecznych. Jednak brakuje tu gry pozorów, że pod tym szerokim uśmiechem Virginii i uczynnością coś ukrywają. Nie wzbudzili grozy - ani przy basenie, ani na parkingu, gdy nasi bohaterowie ukrywali się w samochodzie. Natomiast bardzo fajnie wyszła scena, gdy koń swoim oddechem zaparował szybę, że nie było widać wnętrza auta. Prostymi i sprytnymi środkami udało się uniknąć niedociągnięć akcji.
O ile wątek Morgana i Al dawał nadzieję, że poznamy trochę lepiej nowych antagonistów, tak część historii w tym odcinku związana z Grace i Danielem okrutnie nudziła. Ich podróż nie ciekawiła, a atak zainfekowanych nie przyspieszał bicia serca. Również rozmowy o życiu bardzo się ciągnęły, ale przynajmniej ustaliliśmy jednoznacznie, że powodem zmiany nastawienia Salazara była Charlie. Tak naprawdę jedyne, co zapamiętamy z tego wątku, to wspólne wykonanie piosenki przez tych utalentowanych wokalnie aktorów. Cieszę się, że w końcu Rubén Blades, który jest muzykiem i koncertuje po świecie, mógł pokazać próbkę swojego głosu. Podobnie jak Karen David, która już prezentowała swoje możliwości głosowe w musicalowym serialu Galavant. Szkoda tylko, że sama piosenka nie oczarowała i nie do końca wpasowała się w moment. Ale taki ukłon w stronę aktorów to zawsze miła rzecz. Twórcy nie zignorowali ich umiejętności, choć można było je wykorzystać w lepszy sposób.
Najnowszy odcinek Fear the Walking Dead nie wybił się ponad przeciętność. Mizerne tempo akcji, wątpliwy rozwój bohaterów i brak budowania grozy ze strony nowych antagonistów to główne grzechy epizodu. Jedynie końcówka zapowiada dramat Grace, u której zaczęły się pojawiać symptomy choroby popromiennej. Jak to wpłynie na dalsze losy Morgana i pozostałych z grupy? O tym przekonamy się w ostatnich odcinkach sezonu, na które nie będziemy czekać z zapartym tchem. Niestety.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat