Feed the Beast: sezon 1, odcinek 8 – recenzja
Schematyczność, a w konsekwencji przewidywalność, to określenia charakterystyczne dla Feed the Beast. Przewidywalny jest też odcinek ósmy tej produkcji, którego kolejność wydarzeń można było wywnioskować z poprzednich odsłon.
Schematyczność, a w konsekwencji przewidywalność, to określenia charakterystyczne dla Feed the Beast. Przewidywalny jest też odcinek ósmy tej produkcji, którego kolejność wydarzeń można było wywnioskować z poprzednich odsłon.
Obecne w poprzednich odcinkach retrospekcje nie miały tak istotnego wpływu na fabułę jak scena z przeszłości w In Lies the Truth. To właśnie ten element połączony z finałem poprzedniej odsłony zdefiniował w zasadzie wszystkie wydarzenia, które można było zaobserwować na ekranie.
Oczywiście - jak zaznaczyłem wcześniej- wszystko było przewidywalne, a element zaskoczenia mógł jedynie dotyczyć tego, jak zareaguje Tommy na wieść o zdradzie Rie. Przyznam, że czekałem na to, kiedy ten przesadnie ułożony, spokojny człowiek w końcu wybuchnie. Ile przecież trudnych doświadczeń można znosić spokojnie, bez przesadnych emocji? Tutaj trzeba przyznać, że David Schwimmer dobrze wykonał swoją pracę i załamanie Tommy'ego Morana było wiarygodnie zobrazowane, co stanowiło największy plus tego odcinka.
W przeciwieństwie do poprzednich odsłon Feed the Beast postać Pilar Herrery została teraz umieszczona jakby w tle głównych wydarzeń, ale jej rozmowa z Woichikiem sugeruje, że wkrótce stanie się o wiele ważniejsza w całej historii. O ile oczywiście można wierzyć jej zapewnieniom o szczerości względem Morana, bo po dotychczasowych kłamstwach nie wiadomo, czy można jej wierzyć.
In Lies the Truth przynosi wreszcie to, czego można było się spodziewać w wątku TJ. Budowana od początku niechęć pomiędzy nim a Andre oraz szkolenie ze strzelania z broni palnej pod okiem Aidana po prostu musiały skutkować tym, że TJ wykradnie broń swojemu dziadkowi. Teraz w zasadzie jedyną zagadką jest to, czy dojdzie do morderstwa, czy Tommy w porę się zorientuje i temu zapobiegnie.
Wraz z biegiem całego sezonu odniosłem wrażenie, że nastąpiła pewna modyfikacja dotycząca głównego antagonisty serialu. Istnieje oczywiście postać zła obiektywnie, to jest Patrick Woichik, gangster, który bez zawahania potrafi zabić człowieka na środku ulicy. Tutaj pełna zgoda. Jednak obok, jakby niepostrzeżenie dla widza, w sposób dość płynny, wraz z odkrywanymi tajemnicami Diona, to właśnie Patras jawi się jako swego rodzaju czarny charakter. Spójrzmy zresztą na fakty: spędził noc z żoną swojego najlepszego przyjaciela, po czym bezczelnie go okłamywał; spędził noc z Pilar, a przecież od początku budowano więź pomiędzy nią a Tommym; jego narkomania skutkuje w końcu handlem narkotykami itd. Długo by wymieniać, ale jeśli spojrzymy na tę postać tak od czysto ludzkiej strony, wtedy widzimy człowieka zakłamanego i lekkomyślnego. Widać więc niejednoznaczność tej postaci, która wraz z biegiem wydarzeń w pewien sposób ewoluuje.
Nie chcę się powtarzać, bo wielokrotnie już wyrażałem swoje rozczarowanie tym serialem w poprzednich tekstach. Pozostały tylko dwa odcinki do końca sezonu, a oglądalność - delikatnie mówiąc - nie zachwyca, co jest w pełni zrozumiałe. Pozostaje mieć nadzieję, że serial po prostu utrzyma swój solidny poziom, bo jeśli dotąd nie było widoków na znaczącą poprawę jakości, to podczas ostatnich dwóch odcinków tym bardziej tego nie uświadczymy.
Źródło: zdjęcie główne: Ali Paige Goldstein/Lionsgate Television/AMC
Poznaj recenzenta
Mateusz DzięciołDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat