Film: „Niezwyciężony Secretariat”
Studio Walta Disneya od lat dostarcza nam rozrywki, niezapomnianych emocji i fantastycznych historii zarówno w kinie animowanych jak i aktorskim. Tym razem zdecydowali się opowiedzieć o legendarnym koniu wyścigowym imieniem Secretariat, do którego rekordów nikt nawet się nie zbliżył po dzień dzisiejszy. Czy film jest wart uwagi?
Studio Walta Disneya od lat dostarcza nam rozrywki, niezapomnianych emocji i fantastycznych historii zarówno w kinie animowanych jak i aktorskim. Tym razem zdecydowali się opowiedzieć o legendarnym koniu wyścigowym imieniem Secretariat, do którego rekordów nikt nawet się nie zbliżył po dzień dzisiejszy. Czy film jest wart uwagi?
"Niezwyciężony Secretariat" jest filmem opartym na prawdziwej historii konia wyścigowego, który dzięki uporowi swojej pani i swojej imponującej sprawności fizycznej zdobył nieśmiertelność. Bohaterką jest Penny Chenery, która jako kobieta w latach 70. musi walczyć o swoje w świecie opanowanym przez mężczyzn. Jako właścicielka niezwykłego konia, który łączył w sobie wytrzymałość i szybkość chce, aby wystartował on w wyścigach.
W roli głównej występuje piękna i utalentowana Diane Lane, która na ekranie bardzo dobrze czuje się jako twarda i silna kobieta, która swoją nieustępliwością potrafiła osiągnąć tak wiele. Towarzyszy jej John Malkovich, który gra ekstrawaganckiego i specyficznego trenera Secretariata. Obie role są poprawne, ale nie uraczymy tutaj aktorskich fajerwerków. Role drugoplanowe są troche mało wyraźne, co może delikatnie irytować.
Dużym plusem fabuły jest jej oparcie na faktach. Życie w większości napisało tutaj nieprawdopodobny, momentami hollywoodzki scenariusz, który jest przesycony schematami kina familijnego. Nie jest to nic złego, wielbiciele tego gatunku okraszonego dużą dawką sportowych emocji poczują się jak w domu. Najważniejsza jest cała historia, która bez wątpienia inspiruje i budzi podziw. To, czego dokonał ten koń, jest czymś niesamowitym i ogląda się jego przygody bardzo przyjemnie. Momentami wrażliwy widz może się nawet wzruszyć.
Reżyserowi "Niezwyciężonego Secretariata" mam do zarzucenia tak naprawdę jedną, dość istotną rzecz - złymi decyzjami popsuł wielki finał. Przede wszystkim chodzi o dobór muzyki - zamiast użyć partytury działającej na emocje, podkreślającej wagę tego, na co patrzymy, mamy piosenkę, która kompletnie nie pasuje do danej sceny i psuje jej efekt.
Praca kamery także w tym przypadku nie jest najlepsza - Wallace nie chce nam pokazać wyraźnie wielkości tego wydarzenia, aby widz poczuł zaskoczenie i miał świadomość, że jest to historyczna chwila. Lepiej wyglądało to na transmisjach z lat 70., które oddawały znaczenie tych wydarzeń. Z dzisiejszą techniką można było to rozwiązać znacznie lepiej.
"Niezwyciężony Secretariat" z jednej strony jest typowym filmem familijnym opartym na faktach, ale sama historia jest tak niezwykła i inspirująca, że ogląda się go z nieukrywaną przyjemnością. Produkcja w sam raz na seans w rodzinnym gronie.
Ocena: 7,5/10
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat