"Rango" w reżyserii Gore Verbinskiego to animacja, która zadebiutowała w naszych kinach 4 marca. Główną rolę w wersji angielskiej gra Johnny Depp, a w polskiej nie ustępuje mu pola Wojciech Paszkowski. Zapraszamy do przeczytania recenzji filmu animowanego autorstwa Patryka Sadowskiego ze współpracującego z nami portalu Kawerna.pl
Filmy animowane w ciągu ostatnich lat przeszły ewolucję… jeśli nie rewolucję. Od pamiętanych przeze mnie z dzieciństwa bajek, takich jak Królewna Śnieżka w orszaku krasnoludków czy Robin Hood, gdzie główna rola należy do przebiegłego lisa, po zabawki z Toy Story, które zmieniły świat filmu dzięki animacji komputerowej (co ciekawe, trzecia część ich przygód wprowadziła do tego rodzaju animacji technologię 3D). Animowane produkcje zmieniły się nie tylko graficznie, ale i fabularnie: od historyjek znanych z baśni, przez łamiące stereotypy historie rodem z Shreka… po, no właśnie, do czego doszły? Dzięki Pixarowi, Dreamworks i Disneyowi już nie tylko dzieci, ale też dorośli mogą cieszyć się animacją – przyznajcie bez bicia, że każdy z Was lubi czasem obejrzeć coś animowanego i pośmiać się przy tym. Co spotkamy, idąc dalej w tę tematykę? Trafiamy na Rango, historię sympatycznego, zagubionego kameleona…
Pewne zawirowania sprawiają, że Rango wprost z „idealnego terrarium” ląduje na środku autostrady donikąd, by chwilę potem znaleźć się w małym miasteczku rodem z Dzikiego Zachodu (dosłownie!). Zbiegi zdarzeń powodują, iż z obcego przybysza, któremu nikt nie wróży długiego życia – co często zauważają śpiewające sowy – staje się bohaterem miasteczka, a następnie… szeryfem. Ale jak to w życiu bywa, sprawy komplikują się ponownie, nagle zaczyna brakować tego, co najważniejsze do przeżycia w pustynnych warunkach (nie, nie ropy) i zaczyna się afera. Co dalej, zobaczcie sami…
Każde pojawienie się głównego bohatera wywołuje uśmiech na twarzy, a niektóre sytuacje z filmu sprawiają, iż zarówno dorośli, jak i dzieci wybuchają głośnym śmiechem, jednak widoczna przez większość czasu na ekranie lekka groteska powoduje, że mimo mylnego podejścia – film animowany równa się bajka – nie jest on przeznaczony dla najmłodszych odbiorców. Jest pełen nawiązań, m.in. do myśli filozoficznych – widzimy podróż od życia „szczęśliwego” do prawdziwego, odnajdywanie prawdziwego Ja, zyskiwanie świadomości… Oczywiście obok tego jest też zagadka, akcja, zdrada, walka i parę zaskakujących momentów, w sam raz dla fanów Eastwooda czy Johna Hustona i Johna Wayne'a. Co ciekawe, fani Las Vegas Parano też znajdą coś dla siebie, a każdy, kto widział Piratów z Karaibów, zauważy nawiązania do tej serii.
[image-browser playlist="611499" suggest=""]
Ważną rzeczą w sprawie odwiecznego konfliktu dubbing czy napisy, jest to, iż Rango jest dostępny w dwóch wersjach. Można posłuchać zarówno oryginalnego głosu Johnny’ego Deppa (Rango), ale jaki i wybrać wersję z polskim dubbingiem. Osoby, które zdecydują się na drugą opcję, spotka WIELKIE pozytywne zaskoczenie! Doczekaliśmy się wreszcie pierwszego tak świetnie zrealizowanego filmu w polskiej wersji językowej od czasów Shreka i Epoki Lodowcowej. Wojciech Paszkowski jako Rango wypada świetnie, a piosenki Sów Mariachi w wykonaniu Jakuba Szydłowskiego, Tomasza Steciuka i Adama Krylika nie ustępują oryginalnej wersji.
Polecam Rango każdemu, kto chce obejrzeć dobry film animowany, ale nie bajkę. Zobaczyć Dziki Zachód z perspektywy kameleona, mimo to pachnący starymi westernami.
JavaScript is disabled!
To display this content, you need a JavaScript capable browser.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat