Flash: sezon 3, odcinek 13 – recenzja
Wystarczyło znowu do współpracy zaprosić starego, dobrego Grodda i dostaliśmy dobry odcinek Flasha. Superbohaterska wersja Planety Małp okazała się bardzo dobrym rozwiązaniem twórców.
Wystarczyło znowu do współpracy zaprosić starego, dobrego Grodda i dostaliśmy dobry odcinek Flasha. Superbohaterska wersja Planety Małp okazała się bardzo dobrym rozwiązaniem twórców.
Fabuła najnowszego epizodu przygód Szkarłatnego Sprintera skupia się na misji odnalezienia i uwolnienia z rąk genialnych goryli, Harrisona Wellsa z Ziemi-2. Okazuję się bowiem, że w równoległym świecie przedstawiciele naczelnych urządzili sobie własne miasto w środku Afryki. Nasi bohaterowie zostają pojmani i jedynym wyjściem, aby wydostać się z tej pułapki jest walka na arenie z przywódcą goryli, Solovarem. W międzyczasie na Ziemi-1 pozostają Jesse i Wally, aby chronić Central City przed przestępcami. Jednak największym zmartwieniem dla nich będą rozterki sercowe.
Świetnym pomysłem twórców było ponowne wykorzystanie Grodda jako głównego czarnego charakteru odcinka. Wreszcie antagoniście chodziło o coś więcej niż tylko pozowanie na złego, obracanie wszystkiego w pył, rabowanie pieniędzy czy sianie paniki w mieście. Grodd nie jest postacią z gatunku tych, które są złe, bo są złe. Ten inteligentny goryl posiada swój bardzo błyskotliwy, przebiegły plan, a Team Flash traktuje jak kukiełki w swoim teatrze perfidii. Grodd jest w tym odcinku prawdziwym władcą marionetek. Zmyślnie układa pionki na szachownicy swojej intrygi, tak aby na końcu zadać ostateczny cios. Ten schwartzcharakter ma wielkie ambicje, jednak widać, że budując swój misterny plan, kierował się także uczuciami, raną jaką zadali mu ludzie wypędzając go z Ziemi-1. Podobnie przedstawia się także Solovar, który nie jest okrutny dla ludzi przez zło tkwiące w nim, a dlatego, że kieruję nim strach, którym go napawają. Mimo że Grodd i Solovar to inteligentne zwierzęta, to jednak posiadają głębszy rys psychologiczny niż wszystkie ludzkie czarne charaktery tego sezonu razem wzięte (z pewnymi wyjątkami).
Na plus dla odcinka jest także doskonale skomponowana intryga z ciekawymi zwrotami akcji, czego nie mogliśmy doświadczyć w ostatnich epizodach Flasha. Plan Grodda, aby sprowadzić Barry'ego z zespołem po to, by to on zabił na arenie Solovara, świetnie zadziałał na ekranie. Rozterki Barry'ego co do tego, czy może zabić inną istotę, aby zmienić przyszłość i ratować ukochaną, są odczuwalne przez widza. Grant Gustin świetnie wygrywa te tony zagubienia, wszystkie wewnętrzne rozterki swojej postaci. Zwrot akcji z ujawnienie prawdziwego planu Grodda mającego na celu zniszczenie Central City z Ziemi-1 był interesujący i sprawił, że naprawdę fabuła mnie pochłonęła, czego nie mogłem powiedzieć o poprzednich odcinkach. Bardzo dobrze została też pokazana pod względem technicznym walka Flasha z Solovarem. Widać, że wykorzystując motyw areny gladiatorskiej, twórcy inspirowali się filmem Gladiator, a przez użycie efektu slow-motion w tej sekwencji można było dostrzec puszczenie przez nich oka fanom 300. Odcinek też może pochwalić się bardzo interesującym cliffhangerem. Okazuję się, że goryle jednak będą mogły przedostać się na Ziemie-1, ponieważ pomoże im w tym... Gypsy. Jestem ciekaw dalszego rozwoju wypadków.
Jednak ten odcinek także ma swój mankament. Jest nim drugi wątek odcinka dotyczący relacji Wally'ego i Jesse. Przede wszystkim drażni postawa Kid Flasha. Pragnie miłości Jesse, jednak przy niej zachowuję się jak zwykły pozer, co świetnie przedstawia scena, w której Wally i Jesse ruszają, aby powstrzymać napad na bank. Kid Flash popisuje się przed ludźmi, udaje nie wiadomo jak wielkiego bohatera, którym – umówmy się – wcale nie jest, kompletnie nie zwraca uwagi na swoją towarzyszkę. Do tego ich młodzieńcze, miłosne rozterki całkowicie nie pasowały do wymowy tego odcinka. Postać Jesse, mimo że był to gościnny udział, nie została według mnie należycie wykorzystana. Można było lepiej pokazać interakcje pomiędzy Jesse Quick a Kid Flashem, dając im więcej sytuacji do rozwinięcia tej relacji na płaszczyźnie ich superbohaterskich działań. Jednak jak wiadomo, Jesse ma zostać na Ziemi-1, więc pewnie ta sytuacja się poprawi.
The Flash po kilku słabych odcinkach w końcu nabrał wiatru w żagle. Nie jest to może odcinek doskonały, ale ogląda się go dobrze. Być może serial w końcu wróci do poziomu, który prezentował w poprzednich sezonach.
Źródło: zdjęcie główne: Jack Rowand/The Cw
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat