Flash: sezon 3, odcinek 8 (crossover) – recenzja
Flash w swoim nowym odcinku z pomocą przyjaciół z Arrowverse zapewnia nam solidną dawkę rozrywki. Mimo, że jest to crossover z odrębna historią, to w tle przewijają się także wątki z obecnego sezonu. Szczególnie jeden daje się we znaki bohaterom.
Flash w swoim nowym odcinku z pomocą przyjaciół z Arrowverse zapewnia nam solidną dawkę rozrywki. Mimo, że jest to crossover z odrębna historią, to w tle przewijają się także wątki z obecnego sezonu. Szczególnie jeden daje się we znaki bohaterom.
Jak wskazuję sam tytuł odcinka Invasion, epizod skupia się przede wszystkim na walce superbohaterów z nowym zagrożeniem jakim jest rasa kosmitów zwana Dominatorami. W tym celu Barry sprowadza do Central City swoich przyjaciół z wyjątkowymi zdolnościami. Ze Star City pojawia się zakapturzony gang Green Arrow, jednak bez nowej ekipy, za to z powracającą do temu Speedy. W przerwie między swoimi podróżami w czasie sprawę chcą wspomóc członkowie Legends, a poprzez tunel czasoprzestrzenny do zespołu dołącza Supergirl, nieznana jeszcze bohaterom oprócz Barry’ego, z którym miała okazję współpracować. W tym czasie Dominatorzy rozpoczynają swój podbój Ziemi, na początku porywają prezydenta Stanów Zjednoczonych. Herosi ruszają mu na ratunek, jednak tracą zaufanie do Flasha, kiedy dowiadują się, że stworzył Flashpoint.
Historia Wally’ego i jego chęci pomagania po otrzymaniu mocy jest wprowadzona w tym epizodzie na siłę. Jest to wątek ważny dla rozwoju historii w samym, właściwym sezonie The Flash, jednak nie za bardzo pasuję do opowieści zawartej w crossoverze. Wszelkie rozterki Kid Flasha psują w dużym stopniu klimat, a zarazem odbiór całego odcinka. Niepotrzebne wydaje się nawet pojawienie Wally’ego w finałowej walce odcinka. Mimo, że w newralgicznym momencie pokonuję kilku przeciwników, to jednak za chwilę kontynuują oni walkę, a West leży poturbowany przez kogoś innego. Gdyby nie ten wątek odcinek byłby jeszcze bardziej udany.
Na szczęście crossover ma więcej zalet. Przede wszystkim twórcy doskonale połączyli wszelkie interakcje między bohaterami. Mimo, że na ekranie pojawia się ogromna liczba ważnych bohaterów to wszystkie wzajemne emocje, nieufność, sympatia, zagubienie są naprawdę dobrze ukazane, bohaterowie płynnie poruszają się w tej sieci interakcji. Prym według mnie wiedzie tutaj Supergirl, która z zapleczem całej swojej potężnej mocy jest najbardziej zmieszana obecnością innych osób z wyjątkowymi umiejętnościami, Przypomina bardziej dziewczynkę, która znajduję się w środowisku bardziej doświadczonych, starszych kolegów i pragnie wkupić się w ich łaski. Ta jej chęć zyskania aprobaty reszty jest bardzo miłym dla oka widza aspektem odcinka, szczególnie spodobała mi się scena, kiedy Supergirl po kolei stara się zapamiętać imiona członków grupy. Dobrze w odcinku spisuję się także Stephen Amell jako Green Arrow. Jego ekranowy, wrodzony dystans znakomicie sprawdza się w tym przypadku, szczególnie w relacji z Karą, której Oliver nie ufa. Widać pewną inspirację Batman v Superman: Dawn of Justice w budowaniu przez twórców tej wzajemności.
Bardzo dobrze rozplanowane i wpisane w całą historię są rozterki i wewnętrzne rozdarcie Barry’ego. W poprzednim odcinku Flasha skutki Flashpoint eskalacji, jednak tutaj w crossoverze są pewnego rodzaju fundamentem całego odcinka. Drużyna odwraca się od Barry’ego z powodu Flashpointu, Cisco jest wrogo nastawiony wobec swojego przyjaciela przez te właśnie wydarzenia, Profesor Stein jest w posiadaniu wiadomości od Flasha z przyszłości, ponieważ ten wywołał paradoks. Większość wątków epizodu ma swoje podłoże w tym wydarzeniu. Tak naprawdę dopiero w tym odcinku widzimy jak ważny był ten moment w całym sezonie. Grant Gustin bardzo dobrze wygrywa te emocje przytłoczenia i poczucia winy, chociaż mamy też kilka dobrych humorystycznych scen z jego udziałem, jak ta w której sprowadza Olivera i Johna ze Star City.
Przedstawiciele rasy Dominators są bardzo interesującym wyborem. Niby są źli bo są źli, jednak za ich barbarzyńskimi poczynaniami kryję się jakaś głębia. Antagoniści sprawiają wrażenie budowanych na zasadzie sprzeczności, ponieważ mimo głupkowatego wyglądu są miejscami naprawdę przerażający, szczególnie ich pierwsze wejście w odcinku przywodzi na myśl stare horrory, a poczucie przedkładania przez nich siły nad rozum ginie, kiedy opracowują misterny plan zwrócenia bohaterów przeciwko sobie. Cała ta otoczka sprawia, że Dominators są dobrymi antagonistami dla Flasha i reszty teamu Arrowverse. Wielkie wrażenie robi także końcowe starcie odcinka pomiędzy Oliverem i Barry’m a resztą zespołu, znajdującą się pod wpływem kosmitów. Czego my tu nie mamy: wyścig pomiędzy Flashem i Supergirl, walka zamaskowanych bojowników, rzucanie przez Szkarłatnego Sprintera błyskawicami w przeciwników. Trochę skojarzyło mi się to z innym tegorocznym starciem wielkiej grupy superbohaterów. To z Flasha nie jest tak spektakularne, ale nadal bardzo przyjazne dla oka.
Mimo, że w Supergirl widzieliśmy pewne tropy wprowadzające do crossoveru, to The Flash doskonale go nam zaprezentował w pełni. Twórcy zrobili to w bardzo dobrym stylu, czyniąc z epizodu-crossoveru przygód Barry’ego i spółki najlepszy, a przede wszystkim najprzyjemniejszy dla widza odcinek sezonu.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat