Flash: sezon 4, odcinek 11 – recenzja
Podczas gdy Barry musi zmierzyć się z więzienną rzeczywistością, na straży Central City staje Ralph. Czy odcinek stanął na wysokości zadania? Sprawdzam.
Podczas gdy Barry musi zmierzyć się z więzienną rzeczywistością, na straży Central City staje Ralph. Czy odcinek stanął na wysokości zadania? Sprawdzam.
W najnowszym epizodzie The Flash Barry spędza swoje pierwsze dni za więziennymi kratami. Stara się unikać wszelkich konfliktów i być przykładnym osadzonym, jednak zadzierają z nim pewni kryminaliści. Z pomocą przychodzi mu jeden z więźniów, któremu, jak się potem okazuje, ojciec Barry'ego uratował kiedyś życie. W tym czasie Central City broni Ralph Dibny, który staje się coraz bardziej zarozumiały. Kiedy z Iron Heights ucieka Trickster, w starciu z bohaterem antagonista używa broni, która może zniszczyć nowego członka Team Flash. Ralph będzie musiał zastanowić się, czy warto dalej być obrońcą miasta.
Fatalnie wypadają w tym epizodzie główne czarne charaktery, czyli rodzinny duet Trickster-Prank. To bardzo źle napisane postacie, które są wyjątkowo słabymi przeciwnikami dla naszych bohaterów. Przez Trickstera nie przemawia żadna głębia, kompletnie nie można uwierzyć w pobudki nim kierujące, czyli dorównanie własnemu ojcu, ponieważ są one po prostu niezwykle płytkie. To bardziej antagonistyczna wydmuszka niż pełnokrwisty złoczyńca. Twórcy kompletnie pozbawili postać cech, które sprawią, że wszelkie aspekty tożsamości tego czarnego charakteru będą bardziej zbalansowane. W tym wypadku dostaliśmy skrajnie szalonego Trickstera bez żadnych niuansów określających jego rys psychologiczny. Podobnie twórcy kiepsko rozpisali postać Prank. Miała chyba być w zamierzeniu osobą, która będzie chciała zapobiec wkroczeniu syna na dalszą drogę przestępstwa, jednak scenarzyści ten wątek porzucają po zaledwie dwóch minutach, robiąc z Prank nieokrzesaną antagonistkę, ale przy okazji bardzo kiepską postać. O wiele lepszy od tego duetu byłby Mark Hammil jako oryginalny Trickster. Jednak w tym wypadku złoczyńcy zawiedli na każdej linii.
Słabo wypada także wątek Elongated Mana, który zraża się do bycia superbohaterem. Twórcy kompletnie po macoszemu potraktowali tę kwestię, która w pewnych momentach ocierała się o granice autoparodii. Rozterki Ralpha zamiast absorbować widza i posiadać jakąkolwiek głębie bardziej śmieszyły nieporadnością rozwiązań fabularnych i wywoływały zgrozę, gdy scenarzyści próbowali wchodzić z tym wątkiem na poważniejsze tony. Twórcy próbują zrobić z Ralpha bohatera, który pod warstwą luzu i pewnej dozy zblazowania posiada ogromne pokłady altruizmu i silny kręgosłup moralny. Jednak koniec końców wychodzi z tego postać, która kompletnie pozbawiona jest elementów powodujących, że zaczniemy kibicować Elongated Manowi. Bardzo silnie widać to właśnie w tym epizodzie. Słabo wypada sytuacja, która zraża Ralpha do bycia superbohaterem, bo jest ona kompletnie pozbawiona sensu. Źle ukazane jest również starcie bohatera z antagonistami, które bardziej przypomina kiepskie, niskobudżetowe produkcje bez choreografii walk. Jednak kropką nad i tego kiepskiego wątku jest pełna patosu przemowa, którą Ralph funduje czarnym charakterom. Zamiast wzbudzić podniosłe emocje, wydaje się pozbawiona szczerości i parodystyczna.
Całość ratuje jedynie dosyć ciekawy wątek Barry'ego, którego rozterki są o wiele bardziej interesujące i lepiej przedstawione niż reszty bohaterów w tym epizodzie. Bardzo dobrze twórcy ukazują walkę Allena z samym sobą, związaną z tym, czy używać swoich mocy, czy nie, aby nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Świetnie rozłożone są wszelkie aspekty środowiskowe decydujące o nowym ja Barry'ego, szczególnie ciekawie rozwijana jest relacja naszego bohatera z Davem, więźniem, któremu Henry Allen uratował życie. Twórcy nieźle budują bardziej mentorski charakter Barry'ego, który musi być podporą dla swojego zespołu nawet znajdując się za kratkami, a także zmyślnie prowadzą tę postać do skrajnych momentów, w których musi zdecydować się na użycie Speed Force. Dobrym przykładem jest tutaj scena bójki ze zbirami, którzy napadli Dave'a. Ten watek wypada dobrze. Ciekawym aspektem epizodu jest również pojawienie się tajemniczej dziewczyny w życiu naszych bohaterów. Być może mamy tutaj do czynienia z córką Barry'ego i Iris, która przybyła z przyszłości lub inną osobą związaną ze Speed Force, co możemy stwierdzić po symbolach rysowanych przez nią w notesie. To wróży ciekawy wątek w dalszej części sezonu.
Nowy odcinek The Flash uderza kiepsko napisanymi postaciami i wyjątkowo źle prowadzonymi niektórymi wątkami, które popadają w pewnym momencie w autoparodię. Epizod ratuje kilka elementów, między innymi nieźle zarysowany wątek Barry'ego i nowej bohaterki, jednak nadal daleko do dobrego poziomu.
Źródło: zdjęcie główne: Katie Yu/The CW
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1977, kończy 47 lat