Flash: sezon 9, odcinki 1-3 - recenzja
Serial Flash powrócił z 9. sezonem, który jest zarazem finałową odsłoną produkcji o Szkarłatnym Sprinterze. Oceniam pierwsze trzy odcinki.
Serial Flash powrócił z 9. sezonem, który jest zarazem finałową odsłoną produkcji o Szkarłatnym Sprinterze. Oceniam pierwsze trzy odcinki.
Od razu zacznę od tego, co Flash robi źle w finałowym sezonie. Kompletnie nie rozumiem sensu wprowadzania historii Snow, czyli jakiegoś dziwnego połączenia Caitlin i Frost. To mogłoby się sprawdzić, gdyby wątek został rozpoczęty kilka sezonów temu. Dodawanie jej w finałowej odsłonie produkcji nie ma najmniejszego sensu. Szczególnie że Caitlin to postać, która bardzo dobrze sprawdzała się w poprzednich sezonach i była jednym z plusów projektu Arrowverse. Sama koncepcja Snow jest zatem z góry skazana na porażkę. Tworzenie nowej postaci z wyczyszczonymi wspomnieniami pokazuje tylko, że twórcy nie za bardzo wiedzieli, co zrobić z bohaterką w 9. sezonie. I niestety wpadli na najgłupszy z możliwych pomysłów – wykreowanie postaci na nowo. Podejrzewam, że nie będzie nawet czasu, aby odpowiednio rozwinąć ten wątek. Jest to po prostu przykład nieudolności scenarzystów serialu The CW i kolejny wątek pisany na kolanie.
Po drugiej stronie, czyli w narożniku złoczyńców, nie jest wcale lepiej. Trzy pierwsze odcinki pokazują trend, który już od kilku lat występuje w omawianym serialu. Chodzi o to, że czarne charaktery danego odcinka są raczej mięsem armatnim dla głównych bohaterów, a nie pełnokrwistymi złolami. Ani Kapitan Boomerang, ani Fiddler nie wnieśli absolutnie niczego do odcinków. Byli raczej przerywnikami dla innych, ważniejszych wątków. Tak naprawdę zapomina się o nich zaraz po zakończeniu epizodu, co tylko podkreśla, jak bardzo są bezbarwni. Czyja to wina? W połowie scenarzystów, w połowie aktorów. Tych pierwszych, ponieważ nie dają warunków do rozwoju dla czarnego charakteru, a tych drugich, bo nie wnoszą ani grama charyzmy do swoich kreacji – odgrywają tylko to, co zostało im zaznaczone na papierze. Jedynym ciekawym elementem recenzowanych odcinków było całkiem niezłe starcie wspomnianej zgrai łotrów z drużyną Flasha złożoną również z czarnych charakterów bądź antybohaterów. Miało ono w sobie lekkość, która potrafiła miejscami rozbawić.
Niestety również główny czarny charakter nowego sezonu, czyli Red Death, nie sprostał oczekiwaniom (chociaż w ostatnich sezonach trudno mówić o głównych złych Flasha w kategorii jakichkolwiek oczekiwań). Gdy wokół postaci utrzymywana jest aura tajemnicy, to wszystko trzyma się kupy. Zastanawiamy się, czy Red Death to Ryan Wilder z przyszłości lub z jakiejś alternatywnej rzeczywistości. Stawiałem na to pierwsze. Jednak w momencie, gdy sekret wychodzi na jaw, dostajemy zwykłą, sztampową antagonistkę. Nie wnosi niczego oryginalnego do serii! Po prostu nie ma w tym świeżości – ot, kolejny speedster na drodze Barry'ego i spółki. A już czarę goryczy w całym wątku złoczyńcy przelała ostatnia scena 3. odcinka, w której Ryan wymawia zdanie: "I'm vengeance". Najprawdopodobniej miało to nawiązywać do nowego filmu o Batmanie. Zrobiło to niestety nieudolnie, przez co wzbudzało śmiech, a nie podziw.
Jedynym elementem, który naprawdę podobał mi się w pierwszych trzech odcinkach serialu, jest relacja Barry'ego i Iris. Wierzy się w miłość tych bohaterów, bo nie trącą fałszem. Szczególnie Grant Gustin potrafi oddać rozterki związane z możliwą stratą żony. Dobrze, że twórcy nie chcieli iść z ich wątkiem w podniosłe, dramatyczne tony, tylko zbalansowali go z lżejszym charakterem. Doskonale widać to w odcinku z pętlą czasową – w pewnym momencie zapewnia zabawny, błogi klimat. Gdyby odjąć pompatyczne momenty, które ocierały się o sztuczność, to ich wątek dostałby jeszcze większy plus ode mnie.
Pierwsze odcinki finałowego sezonu Flasha niestety powielają wady serialu, które ciążą mu od kilku lat. Słabe czarne charaktery i wątki pisane na kolanie sprawiają, że nie mogę przekonać się do historii, którą zaproponowali nam twórcy.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1969, kończy 55 lat