FUBAR: sezon 2, odcinki 1-4 - recenzja
Data premiery w Polsce: 25 maja 2023FUBAR nie był dobrym serialem w pierwszym sezonie, ale stał się na tyle popularny, że dostał kontynuację. Pomimo wyraźnych zmian w nowych odcinkach wcale nie jest lepiej. Twórcy wyciągnęli wnioski z błędów, ale popełnili masę kolejnych.
FUBAR nie był dobrym serialem w pierwszym sezonie, ale stał się na tyle popularny, że dostał kontynuację. Pomimo wyraźnych zmian w nowych odcinkach wcale nie jest lepiej. Twórcy wyciągnęli wnioski z błędów, ale popełnili masę kolejnych.

FUBAR miał wiele problemów w pierwszym sezonie, o czym pisałem w recenzji po jego premierze. Dzięki strajkowi scenarzystów i aktorów twórcy mieli wiele miesięcy na opracowanie projektu i wyciągnięcie wniosków z tego, co nie działało. A było tego dużo, na co wskazywało wiele negatywnych recenzji. I tak – udało się poprawić niektóre aspekty, ale po pierwszych czterech odcinkach seans staje się trudny i męczący, ponieważ jest za dużo błędów i problemów. Po połowie sezonu mogę powiedzieć, że szkoda na to czasu.
Wyciągnięto ciekawy wniosek, bo FUBAR zawsze był serialem lekko głupkowatym. Taka niepoważna konwencja spotkała się z aprobatą widzów. Krytycy natomiast są podzieleni pół na pół. Dlatego też dobrym pomysłem w drugim sezonie okazuje się większy dystans do historii i postaci – wręcz zbliżający się do granicy parodii gatunku szpiegowskiego. Do tego twórcy zaczęli odwoływać się popkulturowo do kariery Arnolda Schwarzeneggera i nie tylko. To słuszna i fajna droga, której realizacja pozostawia wiele do życzenia. Podczas seansu możecie odczuć dyskomfort i sztuczność, co przekłada się na wrażenie cringe'u. Czasem jest to absurdalnie sympatyczne i pomysłowe: jak w scenie z czołgiem i Arniem mówiącym, że potrzebuje cygara (Arnold ma prywatnie czołg i często publikował filmiki, jak rozwala nim rzeczy, trzymając w buzi cygaro). Tego typu zabawy mogły nadać produkcji klimat i charakter, ale w większości są to rzeczy źle napisane i okropnie przygotowane. W oczy rzuca się wykalkulowane komediowe podejście i dziwna niezręczność ze strony aktorów. W większości przypadków jest to puste emocjonalnie i nie działa. Tak jakby był pomysł, ale nikt nie wiedział, jak dobrze go przedstawić. Najczęściej to się nie sprawdza i sprawia, że widz przewraca oczami. To nawet nie jest świadomy kamp, a bardzo nieumiejętnie sfilmowany pomysł.
Scenariusz drugiego sezonu jest największym problemem, bo karygodność działań osób za niego odpowiedzialnych i brak umiejętności reżyserskich twórców poszczególnych odcinków, pozostawia nas z dziwnym wrażeniem. Twórcy bardzo chcieli, aby FUBAR nie był na poważnie, co jak najbardziej jest dostrzegalne i fajne. Niestety scenarzyści nie wiedzieli, jak to napisać. Produkcja cierpi na nadekspozycję – bohaterowie non stop wszystko, ale to absolutnie wszystko tłumaczą. Omawiają poszczególne etapy każdego planu, więc akcja rozwija się mozolnie. I to jest naprawdę doskwierające, bo tak dziwaczną łopatologię w przedstawieniu aspektów fabuły trudno znaleźć gdziekolwiek indziej. To sprawia, że nie można się zaangażować w tę opowieść, a te momenty osobliwych rozmów stają się nijakie i puste, pozbawione celu, sensu. Ma się wrażenie, że trwają za długo. Za dużo tu też powtarzanych informacji. I tak jest ciągle – przez cztery odcinki! To odpycha, bo popada w skrajność. Dodajmy do tego złe dialogi i nietrafione żarty.
Twórcy za wszelką cenę tworzą dramy. Świadomie napisałem "dramy", bo sytuacje pomiędzy postaciami przypominają sztuczne konflikty w stylu instagramerów czy youtuberów, a nie prawdziwe relacje międzyludzkie. Reżyserzy nie umieją tego poskładać z przesadną ekspozycją, szczątkowymi scenami akcji i specyficzną komedią. Można odnieść wrażenie, że na ekranie brakuje tylko napisu: "Teraz czas na poważną rozmowę".
Wątki uczuciowe są pozbawione emocji. Nie zliczę, ile razy bohaterowie zachowują się dziwnie, nielogicznie czy sprzecznie z tym, kim są. To przekłada się na relacje tracące na wiarygodności. Pojawiają się spory wpisane w scenariusz bez żadnego sensu czy przemyślenia. Zbyt dużo w tym wszystkim argumentów "bo tak". Ciekawy wątek – czyli szpiegowska intryga z powracającą miłością Brunnera – jest przytłaczany fatalnymi motywami. Nawet tajemnica wokół tożsamości wielkiego antagonisty nie staje się atrakcyjna, bo twórcy wolą skupiać się na tym, by postacie zachowywały się jak nastolatki w szkole i kłóciły się o mało znaczące rzeczy w najmniej oczekiwanym momencie.
Carrie-Anne Moss, czyli Trinity z Matrixa, w roli czarnego charakteru to strzał w dziesiątkę. W jej relacji z Brunnerem Arniego jest wiele dystansu i odwołań do popkultury czy karier obydwojga. To sprawia, że dobrze się ich ogląda, a bezradność postaci Schwarzeneggera w starciu z Gretą jest zaskakująco wiarygodna. W wielu momentach jest niepoważnie, co wpisuje się w fabułę serialu FUBAR. Jednak jest to bardziej w stylu konwencji Prawdziwych kłamstw niż tego, co stara się ten serial osiągnąć. Takiej energii i pomysłó brakuje w pozostałych wątkach. Jakby wizja na dystans i brak powagi zakończyła się na budowie tej relacji, a zabrakło kreatywnej pracy na wszystko inne. To duży problem.

FUBAR z nowym podejściem mógł i powinien być lepszym serialem, ale się nie udało. Po czterech odcinkach można poczuć zmęczenie, że ta rozrywka – niby mniej poważna i z lepszym pomysłem – jest gorsza niż pierwsza seria. Poprzedni sezon, pomimo braku jakości, miał więcej sensu. Priorytetem była relacja ojca i córki, która poprzez ich przygodę tworzyła coś w rodzaju terapii. Teraz pojawiło się za dużo tematów, ale nic nie działa. Ani grupowa terapia, ani poszczególne relacje, ani związek Brunnera z Gretą.
Drugi sezon jest gorszy, bo nie proponuje rozrywki tak głupiej, że aż fajnej. Scen akcji ponownie jest niewiele, a ich realizacja jest co najwyżej przeciętna. Intryga szpiegowska jest banalna, nieciekawa i szyta grubymi nićmi. Za dużo się tu dzieje, a postacie na potrzeby fabuły są na siłę ogłupiane. To nie przekłada się ani na dobrą rozrywkę, ani serial wart naszego czasu. Aż dziwne, że odpowiada za to twórca Reachera. Najwyraźniej przy poprzedniej produkcji miał lepszą ekipę scenarzystów, czującą konwencję kina klasy B.
Poznaj recenzenta
Adam Siennica


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 42 lat
ur. 1975, kończy 50 lat
ur. 1961, kończy 64 lat
ur. 2006, kończy 19 lat
ur. 1985, kończy 40 lat

