Fundacja: sezon 3, odcinek 1 - recenzja. W doskonałym serialu sci-fi już widać Polskę
Data premiery w Polsce: 11 lipca 2025Jeden z najlepszych seriali sci-fi ostatnich lat, Fundacja, wraca z wielką mocą. 3. sezon hitu Apple TV+ rozpoczyna się od przeskoku czasowego i fabularnych wstrząsów, które rozbudzą apetyty widzów przed kolejnymi odcinkami. Na ekranie pojawia się również Polska.
Jeden z najlepszych seriali sci-fi ostatnich lat, Fundacja, wraca z wielką mocą. 3. sezon hitu Apple TV+ rozpoczyna się od przeskoku czasowego i fabularnych wstrząsów, które rozbudzą apetyty widzów przed kolejnymi odcinkami. Na ekranie pojawia się również Polska.

Po blisko 2 latach oczekiwania powraca Fundacja, bezsprzecznie jeden z najlepszych seriali gatunku sci-fi, jakie mieliśmy okazję oglądać w ostatnich latach. Nasza cierpliwość została nagrodzona: 3. sezon produkcji Apple TV+ zaczyna się od mocnego uderzenia, które tylko utwierdzi widzów w przekonaniu, z jak wytrawną ekranową opowieścią mamy do czynienia. W Imperium Galaktycznym zmieniło się tak wiele, że samo odkrywanie panujących w nim, nowych reguł kosmicznej gry jest odświeżające i bez reszty angażujące. Pójdę nawet krok dalej i podzielę się z Wami przypuszczeniem, że obecna odsłona serii koniec końców może okazać się najbardziej udaną z dotychczasowych. Twórcy prawdopodobnie jeszcze pełniej niż do tej pory zanurzyli się w duchu powieści legendarnego Isaaca Asimova, kapitalnie przystosowując całą historię pod potrzeby współczesnego odbiorcy. Choć akcja serialu rozgrywa się w fikcyjnej rzeczywistości, jeśli tylko uważnie się jej przyjrzymy, znajdziemy w niej sporo odbić prawdziwego świata. Dodajcie do tego nadchodzący koniec (psycho)historii, armię nowych i dobrze zarysowanych postaci, nieodłącznie wpisaną w tę serię, pogłębioną refleksję nad ludzkością i polskie lokacje ze Świątynią Opatrzności Bożej na czele, a otrzymacie przepis na dzieło science fiction najwyższej próby. Na taką Fundację warto było czekać.
Akcja premierowego odcinka 3. sezonu rozgrywa się 152 lata po wydarzeniach ukazanych w finale poprzedniej odsłony serii. Ten przeskok czasowy nie nastręcza jednak zbyt wielu problemów z mapowaniem nowego porządku w Imperium Galaktycznym. Twórcy do ukazywania zmian w serialowym świecie podchodzą tak metodycznie, jak i z polotem, przeskakując z planety na planetę pod dyktando głosu narratorki Gaal Dornick. Już pierwsza sekwencja szokuje swoją bezwzględnością: Kalgan, świat zawieszony pomiędzy Imperium a Fundacją, staje się świadkiem potęgi Muła, który nie tylko manifestuje niewyobrażalne moce, ale i prawi o swoim apetycie - jego nienasycenie może zaspokoić wyłącznie "cała galaktyka". Zszokowani brutalnością doskonale portretowanego przez Pilou Asbæka złoczyńcy widzowie krok po kroku zaczną odkrywać nowe położenie kolejnych postaci i lokacji, począwszy od przygotowującej się do następnej zmiany warty dynastii cleońskiej, która straciła ogromną część wpływów w galaktyce, musząc wywierać naciski choćby na Radę Galaktyczną (przypatrzcie się uważnie jej siedzibie!). Przeobrażeniu uległa także sama Fundacja; Krypta Hariego Seldona zstępuje nad Nowy Terminus, a zwolennicy protagonisty postrzegają założyciela i jego dzieła już bardziej przez pryzmat socjoekonomiczny niż religijny. Jest też cudownie magnetyczna Lady Demerzel (Laura Birn wciąż w wybornej formie), która bodaj pierwszy raz w trakcie swojego istnienia postanowi zrzucić psychologiczny ciężar, jaki przyszło jej nosić na swoich barkach. Nadchodzi bowiem przewidziany przez Seldona Trzeci Kryzys, który raz jeszcze przeobrazi rzeczywistość Imperium Galaktycznego i Fundacji. Czasu nie zostało zbyt wiele, to zaledwie 4 miesiące, po których znów zmieni się bieg historii.
3. sezon serialu Apple TV+ został oparty przede wszystkim na powieści Fundacja i Imperium, w moim prywatnym rankingu jednej z najlepszych w całym cyklu Asimova. Nie mam żadnych wątpliwości, że twórcy wnikliwie studiowali książkowy pierwowzór, wydobywając z niego mnóstwo ukrytych smaczków i zależności, które zostały skrojone pod gusta fundamentalnie różniących się od siebie widzów. Ci ostatni w odcinku Pieśń na koniec wszystkiego odnajdą tak kojarzące się z Gwiezdnymi Wojnami pościgi na planecie Haven, jak i polityczną metaforę dzisiejszych czasów w postaci fanatycznie dążącego do powiększenia władzy i wpływów Muła. Nadal znakomicie prezentuje się zarysowywanie interakcji pomiędzy Cleonami: w pełni przygotowany do nowej roli Świt jawi się jak wytrawny gracz polityczny, Zmierzch zdaje sobie sprawę ze swojej przemijalności i nieuchronnie zbliżającego się oddania pałeczki w sztafecie pokoleń, a Dzień... Warto było czekać do jednej z ostatnich sekwencji, aby oswoić się z innym już położeniem kolejnej wersji postaci, którą kapitalnie portretuje Lee Pace. Najważniejszy z cleońskich Braci stał się nihilistą pełną gębą, którego bardziej niż losy Imperium Galaktycznego rozpala recytowanie wierszy, oddawanie się cielesnym uciechom i klonowanie zwierząt z wielbłądem i fretką na czele. Gdy chwilę się nad tym zastanowić, Świt, Dzień i Zmierzch prezentują się inaczej niż ich poprzednicy, już na wstępie historii mocniej akcentując indywidualne cechy charakteru. To podejście bardzo dobrze kontrastuje z ostoją dawnego porządku, wyraźnie przejętą potencjalnym końcem Imperium Demerzel, jak i z kąśliwą uwagą na temat głównego bohatera poprzedniego sezonu, Cleona XVII. Z jednej strony nad Imperium Galaktycznym unosi się widmo zagłady, z drugiej wiara w liczby i nieustannie zmieniające się ścieżki psychohistorii zostaje przez Dnia wyśmiana. Serialowy Trantor w takich opałach jeszcze nie był.
Z nieskrywaną przyjemnością oglądam wszystkie popisy Jareda Harrisa w roli Seldona, który to bohater wciąż fenomenalnie balansuje między omnipotencją a byciem aroganckim gagatkiem z dosadnym poczuciem humoru, o czym przekonuje nas scena jego rozmowy z wybitnym psychologiem, Eblingiem Misem. Ich dyskusja świetnie zarysowuje również to, czym obecnie stała się Fundacja - jej członkowie są zaniepokojeni nadchodzącymi zmianami, a konflikt ze wspomaganymi przez Imperium handlowcami narasta. Pieśń na koniec wszystkiego, nawet jeśli tempo akcji odcinka niektórym z odbiorców wyda się powolne, ma wszystko to, czego można oczekiwać po pierwszorzędnej fantastyce naukowej. Ujęcia ukazujące przerażające piękno kosmicznych podróży idą tu ramię w ramię ze szkicowaniem atmosfery nadchodzącego zagrożenia. A przecież twórcy mają jeszcze kilka asów w rękawie; dość powiedzieć, że prawdopodobnie najważniejsza postać nowej odsłony serii zdążyła ledwie otworzyć oczy. Podskórnie czujemy, że stawka jest ogromna, w czym pomaga nawet sprawniej poprowadzona niż w poprzednich sezonach narracja. Fundacja siłą rzeczy zaliczyła triumfalny powrót i wszystko wskazuje na to, że fabularno-wizualne ambicje twórców mogą zaowocować jednym z najlepszych seriali roku.
Najlepsze seriale science fiction w historii
Poznaj recenzenta
Piotr Piskozub



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1985, kończy 40 lat
ur. 1960, kończy 65 lat
ur. 1989, kończy 36 lat
ur. 1987, kończy 38 lat
ur. 1926, kończy 99 lat

