Gangi Londynu: sezon 1 - recenzja
Gangs of London to serialowy thriller, za który odpowiada twórca kultowego już dyptyku Raid. Oceniam 1. sezon produkcji.
Gangs of London to serialowy thriller, za który odpowiada twórca kultowego już dyptyku Raid. Oceniam 1. sezon produkcji.
Serial Gangi Londynu zaczyna się od mocnego uderzenia. Oto zostaje zastrzelony Finn Wallace, szef przestępczego świata stolicy Wielkiej Brytanii. Jego miejsce na tronie musi zająć starszy syn, Sean. Młody gangster nie spocznie, póki nie złapie mordercy swojego ojca. W tym celu postanawia zatrzymać wszelkie, przestępcze interesy innych grup wchodzących w skład jego organizacji. To sprowadza na niego gniew przestępczego środowiska Londynu. Pomocą dla Seana staje się nieoczekiwanie Elliot, wdrapujący się po szczeblach kryminalnej kariery żołnierz organizacji Wallace'ów, który jednak nie jest do końca tym, za kogo się podaje.
Ten serial scenami akcji stoi i to jest najmocniejszy element produkcji. Twórcom udało się zrealizować naprawdę szalone, pomysłowe i doskonale nakręcone sekwencje. Wiele z nich to prawdziwe perełki, jedne z najlepszych scen akcji, jakie widziałem w ostatnich latach w kinie i telewizji, być może jedne z najlepszych w XXI wieku (a wierzcie mi, widziałem wiele produkcji z tego gatunku). Twórcy postawili bardzo dobrze na realizm, brutalność tych sekwencji, nie bawią się w łagodzenie ich, aby nie zrazić widzów, jednak przy tym nie są one ustawione na przemoc dla samej przemocy. Organicznie łączy się ona bowiem z samą historią, jest wynikiem działań bohaterów, a nie ładnym ozdobnikiem realizacyjnym. Tak naprawdę ciężko tutaj wyróżnić najlepszą scenę akcji, bo wszystkie są klasą samą dla siebie i czymś wyjątkowych w gatunku.
Jednak mam tutaj swojego faworyta, którym jest bardzo długa, bo trwająca praktycznie cały odcinek sekwencja oblężenia przez najemników domu, w którym ukrywa się zabójca Finna Wallace'a. To prawdziwy festiwal znakomitych sekwencji od poszczególnych strzelanin, poprzez sposób nakręcenia wejścia napastników przez dach aż po fantastyczne ujęcie w slow motion wybuchu granatu. Jednak tak jak zaznaczyłem, tutaj każda scena akcji to bardzo przemyślane, dopracowane arcydzieło gatunku. Czy to scena zasadzki ze snajperem w zaułku, czy najazdu gangu Seana na miejscówkę cyganów, czy każda potyczka wręcz Elliota - sekwencje te sprawiają, że będziecie siedzieli na rogu fotela pełni napięcia i zachwytu. Zresztą wspomniane choreografie walk to już osobna dziedzina sztuki w tej produkcji. Myślałem, że nic mnie już nie zaskoczy w tej materii, a tu Gareth Evans potrafił miejscami przebić swój dyptyk Raid. Już inaczej będziecie patrzeć na materac czy też strzałkę do darta po obejrzeniu tego serialu.
Jednak sceny akcji w tej produkcji to nie wszystko, ponieważ intryga jest również bardzo dobra. Na początku wydawało mi się, że będzie to po prostu historia zemsty, jakich wiele widziałem w swojej filmowej i serialowej wędrówce. Jednak nic z tych rzeczy. Scenarzyści bardzo dobrze prowadzą opowieść, przeplatając główną intrygę ze świetnie napisanymi aspektami pobocznymi, z których wyróżnia się ten dotyczący Elliota i jego pracy - policjanta działającego pod przykrywką w organizacji Wallace'a.Tak naprawdę nieoczekiwanie w pewnym momencie wyrasta on na głównego bohatera produkcji i twórcy świetnie prowadzą jego wątek, cały czas utrzymując napięcie, tak, że do końca nie wiadomo, jaką decyzję podejmie aż do bardzo emocjonującego finału sezonu. Relacja Elliota z Seanem to dobrze rozpisany element opowieści, dlatego w pewnym momencie twórcy potrafią zaszokować tym, jak zmienia się ona na przestrzeni serii.
Oczywiście świetne wątki poboczne nie byłyby możliwe, gdyby nie mocny fundament w postaci głównej historii. Twórcy zrobili ciekawy punkt wyjścia, nakreślając świat, w którym mogą bawić się różnymi elementami. Widać na ekranie, że sprawiało im to ogromną radość. Wszystko to spina postać Seana. Joe Cole dobrze sprawdził się w roli tego młodego szefa organizacji przestępczej. Może nie gra zbytnio emocjonalnie, bardziej stonowanymi środkami, jednak w tym wypadku sprawdzają się one, aby zaprezentować zimną stronę takiego stanowczego, kryminalnego bossa. Poza tym całkiem nieźle nakreślono wątki, które najpewniej zobaczymy w kolejnej serii. To interesujące, ponieważ praktycznie byłem pewien, że to zamknięta historia, co sugeruje zakończenie. Jednak to również dobrze, ponieważ wątki, które nie miały okazji wybrzmieć w gąszczu historii być może dostaną więcej czasu w kolejnym sezonie. Chodzi mi tutaj choćby o kwestię Floriany, kochanki Finna, która została porwana w ciąży. Umknął on trochę twórcom, chociaż wydawał się bardzo znaczący.
Ważnym i ciekawym elementem samej produkcji jest świat przedstawiony i klimat, jaki udało się stworzyć osobom odpowiedzialnym za projekt. Serial Sky ma bardzo wciągającą, mroczną atmosferę. Twórcy pokazują w produkcji tę znacznie bardziej demoniczną, brudną, odpychającą część Londynu, trawioną przez przestępczość i korupcję. Jednak w ich wykonaniu jest ona bardzo pociągająca, fascynująca, chcę się ją zgłębiać i obserwować. To swoiste jądro ciemności i wiwisekcja zła, która drzemie w ludziach.
Gangs of London to zdecydowanie jeden z najlepszych seriali tego roku. Mocny, mroczny klimat, świetna intryga, dobrze napisani bohaterowie, a przede wszystkim genialne sceny akcji. Zdecydowanie warto obejrzeć.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat